Jonghyun's POV
Od powrotu z zimowego wyjazdu minęły dwa tygodnie. Rozmawiałem z Taeminem na temat tego, co widział w noc zaginięcia Gyojunga, który do tej pory nie został znaleziony. Chłopak opowiedział wszystko, co zdołał zauważyć. Historia z cieniem na namiocie mogła wydawać się naciągana, lecz nie miałem podstaw, aby mu nie wierzyć. Przekazałem każdą informację organom, które rozpoczęły poszukiwania. To jednak było jak szukanie igły w stogu siana - żadnej poszlaki, żadnych śladów, jedynie martwa sarna bez ani jednego odcisku palca.
Taemin tak się tym przejął, że trudno było nad nim zapanować. Ciągle mruczał coś pod nosem i chodził z podkrążonymi oczami. Nie miałem nic do powiedzenia, jeśli chodziło o zwolnienia z treningów, więc musiał na nie chodzić. Minho próbował z nim rozmawiać, jednak ten wolał zwierzać się Kibumowi, który z kolei nie chciał mi nic powiedzieć. Ja rozumiałem przyjacielskie sekrety, lecz chyba byłem godny zaufania?
Aktualnie spoglądałem na Key, siedzącego w towarzystwie Woohyuna po drugiej stronie pokoju. Musiałem gryźć się w język za każdym razem, kiedy ten dotknął blondyna. Robiłem się zazdrosny na samą myśl, że Kim mógł czuć się swobodniej w jego obecności. Nie mogłem na to pozwolić. Postanowiłem zmienić taktykę. Zamiast z daleka obdarzać ich pełnym nienawiści wzrokiem, podszedłem - niepewnie, ale jednak! - do dwójki, po czym wepchnąłem się pomiędzy nich.
- Co robicie? - zapytałem, jak gdyby nigdy nic. Spotkałem się z podejrzliwym spojrzeniem.
- Rozmawiamy - odpowiedział Kibum i uniósł brew. Umm... zrobiłem to zbyt nagle? - Coś chcesz?
- Aniyo. Po prostu chcę się przyłączyć. Nie mogę?
Zerknęli na siebie, co odrobinę mnie zirytowało. Przyglądałem się Key, który wrócił wzrokiem na moją osobę oraz przygryzł wargę. Wyglądał cholernie zachęcająco i gdyby nie Woohyun, złamałbym wszystkie bariery przyzwoitości, a także smakował tych idealnie wykrojonych, miękkich ust.
- Możesz. Tylko... jesteś tego pewien?
- Oczywiście! Chcę wiedzieć, o czym rozmawiacie - burknąłem. No, i przy okazji trochę wam poprzeszkadzać.
Z początku rozmowa ta wcale się nie kleiła. Kiedy dwóch znalazło temat dla siebie, trzeci kompletnie nie wiedział o czym mowa. W końcu doszliśmy do porozumienia i każdy mógł dodać coś od siebie. Mogłem przyznać, że nawet z lekkim zainteresowaniem zacząłem przysłuchiwać się Namowi. Może nie był taki zły? Może to tylko moja wyobraźnia płatała mi figle i napełniała mnie zazdrością? Spędziliśmy tak godzinę, po czym Woohyun wrócił do swojego pokoju. Wraz z zamknięciem drzwi, zerknąłem na zamyślonego blondyna. Szturchnąłem go delikatnie, aczkolwiek nie dostałem żadnego odzewu.
- Kibum?
- Neh? - zapytał, zaszczycając mnie swoim kocim spojrzeniem. Dzięki temu, że odwrócił głowę w moją stronę, mogłem dojrzeć jego bliznę na lewym policzku. Była niewielka, ale dostatecznie widoczna. Nie odejmowała mu jednak urody. Wciąż był uroczy oraz śliczny. Uwielbiałem wpatrywać się w jego jasnobrązowe oczy. Przybliżyłem się więc do chłopaka i ująłem należącą do niego dłoń w swoją. Posłałem mu najcieplejsze spojrzenie, na jakie tylko było mnie stać.
- O czym myślisz?
- O Taeminie - przyznał po chwili ciszy. Westchnął ze zrezygnowaniem. - Nie wiem już, co mam robić. Bardzo przejął się zniknięciem Gyojunga. Wini za to siebie.
Zmarszczyłem brwi.
- Przecież go nie oskarżamy.
- Wiem. - Skierował wzrok na podłogę i, mówiąc, zaczął się jej przyglądać. - Chodzi o ten cień. Mówi, że mógł jakoś zareagować, coś zrobić, ale...
- ... sparaliżował go strach? - dokończyłem, na co on kiwnął głową. Sytuacja była trudna, lecz nic nie mogliśmy na to poradzić. Poszukiwania nie znajdowały się w szeregu moich obowiązków. Musiałem zająć się resztą swoich żołnierzy. Jednakże miałem zamiar dopilnować, aby sprawa nie ucichła. Ponownie zmieniłem pozycję na pościeli i objąłem Key ramieniem. - Będzie dobrze. Nie mógł rozpłynąć się w powietrzu.
- Nie ma żadnych śladów...
- To bez znaczenia. Obiecuję, że się znajdzie. Dopilnuję, aby nie zaniechali poszukiwań, arasseo?
A-ah, za ten słodki uśmiech oddałbym wszystko. Jak dla mnie, mógł uśmiechać się tak cały czas.
- Dobry z ciebie dowódca, Jonghyun hyung - mruknął, pstrykając mnie w nos, przez co automatycznie go zmarszczyłem. Chciałem udać, że jestem obrażony, lecz po chwili kąciki moich ust powędrowały wysoko w górę. Jak tu go nie kochać? Przyciągnąłem go do siebie i mocno przytuliłem. Niepewnie odwzajemnił gest, oplatając mnie rękami w pasie. Ułożył głowę w zagłębieniu mojej szyi, a ja położyłem podbródek na jego miękkich włosach, po czym przymknąłem powieki. Było mi tak ciepło i wygodnie jak nigdy dotąd. Jakbym odnalazł brakujący kawałek jakiejś układanki. Mogłem zostać w tej pozycji do końca życia. - Dziękuję za wszystko.
Otworzyłem w zdziwieniu oczy i zerknąłem na niego. Nie widziałem jego twarzy, wtulił ją bardziej w moją skórę. Uśmiechnąłem się szeroko, kręcąc przecząco głową.
- Aniyo... To ja dziękuję. Za to, że jesteś.
Nobody's POV
Taemin zamknął cicho - uprzednio lekko uchylone - drzwi do pokoju i oparł się plecami o ścianę obok. Kibum wyglądał tak szczęśliwie w ramionach ich dowódcy. Miał szeroki uśmiech oraz delikatne rumieńce na twarzy. Był tym odrobinę zaskoczony. Dwójka zwykła się przytulać (nie stronili raczej od takiej bliskości), jednak tym razem wyglądali jakoś inaczej. Blondyn nigdy nie mówił o swoich uczuciach względem Jonghyuna. Wydawało mu się, że zachowują się jak przyjaciele. Chociaż... W głowie młodego Lee powstał obraz sprzed paru miesięcy, gdy to oglądali razem film. Key wtulił się wtedy w starszego, nie dając mu szans na wydostanie się z uścisku. W dodatku to, jak Jonghyun zachował się w minione święta. Pierwszy pobiegł do niego z pomocą.
Nie chciał wysuwać fałszywych wniosków, dlatego postanowił zapytać o to swojego współlokatora. Ruszył z powrotem do ich sypialni, zapominając o wcześniejszym powodzie przybycia do Kibuma. Szedł tak szybko, kierowany dawnym zaciekawieniem, że nie zwrócił uwagi na osobę, z którą zderzył się ramieniem. Bez słowa przeprosin prędko odnalazł drzwi do swojego pokoju, by otworzyć je z impetem i wykrzyknąć imię Minho. Zdezorientowany - oraz odrobinę zaskoczony gwałtownością chłopaka - brunet wyjrzał zza drzwiczek szafy, skąd wyjął świeżą koszulkę. Ubrany był jedynie w długie, dresowe spodnie w szarym kolorze. Jego mokre włosy były rozwichrzone, jakby przed chwilą potargał je ręką. Kiedy odwrócił się w stronę Taemina, blondyn mógł dojrzeć jego starannie wyrzeźbione mięśnie klatki piersiowej, brzucha oraz ramion. Zarumieniony, zrobił parę drobnych kroczków w jego stronę.
- Chcę z tobą porozmawiać.
- Oh? Jinjja? - zapytał Choi, szybko nakładając na siebie górną część ubioru. Z zaciekawieniem usiadł po turecku na swoim łóżku. Czekał, aż młodszy zajmie miejsce naprzeciwko, a gdy się to stało, na jego twarz wstąpił zachęcający uśmiech. - O co chodzi?
- Wiesz... - Już miał zacząć mówić, kiedy uświadomił sobie, że nie wie zbyt wiele o swoim współlokatorze. Nagle przestał być pewien, czy może z nim o tym porozmawiać. Z drugiej strony nie chciał tego trzymać w sobie, więc postanowił się upewnić. Jeśli zapyta o związki homoseksualne... nie wywoła w nim obrzydzenia? - Umm... Czy... uhmm... C-co sądzisz o gejach?
- O gejach? - Zdziwił się Minho. Zaraz jednak podrapał się w kark i z niepewnością w głosie odpowiedział. - C-cóż... nic do nich nie mam. Sam jestem bi.
- Jinjja?! To świetnie! Z-znaczy... umm... no...
- To było to, o co chciałeś mnie zapytać? - wciął się starszy. Blondyn odetchnął z ulgą, wdzięczny za przerwanie jego wstydliwej wypowiedzi.
- W-właściwie to nie.
- A więc o czym chcesz porozmawiać?
- Chcę się tylko upewnić w pewnej sprawie. Przyrzeknij, że nikomu nie powiesz.
Choi rzucił mu pytające spojrzenie, wyraźnie zaciekawiony. Taemin nieczęsto był skory do dzielenia się jakimikolwiek informacjami czy sekretami. Ba, ostatnio wcale nie chciał z nim rozmawiać. Słyszał od Kibuma, że to prawdopodobnie szok po zaginięciu jednego z ich oddziału, więcej nie chciał mówić. Teraz cieszył się jego zmianą. Miał zamiar być dla niego oparciem, jeśli tylko o to poprosi.
- Przyrzekam. Nikt nie będzie wiedział.
- Nie wydaje ci się, że... Kibum i Jonghyun hyung mają się ku sobie?
- Mwo?
Szczerze mówiąc, oczekiwał czegoś innego.
- Mówię o ich zachowaniu.
- U-um... Wiesz... Trudno jest mi cokolwiek powiedzieć. Rzadko ich spotykam, a nie jestem raczej mile widziany w waszym towarzystwie - bruknął, wrzucając z siebie to, co leżało mu na sercu.
- Nieprawda! - zaprzeczył od razu Taem. Widząc znaczący wzrok Minho, podrapał się w kark. - M-może tylko Jonghyun hyung, ale on do każdego ma uprzedzenie. Musi cię lepiej poznać i tyle.
- Tak myślisz?
- Oczywiście! - Młodszy doskoczył do chłopaka i usiadł tuż obok niego. Poklepał go przyjacielsko po kolanie, uśmiechając się szeroko. - Wtedy na pewno zmieni o tobie zdanie, a ja będę mógł się upewnić, czy moja teoria jest słuszna, czy nie.
Brunet zaśmiał się pod nosem w odpowiedzi na radosne spojrzenie współlokatora. Podobał mu się ten plan. Naprawdę chciał się do nich zbliżyć. Chciał, aby mu zaufali. Pragnął przekonać ich do swojej niewinności. Pokiwał głową na znak, iż się zgadza. Wyciągnął rękę i potargał blond kosmyki Taemina.
- Mam nadzieję, że się uda.
♣
Jinki odprowadził wzrokiem osobę, która jeszcze przed chwilą go potrąciła i nawet nie zwróciła na niego uwagi. Z wielkim ciężarem na sercu oparł się plecami o ścianę i powoli zjechał po niej na podłogę. Jedną nogę rozprostował, a drugą ugiął w kolanie i luźno ułożył na niej rękę. Miał powoli dość tej rozłąki z Taeminem, mimo że z początku cierpliwie to znosił. Chłopak wydawał się pomału o nim zapominać, co nie do końca grało z jego planami. Nie to było jego zamiarem. Mieli pozostać przyjaciółmi. Tymczasem jego nowy współlokator - może i nieświadomie - zaczął mu go odbierać. Chciał coś z tym zrobić, tylko co? Bał się całkowicie go stracić. Bał się, że zostanie sam jak wtedy, gdy walczył z własnymi demonami przed poznaniem blondynka. Pragnął mieć go znów przy swoim boku, lecz... to nie było takie proste. Musiał wytrzymać. W tej chwili innej opcji nie widział.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz