Zacznijmy ten maraton~
Rozdział jest... dziwny... ale powiedzmy, że tak ma być xD
Mogą pojawiać się literówki i inne błędy, których nie zauważyłam :')
***
Jinki's POV
- Nie, hyung. To nie jest ciężka praca. On po prostu jest idiotą.
Westchnąłem głęboko na słowa Kibuma, gdy nasza dwójka weszła do dormu. Przez całą drogę powrotną narzekał na Jonghyuna oraz jego przygotowania do solowego debiutu. Fakt, że chłopak się przepracowywał i niesamowicie schudł, bardzo go martwił, widziałem to. Martwiliśmy się o niego wszyscy. Key po prostu wyrażał to w inny sposób.
Rozejrzałem się po pustym salonie z nadzieją, że zobaczę tam Taemina. Jeszcze przez moment w mieszkaniu panowała cisza, którą nagle przerwał odgłos z kuchni. Uśmiechnąłem się i skierowałem w tamtym kierunku. Przed oczami miałem obraz krzątającego się maknae z zamiarem zrobienia czegoś do jedzenia. Zniknął, gdy ujrzałem Minho zamykającego lodówkę. Odwrócił się do mnie przodem, po czym kąciki jego ust uniosły się wysoko w górę.
- Annyeong, hyung! - powiedział i radośnie podskoczył w moją stronę. Odwzajemniłem jego uścisk, klepiąc go po plecach. Key przeszedł obok nas, prosto w stronę szafki z naczyniami. Wyjął jeden z kubków, po czym nalał sobie wody. - Jak ci minął-
- Minho, na dole czeka Jin hyung. Jedziesz z nim na przesłuchania do jakiejś dramy - mruknęła nasza diva, spoglądając na niego spod byka. Chyba wciąż mu nie przeszła złość po drobnej kłótni z Jonghyunem.
- O-oh, okej. - Odsunął się ode mnie i skierował do wyjścia. - To do zobaczenia potem.
- Minho? - Wyjrzałem za nim zza rogu kuchni. Ożywił się oraz spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Neh?
- Gdzie Taemin?
- Oh... um... Chyba w swoim pokoju. Mówił, żeby mu nie przeszkadzać.
- Kiedy?
- Jakieś pół godziny temu. Idę, cześć.
Machnął ręką i wyszedł. Spojrzeliśmy na siebie z Kibumem. On uniósł jedną brew w górę, a ja wzruszyłem ramionami. Pragnąłem iść do naszej małej "maskotki", by sprawdzić, czy wszystko w porządku, jednak nie chciałem mu przeszkadzać. Zdenerwowany Taem był tak samo przerażający jak i Key, a z takim lepiej nie zadzierać. Postanowiłem więc coś zjeść i poczekać, aż sam przyjdzie. Kiedy jednak jakiś czas później gotowałem kawałek kurczaka z pomidorami na patelni, zniecierpliwiłem się. Poprosiłem Kibuma, aby go przypilnował, a następnie powędrowałem do sypialni Taemina. Nie wiedząc czego się spodziewać, cicho otworzyłem drzwi i zajrzałem do środka. Fragment czarnych włosów odznaczał się na jasnej pościeli. Chłopak spał, niemal cały zakryty kołdrą. Nie wchodziłem dalej, aby go nie obudzić. Z lekkim uśmiechem na powrót zamknąłem drzwi oraz wróciłem do kuchni. Należał mu się odpoczynek.
♣
Taemin's POV
Kiedy tylko otworzyłem zaspane oczy, zacząłem przysłuchiwać się stłumionej rozmowie Jinkiego i Kibuma, którzy najwyraźniej wrócili do dormu jakiś czas wcześniej. Leżałem tak pół godziny, następnie godzinę, aż w końcu półtorej. Bolał mnie fakt, że nikt nie zajrzał do pokoju. Klamka nawet nie drgnęła. Czułem się bardziej samotny, niż wtedy, gdy faktycznie zostawałem sam w mieszkaniu. Moja komórka także nie dawała o sobie znać. Żadnych wiadomości czy powiadomień. Miałem wrażenie, że wszyscy zapomnieli o moim istnieniu. Pragnąłem tylko czyjejś uwagi.
Jak na złość, wróciły słowa Minho. Głośne oraz wyraźne. Nie chciałem w nie wierzyć. Mimo to, czułem pewnego rodzaju... odtrącenie. Z liderem znaliśmy się tak długo... Może rzeczywiście miał mnie dość i zadecydował na moment odciąć się od naiwnego maknae, którego trzeba było pilnować na każdym kroku? Powinienem był na to pozwolić, należało mu się. Przysparzałem mu tylko kłopotów i zmartwień. Z drugiej strony... nie uśmiechała mi się wizja Onew z nowym najlepszym przyjacielem. To było miejsce, jakiego nikt nie mógł zająć. Wytarłem więc mokre ślady po łzach, podnosząc się do pozycji siedzącej. Nie mogłem siedzieć tu bezczynnie i patrzeć, jak go tracę.
Zmotywowany, wstałem z łóżka, na następnie prędziutko podreptałem przez krótki korytarz do kuchni. Tam przy stole zauważyłem rozmawiających ze sobą Key oraz Jinkiego. Kiedy tylko ten drugi mnie zauważył, wstał i z uśmiechem do mnie podszedł.
- Wyspany? - zagadnął, a ja pokiwałem głową. Miałem zamiar podejść do Kibuma, ale zatrzymały mnie ramiona lidera, które przyciągnęły mnie do siebie. Spojrzałem na niego ze zdziwieniem, jednak on nic nie powiedział. Bez słowa oplótł mnie w pasie i położył podbródek na moim ramieniu. Miałem ochotę piszczeć niczym nastoletnia fanka. Powstrzymałem się przed tym z wielkim trudem oraz wtuliłem twarz w zagłębienie jego szyi.
- Coś nie tak? - zapytałem, nie za bardzo rozumiejąc jego zachowanie. Zacisnął pięści na mojej koszulce i przyciągnął mnie bliżej. Jęknąłem, kiedy poczułem niewielki, aczkolwiek piekący ból między łopatkami. Odsunął się jak oparzony. W jego oczach zalśniło zdziwienie.
- Co się stało?
Nie czekając na moją odpowiedź, stanął za moimi plecami. Uniósł w górę szeroką koszulkę, jaką akurat miałem na sobie. Warknąłem pod nosem, jednak on to zignorował. Yah! Był liderem, ale to nie oznaczało, że mógł tak bez pozwolenia ingerować w moją przestrzeń osobistą! To niegrzeczne z jego strony! Mimo to, pozwoliłem naszemu "dormowemu lekarzowi" się opatrzyć. Jego palce były tak przyjemnie chłodne na mojej skórze. Zerknąłem na Kibuma, który odszedł od stołu, aby dołączyć do Onew. Odchyliłem głowę lekko do tyłu.
- Taemin-ah, uderzyłeś się gdzieś? - spytał Key, a ja na moment zastygłem. - Masz parę otarć na plecach.
Gwałtownie odwróciłem głowę przed siebie. Minho. Delikatny to on nie był, kiedy postanowił ze mną porozmawiać. Nie mogłem o tym powiedzieć reszcie. Z góry uznaliby to za żart lub - co gorsza - kłamstwo. Postawiłem więc na typowe "zderzyłem się ze ścianą", co w moim przypadku było całkiem możliwe. Po małej wymianie zdań ostatecznie uwierzyli w moje słowa. Czasem potrafiłem być bardzo przekonujący, a mój urok - tak, wiedziałem o nim doskonale - mi w tym tylko pomagał.
Obaj usiedli na kanapie w salonie, aby obejrzeć występ f(x) na jednym z muzycznych programów. Wziąłem jagodowy jogurt z lodówki i łyżeczkę z szuflady, po czym usadowiłem się obok Jinkiego. Tak upłynęło nam późne popołudnie oraz wieczór. W międzyczasie przyszedł Jonghyun, jednak po krótkim przywitaniu poszedł spać, a przynajmniej spróbować - jego bezsenność często dawała o sobie znać. Podczas gdy Kibum świetnie się bawił, powtarzając układy girlsbandów, ja - na wpół świadomie - wtuliłem się w ramię Onew. Było ciepłe, wygodne i wręcz zapraszało do położenia na nim głowy. Uniosłem wzrok do góry. Jego oczy tworzyły cienkie łuki, tak urocze jak zawsze. Usta rozciągnięte miał w szerokim uśmiechu. Śmiał się głośno z Kibuma, który po paru złych krokach upadł tyłkiem na podłogę. Jego głos był wspaniały, tak głęboki i czysty. Nieważne czy śpiewał, czy mówił. Uwielbiałem go słuchać. Nawet, kiedy karcił mnie za niestosowne zachowanie.
Uhmm... byłem strasznie zmęczony dzisiejszym nic-nie-robieniem.
♣
Obudziłem się jakiś czas później przez swędzenie na czubku nosa. O dziwo, nie znajdowałem się dłużej w salonie. Podniosłem senny, ale ciekawski wzrok i zobaczyłem tuż przed sobą uśmiechniętą twarz Onew. Kąciki moich ust również uniosły się delikatnie ku górze. Szczerze mówiąc, nie pogardziłbym takim obrazkiem, gdyby częściej pojawiał się przed moimi oczami po obudzeniu.
- Śpij, nie chciałem cię obudzić - szepnął swoim nieświadomie uwodzicielskim głosem. Zagryzłem wargę i podłożyłem dłoń pod głowę. Gdyby nie nikłe światło lampki nocnej, w sypialni panowałaby ciemność. Przez półmrok moje powieki same zaczęły opadać.
- Jinki hyung...
- Mm?
- Będziesz tutaj?
Nastała chwila ciszy, przez którą moje serce niemal wyskoczyło z piersi przez swój przyspieszony rytm bicia. Bałem się odpowiedzi. Tak bardzo go potrzebowałem.
- Oczywiście. - Zauważyłem jego uroczy uśmiech w momencie, gdy ułożył dłoń na moich włosach i mnie pogłaskał. Miałem chęć mruczeć, jednak zwyczajnie nie wypadało. - Śpij dobrze. Będę nad tobą czuwał.
Okej, Taemin. Uspokój się. Oddychaj. On jest liderem, ty maknae. To zwykła troska, arasseo? Nie rób żadnych gwałtownych ruchów i idź spać.
Zamknąłem oczy, lecz przez długi czas nie mogłem zasnąć. Udało mi się dopiero, gdy Jinki objął mnie, przysunął bliżej siebie i położył policzek na mojej głowie. Moje sny nigdy do tej pory nie były słodsze.
♣
Zmarszczyłem brwi w momencie, kiedy mój brzuch postanowił ogłosić rewolucję. Jęknąłem i otworzyłem ostrożnie oczy. Był ranek, a lider nadal obejmował mnie ramionami, przez co normalnie bym się cieszył. Teraz jednak miałem ochotę wyrwać się z jego objęć, na co nie marnowałem czasu. Cudem wyswobodziłem się z niemal niedźwiedziego uścisku. Obudziłem tym jednak Jinkiego, który przetarł dłonią zaspane, czekoladowe oczy. Spojrzał w moją stronę, po czym od razu podniósł się do pozycji siedzącej.
- Taeminnie, co się dzieje? - zapytał z troską, pomagając mi usiąść. Momentalnie zakryłem ręką usta, a drugą położyłem na brzuchu.
- Niedobrze mi.
Niczym burza wypadłem z łóżka, później z pokoju. Szybko pokonałem drogę przez korytarz i w ciągu kilku sekund znalazłem się u swojego celu - w toalecie. Zdążyłem zamknąć drzwi na klucz oraz unieść deskę.
Nobody's POV
Przestraszony Onew opuścił sypialnię zaraz za maknae. Był jeszcze zaspany, nie wiedział co się działo. Spanikowany, szarpnął parę razy za klamkę. Kiedy nie uległa, zapukał natarczywie w drzwi. Taemin nie zwracał na to uwagi. Zwymiotował po raz drugi, a z oczu popłynęły mu łzy. Czuł się słabo, jakby został przeżuty i wypluty przez wielkiego kota. Całe jego ciało drżało. Na delikatnej twarzy utworzył się grymas, gdy - oprócz lidera - usłyszał głosy pozostałych. Nie lubił w takich sytuacjach zwracać na siebie uwagi. Ukazywał wtedy swoją słabszą stronę, a to raniło jego męską dumę.
Nie odpowiadał na nawoływania. Ostatkiem sił podniósł się z podłogi i nacisnął spłuczkę. Chwiejnym krokiem podszedł do umywalki, przyglądając się w lustrze swojemu odbiciu. Był blady, a jego oczy lekko zacierwienione. Przemył twarz oraz dokładnie wyszczotkował zęby w akompaniamencie krzyków Jinkiego i lamencie Kibuma. Nie chciał stamtąd wychodzić, jednak łóżko wydawało się lepszą opcją niż mały, okrągły dywanik w toalecie, więc doprowadził się do względnego ładu. Wziął głęboki oddech, po czym niepewnie otworzył drzwi. Jego oczom ukazali się zdenerwowani niewiedzą Jonghyun oraz Key, a także przerażony lider.
- Taemin-ah, co się dzieje? Źle się czujesz? Może pojedziemy do szpitala? - Ten ostatni złapał go za ramiona i zaczął zasypywać coraz to nowymi pytaniami. Dopiero po chwili zauważył Minho, na którego twarzy czaił się drwiący uśmiech. Tancerz zacisnął zęby oraz odetchnął głęboko. Poczuł ogromną potrzebę ucieczki. Chciał zostać sam, chociaż na moment.
- A-aniya... - mruknął pod nosem, zgrabnie unikając z kimkolwiek kontaktu wzrokowego. Odsunął się od wystraszonego jego zachowaniem mężczyzny i skierował kroki do swojego pokoju. - Pójdę się jeszcze położyć.
- Potrzebujesz czegoś? Zrobić ci herbatę?
Kiwnął głową z wiedzą, że Jinki nie dałby za wygraną. Mijając Minho, jego dłonie zmieniły się pięści, a w głowie przesunęły obrazy z poprzedniego dnia. Choi chodził co rusz po kuchni i zaglądał do lodówki. Czy był on zdolny do tego, aby podłożyć mu przeterminowany jogurt? Nie sprawdzał daty ważności, co okazało się błędem. Siadając na pościeli, nadal czuł delikatne, aczkolwiek nieprzyjemne mdłości.
- Dobrze, Minho-yah. Chcesz wojny? Będziesz ją miał.
Tak się cieszę, że wrociłaś :) uwielbiam twoje opowiadania ;)
OdpowiedzUsuń