wtorek, 28 marca 2017

HT rozdział 1

Ja też się nie spodziewałam nowego opowiadania, ale jak szybko na nie wpadłam, tak szybko napisałam 1 rozdział i zapragnęłam się nim podzielić T^T To było silniejsze ode mnie D:
Będzie to opowieść detektywistyczna, kryminalna. Mam nadzieję, że dobrze wprowadzę do niej powiew zagadki oraz tajemnicy. Oby się Wam spodobało T^T

***
Nobody's POV



     - Taemin-ah, mam dla ciebie zlecenie.

     Detektyw poruszył się na szarym, obrotowym krześle, po czym westchnął żałośnie. Nie spodziewał się, że dostanie kolejną sprawę tuż po tym, jak zakończył ostatnią. Cholera, ledwo usiadł przy swoim biurku, aby wypełnić papiery! Obserwował Kibuma, który bez pukania wszedł do jego gabinetu. Nawet na niego nie spojrzał, wzrok miał utkwiony w trzymanym pliku dokumentów. Podszedł do wykonanego z grubego, solidnego drewna biurka i przez moment jeszcze przewracał kartki.

     - Co tym razem? - mruknął Lee.

     - Kolejna kradzież. Nasz sławny złodziej nie próżnuje.

     Szatyn zmrużył oczy. Przez moment myślał, że się przesłyszał. I naprawdę, pragnął tego z całego serca. Sprawa złodzieja, zwanego w ich kręgu Cieniem, ciągnęła się już od roku. Nikt, kto ją dostał, nie znalazł żadnego śladu, tropu, poszlaki. Cień kradł i znikał. Przepadał. Jak kamień w wodę.

     - Chyba nie próbujecie mi wcisnąć najbardziej mozolnego i nudnego zlecenia, którego się podjęliście?

     - Nudnego? Każdego ciekawi jego tożsamość. Poza tym, to nie moja decyzja. Szef kazał przekazać to tobie - oznajmił, składając papiery oraz rzucając je na zawalone innymi dokumentami biurko detektywa. - Nasi nowicjusze kompletnie nie dają sobie z tym rady. Dobrze wiesz, że jesteś najlepszy.

     - Dopiero wróciłem - postawił się Taemin, nie kwestionując komplementu. Był zmęczony i, mimo iż kochał swoją pracę, miał cholernie dość tego dnia. - Potrzebuję choć trochę odpoczynku. Niecodziennie przekazuje się ludziom, że bliska dla nich osoba nie żyje, wiesz?

     - Nie uważam, że jest to przyjemne doświadczenie. Ale nie możemy pozwolić Cieniowi, aby dalej kradł. To już zachodzi za daleko-

     - Nie moja sprawa - warknął detektyw i zacisnął wargi.

     - Teraz już tak. - Kibum wzruszył ramionami, po czym z lekkim uśmiechem położył dłonie na drewnianym blacie i nachylił się do chłopaka. - Na kartce masz adres, gdzie doszło do kradzieży. Jedź, to pilne. Gdy już skończysz, przebierz się i przyjdź na dziewiątą do naszego ulubionego baru. Postawię ci piwo, pogadamy. Rozluźnisz się.

     Taemin próbował utrzymać wściekłe spojrzenie, jednak propozycja jego przyjaciela wydawała się być całkiem znośna. Prawdopodobnie tego właśnie potrzebował. Kiwnął głową i odprowadził go wzrokiem do drzwi. Zerknął na zegar, aby po chwili jęknąć. Ociężale podniósł się z krzesła, złapał wiszącą na jego oparciu cienką kurtkę, po czym ujął dokumenty w rękę. Miał zamiar zapoznać się z nimi lepiej w swoim mieszkaniu. Teraz i tak nie miał czasu. Już miał sięgnąć za klamkę, kiedy drzwi otworzyły się z impetem. W ostatniej chwili uchylił się, tym samym chroniąc swoją osobę przed silnym uderzeniem. Gdy tylko rozpoznał w przybyszu namolnego współpracownika, miał ochotę jęknąć po raz drugi.

     - Taemin, już wychodzisz? - zapytał. - Dopiero co przyszedłeś.

     - Dostałem zlecenie Cienia. Muszę się tym zająć - mruknął, chcąc go wyminąć. Niestety, został złapany za ramię. Spiorunował mężczyznę chłodnym wzrokiem spod grzywki.

     - Cienia? Nie zajmował się tym ktoś inny?

     - Przejąłem sprawę. Czego chcesz, Minho?

     Choi uśmiechnął się, a jego ręka oplotła chłopaka w pasie. Z tego powodu Taemin miał ochotę uciec, najlepiej na drugi koniec kraju. Nie cierpiał jego zalotów, a nie wiedział nawet, co począć. Zwykłe "nie" już nie wystarczało wysokiemu brunetowi.

     - Może wyjdziemy gdzieś dzisiaj wieczorem?

     - Sory, ale jestem już umówiony.

     - To jutro?

     - Nie - burknął. - Mam ważniejsze sprawy na głowie.

     Detektyw wyrwał się spod uścisku i zdążył zrobić dwa kroki w kierunku wyjścia z budynku, kiedy poczuł, jak mężczyzna łapie go za - na szybko związane w kucyk - włosy oraz ciągnie w swoją stronę. Warknął siarczyste przekleństwo pod nosem, lecz zdołał się oswobodzić i odwrócić przodem do Minho.

     - Jaki jest twój problem, co?! - krzyknął głośniej niż powinien, przez co przechodzący korytarzem dwaj policjanci popatrzyli na nich. Wyczuwając złość ich najmłodszego pracownika, prędko się ulotnili. Wiedzieli, że jeśli chodziło o Lee, w takich sytuacjach należało po prostu zejść mu z drogi.

     - Nie mam problemu - odpowiedział Choi i wzruszył ramionami. - Za to ty go masz. Mówiłem ci, abyś obciął te włosy.

     - Nie jesteś moją matką. Nie będziesz mi mówić, co mam robić.

     - Przez nie wyglądasz jak dziewczyna - prychnął.

     Taemin nie miał pojęcia, do czego zmierzał, ale jeśli tym miał zamiar go poderwać, to obrał doprawdy kiepską taktykę. Ugryzł się w język i wziął głęboki oddech. Miał ochotę porządnie go zdzielić, ale nie wypadało w miejscu pracy, tak więc odwrócił się na pięcie i bez zbędnych słów skierował do wyjścia. Na zewnątrz czekał już na niego samochód, a w środku - po stronie kierowcy - siedział jego pomocnik, Baekhyun. Szybko wsiadł, a gdy zamknął za sobą drzwi, auto ruszyło z piskiem.

     - Widzę, że jesteś szczęśliwy, Taemin-ah - zagadał starszy. Nie spojrzał w jego stronę, był skoncentrowany na drodze. Zdążył jednakże wyczuć bijącą od chłopaka wściekłość.

     - Jak cholera - odmruknął Lee.

     - Myślisz, że nie dasz rady?

     - A myślisz, że dam? Szukają Cienia od roku. Nie ma żadnych śladów, żadnego tropu, żadnych świadków. Nawet nie wiemy, kogo szukamy, mężczyzny czy kobiety. Kompletnie nic. Zero. Jak-

     - Spokojnie, dasz sobie radę. Nie pracujesz tu od wczoraj. - Byun uśmiechnął się. - Jesteś bardziej spostrzegawczy niż pozostali.

     - Dzięki - szepnął, wyglądając przez okno - ale to się dopiero okaże.








     - Niech się pan uspokoi i powoli opowie nam od początku, co się stało - powiedział Taemin po raz trzeci. W swojej pracy musiał posiadać świętą cierpliwość... gdyż naprawdę często ją wykorzystywał.

     Starszy, niski mężczyzna o ciemnych oczach i siwych włosach, które pozostały mu po bokach oraz z tyłu głowy, niemal zachłysnął się powietrzem. Wyciągnął z kieszeni swoich spodni telefon, aby odrzucić przychodzące połączenie, a przerwany dźwięk rozszedł się echem po wielkim holu. Następnie szybko go schował. W zdenerwowaniu poprawił granatową marynarkę, strzepując z niej niewidzialne pyłki.

     - Jak można w tej sytuacji być spokojnym?! Skradziono ważny artefakt! Wart miliony dolarów! - fuknął, wymachując rękoma.

     Taemin oraz Baekhyun spojrzeli wymownie na siebie. Obaj mieli ochotę przewrócić oczyma, lecz zachowali powagę. Rzeczywiście, sprawa nie należała do błahych, aczkolwiek można było zachować zimną krew. Niestety, dyrektor muzeum nie wydawał się pałać chęcią do skorzystania z tej opcji. Cudem udało im się wyciągnąć z niego ważne informacje. Od razu poznano, iż była to sprawka Cienia. Świadczyło o tym małe "J" przy miejscu skradzionego przedmiotu. Dlaczego więc nie mówili na niego tak, jak się podpisywał? Cóż, złodziej był niedościgniony. Nie popełniał błędów. Nie pozostawiał żadnych śladów ani tropów. Nazwano go Cieniem, gdyż nikt go nigdy nie widział. Nikt go nie słyszał. Pojawiał się i rozpływał się w mroku nocy.

     Taemin wyszedł na zewnątrz, obserwując otoczenie przy muzeum. Na ulicy o tej godzinie roiło się od wracających lub idących do pracy ludzi. Słychać było śmiech oraz krzyki dzieci, które bawiły się w parku naprzeciwko. Co rusz jednak zagłuszane przez ryk silników przejeżdżających pojazdów. Wśród przechodzących osób nie znał wielu, kojarzył jedynie parę twarzy, jakie przeszły przez jego gabinet w poszukiwaniu pomocy. Reszty kompletnie nie kojarzył. Może dlatego, że poświęcał się pracy, a potem praktycznie wcale nie wychodził z domu? Zdarzały mu się okazyjne wypady z Kibumem, ale nie zwracał uwagi na otoczenie. Niechętnie przyjmował ludzi do swojego serca. Niechętnie pozwalał im siebie poznać. Z natury był do nich nieufny. Nie mógł spokojnie wyjść na randkę, dopóki nie sprawdził swojego niedoszłego partnera. Raz w ten sposób rozbił pnącą się w górę mafię. Pozostali nie spełniali jego oczekiwań. Chcieli od niego tylko jednego, a on nie zamierzał im tego dać. Niemal zawsze kończył znajomość w połowie randki, gdyż ich charaktery pozostawiały wiele do życzenia.

     W pewnym momencie, wśród tylu obcych mu ludzi, detektyw wyłapał dziwnie znajomą twarz. Mężczyzna szedł rześko, z wyraźnym, szerokim uśmiechem, który mógł rozświetlić polarną noc. Promienie letniego słońca padały na brązowe, niemal czekoladowe włosy, a prawdopodobnie w tym samym kolorze oczy, gdyż nie do końca mógł dostrzec ich w tej odległości, chłonęły każdy szczegół ulicy. Miał ciemne spodnie, niechlujnie włożoną w nie białą koszulkę, pod którą rysowały się mięśnie, a na wierzch zarzucił dżinsową bluzę. Jego twarz lśniła od potu. Nic dziwnego, dzisiejsze popołudnie zaszczyciło mieszkańców niezmiernie wysoką temperaturą. Lee nagle zapragnął zobaczyć go bez górnej części odzieży, za co natychmiast ukarał się w myślach, kiedy tylko zorientował się, jak na jasne policzki wstępują rumieńce. Czuł się dziwnie zaintrygowany, pierwszy raz to on kimś się zainteresował. Pierwszy raz to on chciał się z kimś umówić. Gdy ponownie podniósł na niego wzrok, brunet - raczej przez przypadek - zerknął w jego stronę. Nieznajomy prędko odgadł, na kogo chłopak patrzył. Uśmiechnął się do Taemina, który zareagował odwróceniem głowy. Przełknął ślinę, mając fałszywą nadzieję, że przechodzący mężczyzna nic nie zauważył. Dodatkowo ogarnęła go ochota, aby zapaść się pod ziemię.

     - Jakieś pomysły?

     Niemal podskoczył na dźwięk głosu Baekhyuna, który znalazł się tuż obok. Nie dał jednak po sobie niczego poznać - westchnął, pokręcił przecząco głową i wzruszył ramionami. Nie miał ani jednego pomysłu. Cieniem mógł być każdy. Nawet ta kobieta, która w tym momencie pchała wózek z dzieckiem. Nawet ten starszy pan, ubrany w elegancki garnitur. Nawet ten młody chłopak, biegnący gdzieś z pełnym plecakiem na ramieniu. W miarę możliwości - każdy.

     - Zauważyłeś jakieś podobieństwa?

     - Nie przeglądałem jeszcze dokumentów, zrobię to później. Jedynym naszym tropem jest "J", ale co z tym możemy zrobić? Nie wiemy nawet, do czego się odwołuje. Może to imię, a może co innego? Musimy poczekać na jego kolejny ruch, Baekkie. Wtedy będę mógł samemu porównać te kradzieże.

     Byun uśmiechnął się do siebie, odczytując wiadomość z telefonu.

     - Sądzę, że nie będziemy musieli długo czekać. Cień zaczyna kraść coraz częściej - ogłosił. Oderwał wzrok od komórki i złapał Taemina za rękaw. - Mogę dzisiaj wyjść wcześniej? Chanyeol chce się spotkać.

     Detektyw zaśmiał się pod nosem i kiwnął głową. Jego pomocnik był widocznie zakochany, a on nie miał zamiaru stawać na drodze do jego szczęścia. Sam chciałby stworzyć mocny oraz szczery związek. Czy prosił o tak wiele?

     - Idź, hyung. Baw się dobrze.

     Wrócili z miejsca zdarzenia dwadzieścia minut później. Starszy ulotnił się z wielkimi podziękowaniami, natomiast Lee, po pracy, zabrał wszystkie papiery do swojego mieszkania, aby przestudiować je od deski do deski. Po zrobieniu sobie zielonej herbaty, usiadł na krześle w swoim pokoju. Otworzył pierwszą stronę, potem kolejną. Czytał i czytał, lecz - tak, jak myślał wcześniej - nie znalazł żadnego tropu. Cień był zbyt sprytny, przez co dla nich - nieuchwytny. Taemin wydał z siebie sfrustrowany krzyk, po czym rzucił plik dokumentów na biurko. Nie lubił siedzieć bezczynnie, wolał działać, jednakże w tym przypadku mógł tylko czekać na kolejny krok słynnego "J". Może wtedy znajdzie jakąś, choćby najmniejszą poszlakę. Widocznie szef na niego liczył, kiedy oddawał mu tą sprawę. Nie chciał go zawieść.

     Gdy spojrzał na zegarek, gwałtownie zerwał się z miejsca. Całkiem zapomniał o spotkaniu z Kibumem. Szybko przebrał się w ciemniejsze, delikatnie podziurawione spodnie i przydużą, kolorową koszulkę. Na nią zarzucił biały żakiet z podwiniętymi rękawami. Nałożył ulubione sportowe buty, złapał portfel oraz dokumenty, po czym wyszedł z mieszkania, zamykając je za sobą. Kiedy wyszedł z nowoczesnego bloku, rozpuścił włosy. Pozwolił wiatrowi bawić się nimi przez chwilę i ponownie związał je w luźny kucyk. Szczerze mówiąc, już nie mógł doczekać się, aż wypije coś mocniejszego.








     - Już myślałem, że nie przyjdziesz. - Kibum uśmiechnął się, gdy detektyw poklepał go po ramieniu i usiadł przy barze, na krześle tuż obok niego. Zauważył, jak, po rzuceniu nazwy alkoholu do barmana, Taem przybiera zamyślony wyraz twarzy. Ze śmiechem szturchnął go łokciem. - Cień dał ci w kość?

     - Nic nie mów - mruknął młodszy i upił łyk drinka. - To jak szukanie igły w stogu siana.

     - Dopiero dzisiaj zacząłeś.

     - Nadrobiłem wszystko, co do tej pory zebrano w jego sprawie. Brak zapisów z kamer, powyłączane zabezpieczenia i wszelkie alarmy, brak śladów włamania. Nic, co-

     - Hej, babe.

     Niewysoki szatyn w granatowym, eleganckim mundurze o złotych wstawkach objął nagle ramiona Kibuma i gwałtownie nachylił się, aby musnąć jego usta. Zaskoczony chłopak prawie odskoczył, lecz, widząc znajomą twarz, wstał z siedzenia, po czym z piskiem rzucił się na przybysza. Mężczyzna objął go w pasie i zakręcił się wraz z nim wokół własnej osi, tworząc obrazek z typowego romansu. Taemin nie byłby sobą, gdyby nie przewrócił oczami.

     - Mówiłem ci, że nie żartuję? - odezwał się jego przyjaciel, gdy z powrotem znalazł się na ziemi. - Taemin-ah, to jest Kim Jonghyun. Jongie, poznaj Lee Taemina.

     - Mm, miło mi cię poznać, Jonghyun hyung. -  Detektyw wyciągnął dłoń, którą nowo poznany prędko uścisnął. - Kibum dużo mi o tobie opowiadał.

     - Och, naprawdę? - Szatyn uśmiechnął się zawadiacko do swojego chłopaka, który automatycznie się zarumienił. - Jak dużo?

     - Więcej, niż chciałbym wiedzieć.

     Ucieszony Kim oczywiście dosiadł się do nich i zaczął opowiadać o powrocie z Europy. Był zawodowym pilotem, a przestworza należały do niego. Uwielbiał swoją pracę, jednak nienawidził rozstań z - jak to go uroczo nazywał - Bummie'm. Wyjeżdżał zwykle na parę tygodni, czasem miesięcy. To była dla nich istna tortura.

     Podczas gdy Jonghyun rozgadał się na dobre, Taemin oparł podbródek na swojej dłoni i skupił wzrok na kolorowych butelkach pełnych alkoholowych napojów. Z jednej strony myślami krążył wokół przydzielonej mu zagadki oraz sposobie jej rozwiązania. Cień nie mógł być tak idealny. Musiał w końcu popełnić błąd. Z drugiej... nadal błądził w swej podświadomości wokół wysokiego osobnika, którego widział tego dnia na ulicy. Odtwarzał ciepłe spojrzenie czekoladowych oczu. Promienny uśmiech. Brunet wydawał się być tak dziwnie znajomy... lecz za cholerę nie mógł przypomnieć sobie, skąd go kojarzył. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że mężczyzna przejął wszystkie jego myśli, a słynny złodziej drogocennych przedmiotów zszedł na drugi plan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz