Uczenie się do matury jest takie trudne ;-----;
Koreańskie słówka w rozdziale:
• arasseo/yo - rozumiem
• mwo? - co?
• wae? - dlaczego?
• neh - tak
• ani - nie
• mianhae - przepraszam/sory
***
Jinki's POV
- Minho, chcesz mi coś powiedzieć? - zagadałem, kiedy kolejnego dnia rano ja oraz raper znaleźliśmy się sami w kuchni. On spojrzał na mnie ze zdziwieniem, chociaż mogłem dojrzeć nutę paniki, którą starał się ukryć. Cóż, był w tym dobry. W końcu nie bez powodu został aktorem.
- Nie, dlaczego?
- Cóż, nie będę owijał w bawełnę - mruknąłem. Po co go okłamywać lub wymyślać zwodnicze historyjki? Detektywem nie byłem. Nie miałem zamiaru sobie wszystkiego utrudniać. Wyciągnąłem więc zza siebie rękę, w której trzymałem puste opakowanie po jogurcie. - Widziałem, jak wkładałeś go do lodówki.
- Nie będę zaprzeczał. Ale dlaczego mi to mówisz? - zapytał, wstając od stołu. Włożył kubek po kawie do zlewu i odwrócił się w moją stronę.
- Był przeterminowany. Dlaczego go nie wyrzuciłeś?
- Przesłuchujesz mnie?
- Taemin cały wczorajszy dzień jak nie leżał w łóżku, to siedział w łazience. Dzisiaj też nie chce nic jeść. Nie mogę tego tak po prostu olać i udawać, że wszystko jest w porządku. Jeśli się o coś pokłóciliście-
- Oj, to było tak dla zabawy. Nie sądziłem, że aż tak mu zaszkodzi.
Z początku mnie zamurowało. Nie sądziłem, że mogę jeszcze usłyszeć takie słowa z jego ust. Z ust mężczyzny, który w czasie debiutu wydawał się mieć więcej oleju w głowie niż w tym momencie. Miałem ochotę zaśmiać mu się w twarz. Czy on siebie słyszał? Postradał rozum? Wiedział, jak dziecinnie się zachował? Pokręciłem głową z niedowierzaniem.
- Czy ty siebie słyszysz? Skąd wiedziałeś, że ktoś inny tego nie zje?
- Tylko Taemin jest na tyle nieuważny, by zjeść cokolwiek, co znajdzie w lodówce - mruknął. Skrzyżował ramiona na klatce piersiowej i nadymał policzki, tym samym prawdopodobnie ogłaszając swoje niezadowolenie. Wziąłem głęboki oddech. Chciałem go ukarać, aby wiedział, iż źle postąpił. Był jednak dorosły. Powinien sam przestrzegać zasad dobrego zachowania. Powinien sam rozumieć, dlaczego postąpił źle. Aish, czasem miałem wrażenie, że nadal zajmuję się dziećmi.
- Daję ci drugą szansę, Minho. Żadnych więcej tego typu pomysłów. To nieodpowiedzialne i dziecinne. O ile mi wiadomo, dzieckiem już nie jesteś. Oczekuję, że będziesz zachowywał się tak, jak przystało na twój wiek.
Spuścił pokornie głowę, a następnie nią pokiwał. Splątał swoje palce, aby zacząć się nimi przez krótki moment bawić. Kiedy ponownie na mnie spojrzał, w jego oczach widziałem skruchę oraz wyrzuty sumienia.
- Arasseoyo, hyungnim... To już nigdy się nie powtórzy, przepraszam.
- To nie mnie powinieneś przepraszać - oznajmiłem, spoglądając na niego znacząco. Zacisnął usta oraz westchnął głęboko. Najwidoczniej coś zrozumiał. Tym lepiej dla niego. Nie lubiłem krzyczeć na swoich dongsaengów.
- Mm. Masz rację.
Podążyłem za nim, gdy tylko oderwał się od blatu i ruszył w stronę pokoju Taemina oraz Jonghyuna. Zapukał, po czym wszedł do środka mimo braku odzewu. Uchyliłem bardziej drzwi oraz ze skrzyżowanymi ramionami oparłem o framugę, aby móc im się przyjrzeć. Raper podszedł do łóżka, w którym leżał chłopak odwrócony plecami do nas. Przysiadł na brzegu i powoli położył dłoń na jego, okrytym przeze mnie kocem, ramieniu.
Taemin's POV
Spiąłem się, gdy tylko poczułem na sobie czyjś dotyk. Wiedziałem, do kogo należy. Rozróżnienie go przyszło mi z niebywałą łatwością. Zacisnąłem powieki i czekałem na jakikolwiek odzew z jego strony. Nie sądziłem, że znów zacznie mi grozić. Reszta zespołu znajdowała się w dormie (podobno Jonghyun spędził noc w salonie i z samego rana denerwował Kibuma swoją osobą), a Minho nie był tak głupi, aby wszczynać kłótnie w ich obecności. Zwłaszcza w obecności naszego lidera. Byłem jednakże ciekaw, co miał mi do powiedzenia. Słyszałem, jak wzdycha.
- Przepraszam.
Otworzyłem oczy, odrobinę zdziwiony. Prawdę mówiąc, spodziewałem się wszystkiego, oprócz przeprosin. Mdliło mnie na samą myśl o jego wczorajszym uśmiechu, pełnym drwiny oraz pewności siebie. Z wielką przyjemnością chciał się mnie pozbyć. Dlaczego więc przyszedł i przepraszał? To nie miało sensu.
- Wiem, że jesteś zły. Masz do tego prawo. To ja podłożyłem ci przeterminowany jogurt i jest mi przykro - ciągnął, ściszając głos, aż w końcu ograniczył się do szeptu. Sam ledwo go słyszałem. - I wtedy, kiedy cię popchnąłem. Nie chciałem, aby tak wyszło. Nie chciałem, aby stało ci się coś poważnego. To miało być dla zabawy, ale nie wyszło. Wiem, że to było głupie. Zachowałem się jak dzieciak. Naprawdę przepraszam, Taemin-ah.
Odwróciłem głowę w jego stronę, mierząc go badawczym wzrokiem. Nie mogłem nic odczytać ze spojrzenia Minho. Miał łagodny wyraz twarzy, aczkolwiek nie uśmiechał się. Wydawało mi się nawet, iż rzeczywiście było mu przykro. Nienawidziłem kłótni, zwłaszcza z resztą zespołu. Życie w zgodzie to była podstawa oraz najważniejsza zasada, jaką się kierowaliśmy. Przez chwilę zapomniałem o wytoczonej wczorajszego dnia wojnie i podniosłem do pozycji siedzącej. Dzięki temu zauważyłem w progu Onew, który posłał mi swój promienny uśmiech, gdy tylko spoczął na nim mój wzrok. A więc to tak? Nietrudno było mi domyślić się, że to właśnie on kazał Minho mnie przeprosić. Postanowiłem więc zamienić się w równie dobrego aktora. Pozwoliłem brunetowi objąć się w pasie, a sam zarzuciłem ręce na jego ramiona. Gorący oddech odbił się na skórze mojej szyi, jednak jedyne, co wywołał w mojej osobie, to ból głowy.
- Przepraszam, że jesteś zbyt głupi, aby zrozumieć, gdzie twoje miejsce.
Ledwo dosłyszalny szept trafił wprost do mojego ucha. Uniosłem kącik ust w gorzkim półuśmiechu, chcąc ukryć przed liderem nasze prawdziwe stosunki z Minho. Czyli nic się nie zmieniło. Ciekawe, dokąd to nas zaprowadzi? Poklepałem go po plecach.
- Przyjmuję twoje przeprosiny - ogłosiłem, by po chwili również ściszyć głos. - Obchodzę dzisiaj dzień dobroci dla zwierząt.
Nie zdążył odpowiedzieć, gdyż Jinki ruszył w naszą stronę i usiadł na łóżku. Brunet prędko wypuścił mnie ze swoich obleśnych żabich objęć, dzięki czemu obaj mogliśmy skupić na nim swoją uwagę. Oczywiście, najchętniej wydrapałbym mu te wielkie oczy, ale dopiero co się pogodziliśmy.
- Więcej ma się to nie powtórzyć - zagroził palcem, lecz zaraz się uśmiechnął. - Co powiecie na wspólny wieczór? Kibum chce wybrać film, a Jonghyun kupi soju i kurczaka.
- O, nie! - oburzył się Choi, wylewając z siebie tony sztucznego aegyo. - Znowu skończymy na oglądaniu komedii romantycznej! Jonghyun to samo. Może ty wybierzesz, hyungie?
Wdech, wydech. Raz, dwa, trzy... cholera, nie pomaga!
Ugryzłem się w język, po czym wymusiłem swój najmilszy głos.
- Zgadzam się z Minho - mruknąłem, kiwając głową. Ugh, ledwo przeszło mi to przez gardło... Wydostałem się spod koca, aby przybliżyć do najstarszego z naszej piątki. Złapałem go za dłoń, wpatrując się w jego czekoladowe oczy. - Jinki hyung, ty wybierz. Masz świetny gust. Kibum pójdzie razem z Jonghyunem po zakupy.
Przez chwilę nic nie mówił. Prawdopodobnie zastanawiał się nad naszą propozycją. Zerknął najpierw na mnie, potem na Minho i ponownie na mnie, aż w końcu jego usta opuściło westchnienie.
- Nie wiem, jak Kibum przyjmie to do wiadomości, ale niech tak będzie - oznajmił, lecz nagle wskazał na mnie palcem. - Ale ty nie pijesz.
Automatycznie zmarszczyłem brwi i otworzyłem usta w niedowierzaniu. Byłem pełnoletni, nie mógł mi tego zakazać!
- Mwo?! Wae?! - wykrzyknąłem oburzony.
- Cały wczorajszy dzień spędziłeś w toalecie i jeszcze pytasz dlaczego? - prychnął, na co się nadąsałem. Poczułem, jak wsuwa dłoń w moje włosy, po czym roztrzepuje je na wszystkie strony. Świetnie, już dostatecznie wyglądałem jak po wybuchu bomby atomowej.
♣
Nadszedł wieczór. Do tego czasu Jonghyun zdążył odetchnąć z ulgą, gdy mógł wejść do naszego wspólnego pokoju. Okazało się, że spał u Onew, który czuwał nade mną przez niemal całą noc. Nie wiedziałem, jak na to zareagować. Moje ciało postanowiło samo podjąć decyzję i na mych policzkach pojawiły się rumieńce. Z początku próbowałem je ukryć, lecz z czasem o nich zapomniałem. Zacząłem latać dookoła lidera, aby zobaczyć, jaki film wybierze.
Włączył jeden z horrorów opowiadających o nawiedzeniu, na co uśmiechnąłem się podstępnie. Może i nie powinienem, jednak przestraszony Kibum był rozbrajający. Usiadł on na kanapie, tuż obok Jonghyuna. W rękach trzymał popcorn, natomiast starszy otwierał pierwszą puszkę piwa. Minho również spoczął na czarnej skórze mebla. Otwierał butelkę soju. Jinki natomiast przycupnął na podłodze obok kanapy z kubełkiem ostrych kurczaków oraz chusteczkami obok siebie. Uśmiechnąłem się na ten widok i sięgnąłem po butelkę wody stojącej na stole w kuchni. Czułem się o wiele lepiej, ale nie miałem zamiaru łamać zakazu lidera. Naprawdę rzadko piłem alkohol, głównie dlatego, że posiadałem do tego lekką głowę i szybko się upijałem. Potrafiło mnie zamroczyć po trzech niewielkich kieliszkach soju! Zawsze wolałem pamiętać, co się działo na różnych imprezach, dlatego zazwyczaj piłem niewiele oraz powoli lub po prostu odmawiałem. Chyba, że miałem cholerną ochotę się napić. Wtedy to Jinki musiał mnie pilnować.
Usłyszałem, jak Kibum zaczyna marudzić oraz lamentować. Pewnie dowiedział się, co go czeka. Wróciłem z butelką do salonu. Już miałem usiąść obok niego, lecz powstrzymała mnie chęć dogryzienia zespołowemu raperowi. Niemal wypalał wzrokiem dziury w tyle głowy Onew! Zacisnąłem dłoń na butelce i zbliżyłem się do najstarszego z nas. Miałem ułatwione zadanie, gdyż miał rozsunięte nogi, dlatego prędko usiadłem pomiędzy nimi, tyłem do mężczyzny. Ułożyłem się w najwygodniejszej pozycji, z uśmiechem koncentrując wzrok na ekranie telewizora.
Jinki's POV
Włączyłem film, po czym od razu zająłem ulubione miejsce na podłodze, tuż przy kanapie. Zerknąłem w bok na krzątającego się w kuchni Taemina. Zauważyłem, jak bierze do ręki butelkę wody, co wywołało drgnięcie kącika moich ust. Lubiłem, gdy był mi posłuszny. Czasem wydostawał się spod mojej kontroli i robił najgłupsze rzeczy, jakie mu przyszły do głowy. Na szczęście - mogłem odetchnąć z ulgą - ten okres "buntu" się zakończył. Z uwagą zaczął wysłuchiwać moich poleceń oraz stosować się do nakazów czy zakazów. Udowodnił tym, że dorósł do niektórych spraw.
Powróciłem do śledzenia filmu. Key nie miał pojęcia, co włączyłem, póki na ekranie nie pojawił się wielki napis. Od razu poczułem lekkie uderzenie w ramię. Odwróciłem się w jego stronę. Patrzył na mnie z wyrzutem.
- Dlaczego horror?! - burknął. - Dobrze wiesz, że się ich boję!
Nie potrafiłem odpowiedzieć. Zamiast tego zaśmiałem się, po czym na powrót skierowałem w stronę telewizora. Usłyszałem, jak Jonghyun z nutą rozbawienia w głosie mamrocze pod nosem coś o tym, że go obroni, a po chwili po pomieszczeniu rozległ się jego słaby jęk. Cóż, nasza diva nie była taka bezbronna. Jeśli ugodziło się jej dumę, ona wystawiała ostre pazury.
Skupiłem się na ekranie. Jak większość innych horrorów, zaczynał się spokojnie. Zdążyłem w tym czasie upić trochę soju, podanego mi przez Minho. Chciałem sięgnąć też po skrzydełko, ale moją uwagę przykuł Taemin, który znalazł się w salonie. Wszystko byłoby jak najbardziej w porządku, gdyby nie to, że postanowił usadowić się między moimi nogami oraz oprzeć o moją klatkę piersiową. Zamarłem na krótki moment. Nie mogłem wydobyć z siebie słowa. Zrobiło mi się gorąco przez tą nagłą bliskość. Co prawda, przytulaliśmy się na scenie i trzymaliśmy czasem za ręce, ale teraz było jakoś inaczej. Bardziej intymnie. Niczym... para?
Gdy pierwszy szok minął, odkaszlnąłem cicho.
- U-um, Taem...?
Chłopak odwrócił głowę w moją stronę. Obdarzył mnie szerokim, czarującym uśmiechem. Jego oczy rozbłysły tysiącami jasnych iskierek niczym czarne niebo milionami gwiazd. Wyglądał tak niewinne, delikatnie i nieskazitelnie, że jedyne, czego zapragnąłem, to opiekować się nim do końca życia.
- Neh, hyung? - zapytał.
Przez ten cały, uroczy obrazek tuż przed moją twarzą, ponownie zaniemówiłem. Dlaczego tak usiadłeś? Co cię do tego skłoniło? Dlaczego sprawiłeś, że moje głupie serce zaczęło szaleńczo bić? Dlaczego mi to robisz? Dlaczego nie pozwolisz mi zapomnieć? Niestety, ani jedno pytanie nie wydostało się z moich ust. Chciałem go odsunąć - nie zrobiłem tego. Z przyzwyczajenia pozwoliłem mu natomiast położyć dłoń na moim udzie i już wiedziałem, że przegrałem walkę z rozsądkiem.
- A-ani, n-nieważne - wyjąkałem i nieśmiało odwzajemniłem uśmiech.
Taemin odwrócił się do telewizora, skupiając swoją uwagę na filmie. Ja jednak nie potrafiłem zrobić tego samego. Moje myśli całkowicie zajął nasz maknae. Wywołał wielkie rumieńce na moich policzkach, gdy ulokował swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi. Jego miękkie włosy delikatnie łaskotały moją skórę. Nie miałem jednak odwagi się poruszyć, gdyż wydawał się być niesamowicie zrelaksowany i nie chciałem tego burzyć. Mijały kolejne minuty, a ja, zamiast śledzić akcję horroru, przyglądałem się czarnej czuprynce chłopaka, przygryzałem wargę oraz starałem się oddychać spokojnie. Zapomniałem nawet o kurczaku oraz alkoholu, dopóki Minho nie wstał z kanapy. Usiadł obok mnie, podał mi pełny kieliszek i gestem nakazał wypić wraz z nim. Odetchnąłem głęboko, po czym przytknąłem szkło do ust i opróżniłem zawartość. Zanim odłożyłem je na podłogę, usłyszałem cichy szept obok swojego ucha.
- Hyung, kiedy udzielisz mi kolejnej lekcji?
Spojrzałem na rapera, który uśmiechał się jakby zobaczył koszulkę z autografem ulubionego piłkarza po przecenie. Przełknąłem ślinę i wzruszyłem ramionami. Uchyliłem wargi, aby odpowiedzieć, jednak dostałem lekkiego kuksańca w brzuch.
- Jinki hyung, shh - mruknął Taem, nie odrywając wzroku od telewizora.
- Mianhae, będziemy ciszej - szepnąłem, a następnie zwróciłem się do Choi. - A kiedy chcesz?
- Jutro? Proszę? Bardzo chcę z tobą poćwiczyć.
Przejrzałem w myślach zapamiętany na jutrzejszy dzień harmonogram. Był zapełniony, aczkolwiek znalazłem w nim jedną lukę. Jako hyung mogłem ten czas poświęcić na pomoc swojemu młodszemu przyjacielowi. Już miałem kiwnąć głową, lecz poczułem, jak najmłodszy z nas odrobinę mocniej przyciska się do mojej klatki piersiowej, a dolne partie jego pleców ucierają się o moje krocze. Złapałem dolną wargę pomiędzy zęby i zdusiłem w sobie jęk, jaki pragnął wydostać się z mojego gardła. Zmarszczyłem brwi. Nie byłem głupi. Odniosłem wrażenie, że zrobił to specjalnie. Nie wiedziałem jednak z jakiego powodu. Nie mógł być przecież zazdrosny o Minho. A może...? Nie, to na pewno nie to.
- Jasne, jutro o siedemnastej. Co ty na to? - zapytałem i próbowałem odsunąć się choć odrobinę od czarnowłosego, jednocześnie wbijając plecy w siedzenie kanapy.
- Super.
Wypiliśmy po jeszcze jednym kieliszku, w międzyczasie wzdrygając się przez głośny krzyk Kibuma. Zignorowałem to, wiedząc, że Jonghyun się nim zajmie. Byli naprawdę dobrymi przyjaciółmi, znali się na wylot, niemal jak ja oraz ten mały diabeł o imieniu Taemin.
W drugiej połowie filmu, po opróżnieniu z resztą kubełka kurczaków, zrobiłem się senny. Przyjemny zapach szamponu maknae zmuszał mnie do przymykania powiek. Nagle poczułem ciężar na ramieniu. Kiedy otworzyłem oczy, zorientowałem się, iż to przez głowę najprawdopodobniej śpiącego rapera. Westchnąłem głęboko i potrząsnąłem delikatnie opierającego się o mnie Tae. Zaczął zsuwać się w dół, więc w odruchu objąłem go w pasie.
- Taem? - mruknąłem.
Odpowiedziała mi cisza. On też zasnął! Ogarnęła mnie bezradność. Nie chciałem ich budzić, ale ta pozycja była strasznie niewygodna. Nie miałem wyboru. Poklepałem tancerza po nodze, a gdy zaczął coś marudzić pod nosem, ułożyłem dłonie na jego bokach. Widocznie nawet przez sen wyczuł, co miałem zamiar zrobić, ponieważ obudził się i odsunął na niewielką odległość.
- Zasnąłem?
- Mm - przytaknąłem.
Odwrócił się przodem do mnie, lustrując nas wszystkich wzrokiem. Z ciekawości zerknąłem w tył. Jonghyun i Key, zawaleni puszkami po piwie, spali w dziwnej pozycji. Albo wybrałem nudny film, albo to alkohol zrobił swoje. Zerknąłem na Tae, który wstał powoli z podłogi i chwiejnym krokiem skierował się do korytarza. Chciałem na wszelki wypadek za nim pójść, ale przeszkodził mi nasz zespołowy wielkolud uwieszony na moim ramieniu. Pochyliłem się odrobinę, aby go obudzić. Ku mojemu zdziwieniu, on wcale nie spał. Spojrzał na mnie dużymi, brązowymi oczami oraz posłał szeroki uśmiech.
- Myślałem, że śpisz - szepnąłem i przy okazji uwolniłem się z jego krępującego uścisku.
- Idziesz gdzieś?
Wstałem z podłogi, wygładzając swoje ubranie.
- Chyba się położę. Tak, jak reszta.
Skinąłem głową na dwie śpiące na kanapie królewny. Jonghyuna zamroczył alkohol, Key pewnie też. Miałem wielką ochotę podgłośnić film do końca i czekać, aż piski ich wystraszą, jednak postanowiłem tym razem być dobrym oraz wspaniałomyślnym hyungiem. Dałem dwójce spokój. Wziąłem do ręki pilota, po czym spojrzałem na Minho.
- Będziesz oglądać? - zapytałem, a gdy potwierdził ruchem głowy, odłożyłem przedmiot z powrotem na stolik. Mimo niechęci, sprzątnąłem pusty kubełek i puszki po piwie. Zatrzymałem się przy wyjściu z salonu, aby pomachać raperowi. - Dobranoc.
- Dobranoc, hyung.
Poczłapałem początkowo do swojego pokoju, lecz przed drzwiami zmieniłem kierunek. Poszedłem dalej, do pokoju Taemina, który dzielił z Jonghyunem. Wszedłem cicho do środka. W nikłym świetle z korytarza widziałem jego zarys. Leżał na łóżku, w nieuporządkowanej pościeli. Nawet nie przebrał się w piżamę, na co uśmiechnąłem się z politowaniem. Skierowałem kroki do posłania i nachyliłem nad chłopakiem.
- Śpisz? - szepnąłem.
Gdy nie odpowiedział, pozwoliłem sobie przysunąć się jeszcze bliżej. Objąłem wzrokiem jego pogrążoną w głębokim śnie twarz i odsunąłem czarny kosmyk z czoła. Wyglądał tak niewinnie! Kto by pomyślał, że posiada tak grzeszną oraz nieprzyzwoitą osobowość, którą miałem okazję poznać tamtej nocy po koncercie. Nieraz później mi się śnił, pozostawiając rankiem tylko kłopotliwy problem, z jakim musiałem uporać się sam w łazience. Wtedy wstydziłem się spojrzeć mu w oczy i przy śniadaniu z zażenowaniem odwracałem wzrok. Miałem nadzieję, iż tego nie zauważył. Aish, głupio było nawet teraz o tym rozmyślać. Odsunąłem się jak oparzony, próbując przywrócić umysł do porządku. To był nasz maknae! Nasz najmłodszy, najbardziej uroczy członek zespołu, nasza ukochana "maskotka"! Jak ja - starszy o cztery lata lider - mogłem w ogóle tak o nim myśleć? W dodatku, obaj byliśmy mężczyznami. To nie mogło wypalić.
Wróciłem do swojej sypialni najszybciej jak się dało. Po przebraniu w imitację piżamy, czyli cienkie, dresowe spodnie oraz koszulkę bez rękawów, wsunąłem się pod kołdrę. Chwyciłem z szafki nocnej swój telefon i zajrzałem do galerii. Niemal cały folder ze zdjęciami zajmował Taemin. Niektóre ja robiłem, aczkolwiek większość czarnowłosy zrobił sam, tworząc dla mnie serię własnych "selfie" ze mną w tle, praktycznie na każdym. Nigdy ich nie usuwałem. Ani jednego. Były miłą pamiątką. Wspomnieniami zamkniętymi w małym urządzeniu. Im dłużej jednak na nie patrzyłem, tym większe miałem wrażenie, że znajomość z maknae w moim słowniku nie znajdowała się pod hasłem "przyjaźń". Bałem się odkrycia prawdziwych uczuć.
Huh, moje serce musiało mieć z tego powodu niezły ubaw.
♣
Minho's POV
Gdy tylko otworzyłem rano oczy, jęknąłem z powodu lekkiego bólu pleców. Podniosłem się do pozycji siedzącej i rozejrzałem po salonie. Spałem na podłodze? Syknąłem pod nosem, po czym zacisnąłem usta w wąską linię. Nie tego oczekiwałem. Miałem nadzieję obudzić się w swoim łóżku, na miękkiej poduszce, pod ciepłą kołdrą. Najlepiej w ramionach Onew, chociaż to raczej ciche marzenie. Do spełnienia, ale jeszcze nie teraz. Byłem rozczarowany. Naprawdę starałem się zwrócić na siebie jego uwagę, jednak on był ciągle zajęty Taeminem. Jak mogłem to zmienić? Co prawda, rozdrażniłem go sytuacją z zepsutym jogurtem, ale... myślałem, że mu przeszło.
Zerknąłem za siebie. Jonghyun wraz z Key spali w najlepsze i nie wyglądało na to, żeby mieli obudzić się w najbliższym czasie. Telewizor dawno wyłączył się sam. Było cicho do momentu, w którym usłyszałem stłumiony chichot, a później odgłos stawianych kroków. Lider wszedł do salonu z promieniującym uśmiechem, od razu kierując wzrok w moją stronę.
- Minho? - Przystanął na moment, unosząc jedną brew w górę. - Spałeś na podłodze?
Kiwnąłem głową. Zanim zdążyłem się podnieść, Onew podszedł do mnie, poklepał po głowie i obdarował ciepłym uśmiechem. Podczas gdy on zajął się budzeniem śpiochów na kanapie, ja próbowałem ukryć pojawiające się na moich policzkach gorące wypieki.
- Yah, wstawać! - mruknął. - Macie dwie godziny na wyszykowanie się do harmonogramów. Kibum, zejdź z Jonghyuna i się ogarnij. Jonghyun, puść go i idź się umyć, śmierdzisz piwem. Nie mam czasu was niańczyć. No, już. Minho?
- Hm?
- Dzisiaj o siedemnastej? Tam, gdzie zwykle.
- Neh - odpowiedziałem szybko, tym razem nie powstrzymując kącików ust do samowolnego uniesienia w górę. - Na pewno nie będziesz chciał odpocząć?
- Nie, nie przeszkadza mi to.
Mrugął do mnie, po czym poszedł do kuchni po szklankę wody. Pozostawił mnie w salonie czerwonego jak buraka oraz z sercem pragnącym wyrwać się na wolność z mojej klatki piersiowej. Nie wiedziałem, jak długo jeszcze mogę trzymać swoje uczucia na wodzy. To zaczynało być cholernie trudne. Zwłaszcza, kiedy nieświadomie doprowadzał mnie do zawału.
Jonghyun i Key jakimś cudem podnieśli się z kanapy. Marudząc, podparli się wzajemnie. Obaj ruszyli w tą samą stronę - do łazienki - jakby byli na tyle nieprzytomni, że zamierzali kąpać się razem. Nie bardzo miałem ochotę wyobrażać ich sobie w takiej sytuacji, dlatego prędko odwróciłem głowę. Jinki w niewielkim przedsionku szykował się powoli do wyjścia. Nakładał właśnie puchatą kurtkę oraz wkładał telefon do jej kieszeni. Zrobiłem krok w jego stronę, aby uprzejmie polecić mu nałożenie szalika, jednak w następnej sekundzie do pomieszczenia wpadł Taemin niczym tornado. Był dziwnie ucieszony i skakał jak małe dziecko. Dlatego właśnie hyung się nim zajmował. Bo był jak dziecko. Na jego miejscu wolałbym mieć kogoś poważniejszego. Jak ja.
Maknae nawet nie ubrał się do końca. Paradował w samych bokserkach i luźnej, ciemnej koszuli, którą z kolei pozapinał na nieodpowiednie guziki. Zaśmiał się, co tylko uświadomiło mi, że ten chichot z wcześniej należał właśnie do niego. Wziąłem głęboki oddech, gdy podbiegł - a raczej podskoczył - do lidera. Sięgnąwszy po długi kawałek miękkiego materiału, zarzucił mu go na szyję.
- Chroń swoje gardło, proszę - mruknął.
Był odwrócony do mnie tyłem, aczkolwiek widziałem przed oczami jego wzrok zbitego psa, jaki zazwyczaj doprowadzał moją osobę do odruchów wymiotnych. Przewróciłem oczyma i skierowałem się do swojej sypialni.
- Mm, dobrze. A ty odpoczywaj, arasseo?
- Neeeeh!
- Na razie, Taeminnie.
Tyle zdołałem usłyszeć, zanim schowałem się w moim sanktuarium, jakie - na nieszczęście - dzieliłem z Kibumem. Położyłem się ociężale na łóżku. Miałem jeszcze parę dobrych godzin odpoczynku, dlatego postanowiłem przeznaczyć je na sen. Na podłodze nie było tak wygodnie jak tutaj. Nastawiłem więc budzik i ułożyłem się na boku, twarzą do ściany. Zamknąłem oczy, myśląc nad przyszłością. Pragnąłem mieć Jinkiego jedynie dla siebie. Lecz w jaki sposób miałem do tego doprowadzić? Zdawało się, że widział jedynie Taemina... Może powinienem był usunąć się w cień?
♣
Taemin's POV
Od filmowego wieczoru minęło parę dni. Jadłem więcej, tak, jak wcześniej. Dzięki temu odzyskałem wszystkie siły i byłem gotów stawić czoła kolejnym wyzwaniom losu. Minho stał się dla mnie milszy, co było w całkiem sporej mierze powodem moich jedynych obaw. Wczoraj nawet dostałem od niego słodycze! Nie powinienem był, ale zjadłem je wszystkie na raz. Dodatkowo Jinki dokarmiał mnie swoimi ręcznie robionymi daniami, jakie wsuwałem bez opamiętania. Dlatego właśnie dzisiejszego ranka, kiedy tylko niechętnie wstałem z łóżka, zerknąłem w lustrze na swoje odbicie. Moja twarz wyglądała jak pyza lub pączek i widocznie przybrałem na wadze. Doktor Izami zapewne by mnie pochwalił z racji tego, że według większości byłem chodzącym patyczakiem. Sam w tym momencie oceniłbym się negatywnie, jednak... Onew powiedział, że wyglądam uroczo oraz słodko. Normalnie zbulwersowałbym się i zaczął rzucać krzesłami, ale w ustach naszego lidera brzmiało to inaczej. Miałem ochotę usłyszeć więcej.
Dzisiejszego dnia mój harmonogram był pusty, dlatego przenudziłem się całe przedpołudnie na kanapie. Żaden z moich znajomych nie mógł się spotkać. Każdy posiadał jakieś zajęcia. Osamotniony czekałem na Onew, którego rozkład kończył się około godziny trzynastej. Nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca. Raz bawiłem się komórką, gdzie sprawdzałem, co się dzieje w świecie, raz włączyłem laptopa, aby obejrzeć jakieś anime, raz nastawiłem pierwszą lepszą dramę, a raz poszedłem do łazienki i siedziałem na desce klozetowej bez konkretnego powodu. Jeszcze nigdy nie czułem takiego znudzenia. Zaczynało być to nie do wytrzymania, gdy zegar powoli wskazywał piętnastą. Wystukałem numer Jinkiego i przyłożyłem telefon do ucha z lekkim zirytowaniem. Po kilku sygnałach usłyszałem jego przyciszony głos.
- Tak, Taemin-ah? Coś się stało? Mów szybko, wypadło mi spotkanie w wytwórni - wytłumaczył, zanim zadałem pytanie.
- Jak długo cię nie będzie? Nudzę się - mruknąłem żałośnie.
Usłyszałem, jak wzdycha głęboko.
- Nie wiem. Godzina? Może dwie?
- Dlaczego aż tyle?
Byłem kompletnie niepocieszony. Od tej samotności dostawałem szału!
Nobody's POV
- Omawiamy wstępne plany na następny rok. Kupić coś po drodze? Tylko prędko.
Jinki rzucił przepraszające spojrzenie w stronę menadżera i przygryzł wargę. Naprawdę, Taemin nie mógł trafić na lepszy moment! Musiał szybko zakończyć tę rozmowę. W ten sposób szybciej skończą oraz szybciej znajdzie się w dormie.
- Mm, może mleko.
- Bananowe?
- Neh!
- Dobrze, to na ra-
- I ciastka! Najlepiej te z morelami!
- Okej - szepnął z naciskiem lider. - Muszę kończyć.
- A mógłbyś jeszcze kupić jakieś piwo? Ostatnim razem Jonghyun z Kibumem wszystko-
- Taemin - warknął w końcu, niezdolny do dalszej rozmowy. - Później.
Młodszy Lee nagle się obruszył. Dlaczego na niego krzyczał? Skoro Onew pytał, to mu odpowiadał! Jego zdenerwowaną twarz ozdobiła delikatna czerwień.
- To nie. Sam pójdę do sklepu, nie zadawaj sobie tego trudu.
- Taem, pójdę, ale nie te-
Syknął, gdy maknae się rozłączył. Wziął kolejny głęboki oddech, czując wzbierający się w nim gniew. Przygryzł wargę i powoli się uspokoił. Z lekkim, wymuszonym uśmiechem oraz przeprosinami wrócił do spotkania.
♣
Jinki pokręcił głową, kiedy ponownie próbował dodzwonić się do czarnowłosego. Niestety, i tym razem odezwała się automatyczna sekretarka. Dla pewności kupił rzeczy, o jakie wcześniej poprosił go chłopak. Wszedł do dormu, uprzednio mocując się z zamkiem, po czym postawił zakupy na podłodze, aby rozebrać się z kurtki oraz butów.
- Taeminnie, już jestem - ogłosił, lecz spotkał się z ciszą. Odwiesił wierzchnie ubranie na haczyku. Podniósł reklamówkę i skierował się do kuchni. - Nie bądź zły. Byłem w trakcie spotkania, nie mogłem rozmawiać. Przepraszam.
Rozpakował zakupy w ciszy, co odrobinę go zaniepokoiło. Wycofał się z małego pomieszczenia i poszedł w kierunku pokoju Tae oraz Jonghyuna. Pozostałych członków zespołu jeszcze nie było, ich harmonogramy były pozapełniane do późnej nocy. Drzwi były otwarte, a w sypialni panowała ciemność. Prędko zapalił światło z nadzieją, że chłopak po prostu śpi. Niestety, nie znajdowała się tam ani jedna żywa dusza.
- Minnie? - zawołał głośno.
Nic.
Zaczął przeszukiwać wszystkie pomieszczenia oraz miejsca, gdzie mógłby schować się maknae. Szukał wytrwale. Jak mała dziewczynka swojej ulubionej lalki. Niczym mały chłopiec, który zgubił ostatni kawałek układanki. Gdy odkrył, że znajduje się w mieszkaniu sam jak palec, wyjął telefon. Wybierał numery przyjaciół Taemina, ale nic nie wiedzieli. Do nikogo nie poszedł. Kolejne numery. Kolejne braki informacji. Serce niemal podeszło mu do gardła ze zdenerwowania.
Usłyszał dzwonek do drzwi i wręcz rzucił się w tamtym kierunku. Poczuł rozczarowanie, gdy okazało się, że to jeden z hyungów z Super Junior.
- Hej, Jinki - przywitał się Kyuhyun, na co lider SHINee odpowiedział słabym uśmiechem. - Chcę oddać klucze do waszego dormu.
- Klucze? - Zdziwił się. - Skąd je masz?
- Taemin nam podrzucił. Powiedział, że idzie do sklepu i nie będzie go "góra piętnaście minut". Nie jest zbyt słowny.
- Moment. Wyszedł do sklepu? - zapytał zainteresowany Onew. - Mówił coś jeszcze?
- Nie, tylko tyle. Miałem inne zajęcia i zapomniałem o tym. Jeszcze nie wrócił?
- Nie. Dzięki, Kyuhyun hyung.
- Nie ma sprawy. Gdyby coś się stało, to mów. Pomogę ci.
Maknae Super Junior wrócił do własnego dormu, natomiast Jinki wpadł w mały popłoch. Chłopak miał wyłączony telefon, jego przyjaciele nie wiedzieli, gdzie się znajduje, a dodatkowo nie miał pojęcia, co robić. Postanowił zamknąć mieszkanie i przeszukać okolicę. Może jednak gdzieś się zatrzymał? Może z kimś rozmawiał? A może był u rodziców? Tak, to była myśl. W drodze do pobliskiego sklepu, zadzwonił do rodziców Taemina.
- Pani Lee, z tej strony Lee Jinki - zaczął.
- Och, Jinki-ssi! Nie musisz się przedstawiać, mam twój numer telefonu. - Jej głos był rozbawiony. - W czym mogę ci pomóc? Taemin znowu narozrabiał?
- Nie, nie chodzi o to... Czy Taemin jest u państwa?
- Ani... Dlaczego pytasz?
Tego właśnie się obawiał. Jak miał teraz jej to powiedzieć? Co właściwie miał jej powiedzieć? Nie chciał siać bezpodstawnej paniki. Może zaraz się znajdzie, cały i zdrowy? Tak, na pewno tak będzie!
- Nieważne, dziękuję bardzo.
- Nie ma za co, mój drogi.
- Dobranoc.
Rozłączył się i drżącą dłonią schował telefon do kieszeni kurtki. W pobliżu sklepu ani w samym sklepie nie znalazł Taemina. Chłopak jakby zapadł się pod ziemię. Rozważałby jeszcze parę miejsc, w których mógłby się znajdować, jednak obietnica dana Kyuhyunowi wszystko niszczyła. Najmłodszy z zespołu nigdy nie zrobił czegoś podobnego.
Oparł się o zaciemnioną ścianę sklepu i zamknął oczy. Nie mógł nawet myśleć. Obwiniał się za ich ostatnią rozmowę. Powinien był zachować zimną krew. Powinien spokojnie mu przytaknąć i dopiero wtedy się rozłączyć. Wiedział, że jeśli coś mu się stanie, będzie to tylko i wyłącznie jego wina.
- Aish... - westchnął, przesuwając wzrokiem po śniegu.
Przez pewien moment przyglądał się leżącemu na białym puchu breloczkowi z wizerunkiem pieska. Zmarszczył brwi, po czym podszedł bliżej i wziął go do ręki. Nic dziwnego, iż wydał mu się znajomy - sam podarował go Taeminowi. Nie przez przypadek leżał akurat tutaj, do cholery! Podskoczył nagle, gdy jego komórka postanowiła dać o sobie znać. Wyjął ją prędko, pełen nadziei, i odetchnął z ulgą, kiedy na ekranie pojawiło się imię jego maknae. Być może jednak za szybko się ucieszył. Zamiast radosnego głosu Taemina, usłyszał zachrypnięty pomruk, który mimowolnie zmroził mu krew w żyłach.
- Jeśli powiadomisz policję, on zginie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz