Mianhae za WSS, ale zobaczymy jak to z nim będzie ;-----; Ciągnie się to opowiadanie i ciągnie... Sama chcę je już skończyć, jednak coś mi nie idzie, bo wena postanowiła się obrazić >_< Mam nadzieję, że wybaczycie mi i "Save me" choć odrobinkę to wynagrodzi.
***
Nobody's POV
Z poprzedniej nocy pamiętał wszystko. A w
każdym bądź razie... większość. Pożądliwe pocałunki, żar złączonych ciał, swoje
własne jęki i ciche pomruki drugiej osoby, które wypełniały hotelowy pokój. Z
początku wydało mu się to niestosownym snem, pełnym rozkosznych doznań. Kiedy
jednak otworzył zaspane oczy, niemal zachłysnął się powietrzem. Czerwone
rumieńce okryły jego policzki, gdy spoglądał na pogrążoną we śnie twarz Onew.
Jego ramię oplatało młodszego w talii, przez co bał się poruszyć choćby o milimetr,
by przez przypadek go nie obudzić. Czuł na sobie jedynie skrawek pościeli,
zakrywającą dolne części jego ciała. Poza tym... był kompletnie nagi.
Serce prawie odmówiło mu dalszej współpracy,
kiedy najstarszy z piątki sam zaczął się budzić, mrucząc coś pod nosem.
Bezwiednie przyciągnął do siebie chłopaka, wtulając go w swoją klatkę
piersiową. Na jego twarz wstąpił nie do końca świadomy, senny uśmiech.
Nagle jednak otworzył
oczy, nie zwracając uwagi na drażniąco jasne promienie słońca, które próbowały
przedostać się przez fioletowe zasłony. Spojrzał w dół. Widząc czarną czuprynkę
maknae, odskoczył jak oparzony. Ze zdziwienia chciał opuścić łóżko, jednak
zauważył pewne... braki w odzieży.
Natychmiast wrócił pod kołdrę, zakrywając się nią po samą szyję. Mierzyli
siebie nawzajem wzrokiem, próbując opanować nieprzyjemny ból brzucha i ogromne
zawstydzenie. Ich twarze nie mogły być już bardziej czerwone, gdy padło
krępujące pytanie. Choć było niedokończone, obaj wiedzieli, o co chodziło.
- Czy my...?
Jinki niepewnie kiwnął głową, nie mając na
tyle siły, by choćby otworzyć usta. Sam nie wierzył w to, co się stało. Ale stało się. Nie mógł cofnąć czasu.
Przełknął ślinę, chcąc pozostać tym rozsądnym, zawsze posiadającym jakieś mądre
słowo liderem. W rzeczywistości czuł się jak kilkunastoletni chłopiec,
przyłapany na oglądaniu filmów dla dorosłych.
- J-ja... - wyjąkał, próbując zachować zimną
krew. Nic mu w tym jednak nie pomagało. Co
miał robić? Co robić? - M-mianhae...
- A-aniyo, hyung - zaprzeczył Taemin. - T-to
ja przepraszam. To pewnie n-nie powinno
się w-wydarzyć...
- N-neh - mruknął, trochę zbyt prędko
potwierdzając jego słowa. Jak tu wybrnąć
z tej niezręcznej sytuacji? - Czy m-możesz podać mi...?
Wskazał na czarny materiał leżący tuż obok
łóżka. Taemin odwrócił się i próbował sięgnąć po niego, gdy poczuł kłujący ból
w dolnych partiach swojego ciała. Niezamierzenie syknął pod nosem, co nie uszło
uwadze troskliwemu Onew. Mimo zażenowania, dotknął delikatnie jego ramienia.
- Wszystko w porządku? - zapytał cicho, a
jeszcze ciszej dodał: - B-boli?
Maknae przemógł się i schylił po wskazane
przez jego hyunga bokserki, po czym wcisnął mu je w ręce. Wziął głęboki oddech.
Chciał opaść na miękkie poduszki, lecz postanowił nie mazać się jak dziecko. Nie mógł pokazać słabości. Miał swoją
godność.
- Jest okej.
Jinki kiwnął głową na znak, że rozumie. Pod
pościelą - w trybie natychmiastowym - nałożył bieliznę, a chwilę później
wyskoczył z łóżka. Pozbierał swoje porozrzucane po pokoju ubrania i z lekkim,
przepraszającym ukłonem opuścił sypialnię. Próbował uspokoić oddech, jednak
migające przed jego oczyma obrazki błagającego o więcej, niemal płaczącego z
przyjemności Taemina skutecznie podwoiły rytm bicia jego serca. Postanowił
zniknąć w łazience, dopóki żaden z pozostałych członków SHINee nie pojawił się
na horyzoncie. Pewien naglący problem
nie mógł pozostać nierozwiązany.
W tym samym czasie, tancerz położył się z
powrotem na posłaniu. Nie mógł powstrzymać cichego jęknięcia, jednak próbował
je stłumić, gryząc swoją dolną wargę. Jego umysł atakowały wizje poprzedniej
nocy, kiedy choćby delikatnie się poruszył. Jak
w ogóle do tego doszło? W którym momencie? Pamiętał, jak pił soju... dużo soju. Potem bawili się z resztą
zespołu i innymi podopiecznymi SM Entertainment na imprezie po koncercie
SMTown, w wielkiej sali jednego z japońskich hoteli. Tańczył z Kaiem, potem z
dziewczynami z Red Velvet. Śmiał się z hyungami z Super Junior, a poważną
rozmowę o tajemnych właściwościach mleka bananowego przeprowadzał ze skrytą
wielbicielką napoju, Tiffany. Od Sulli dostał kilka aktorskich porad, a
potem... potem uciekał przed Jonghyunem. Dlaczego? Już nie miał pojęcia. W
głowie szumiało mu jedynie "Dracula oppa". Wtedy wpadł na swojego
lidera, który bez zastanowienia mu pomógł. Schowali się razem w najbliższym
pomieszczeniu i przeczekali, aż upojony alkoholem, blondwłosy wokalista zniknie
za rogiem. Nie pamiętał, w którym momencie oparł się wygodnie o drzwi,
przyciągając Onew do namiętniejszego pocałunku. Gdy wrócili do sypialni lidera,
całkiem porzucił zdrowy rozsądek, pozwalając procentom opanować jego ciało.
- Cholera... - zaklął w zdenerwowaniu,
uderzając pięścią w materac łóżka.
Mimo to, rumieńce na jego twarzy powiększyły
się na samą myśl o rozkoszy, jaką obdarował go najstarszy z piątki. Najpewniej zrobił to pod wpływem mocnego
soju, ale Taemin i tak… odrobinkę…
się cieszył. Przynajmniej dwudziestopięciolatek spędził tę noc z nim, a nie z kimś innym. Pomimo bólu,
nie żałował.
♣
Na lotnisku - przez zawstydzenie - trzymali
się raczej z dala od siebie. Taemin postanowił towarzyszyć Key oraz
Jonghyunowi, za to Onew zbliżył się do Minho, który od razu się rozpromienił,
nieczęsto będąc w centrum uwagi hyunga. Rzadko rozmawiali, zapewne przez
całkiem różne zainteresowania. Teraz, z wielkim uśmiechem, swobodnie ułożył
głowę na jego ramieniu, gdy siedzieli na krzesłach w poczekalni i czekali od
dwudziestu minut na swój lot. Korzystając z okazji, zaczął opowiadać o swoich
ostatnich sukcesach w sporcie, na co Jinki odpowiadał dumnym uśmiechem lub
krótkimi słowami uznania. Młody raper wręcz pęczniał, czując, jak rośnie w
oczach hyunga, który posiadał wielki szacunek do jego bzika na punkcie piłki.
Tak dobrze im się rozmawiało, że Minho nie potrafił się powstrzymać i pociągnął
Onew delikatnie za rękaw.
- Hyung, usiądziemy razem w samolocie? -
zapytał, produkując ogromne tony aegyo. - Jebal...
- U-uhm... A-ah, neh. N-neh... - wyjąkał
lider, nie potrafiąc odmówić swojemu młodszemu koledze. Bał się o to jak zacznie wyglądać w oczach Taemina;
w końcu zawsze byli nierozłączni.
Tak się składało, że maknae znajdował się
całkiem niedaleko i słyszał każde ich słowo. Okropnie zabolał go fakt, iż
będzie musiał siedzieć sam lub przy wiecznie-mizdrzącej-się parze, Jonghyunie
oraz Key. Chciał podejść i prosto z mostu oznajmić "Przykro mi, Jinki
hyung siedzi ze mną", ale... nie potrafił. Sam nie wiedział, czy wokalista
będzie tego chciał. W końcu od rana nie odezwali się do siebie słowem...
Taemin sięgnął po swój telefon do tylnej
kieszeni spodni, lecz go tam nie znalazł. Spanikowany, zaczął przeszukiwać
wszystkie kieszenie; nie tylko w dżinsach, ale i kurtce. Był pewien, że miał go przy sobie!
- Kibum hyung, widziałeś mój telefon? -
zapytał ze zdenerwowaniem. Key przerwał rozmowę z Jonghyunem i spojrzał na
tancerza.
- Nie... - odpowiedział, unosząc brew w górę.
- Znowu go zgubiłeś?
- Módl się, żeby nie... - mruknął. Chcąc nie
chcąc, poczłapał do menadżera i nieśmiało pociągnął go za rękaw. Mężczyzna
skupił na nim swoją uwagę. - Hyungnim... ja chyba...
- Taemin, to nie twój telefon?
W tym samym momencie usłyszał głos
najstarszego z ich piątki. Odwrócił się i zauważył, jak lider trzymał w dłoni
jego własność. Obok niego stał nieznajomy brunet, mający na oko jakieś
trzydzieści-czterdzieści lat. Tae podszedł do dwójki i sięgnął po swoją
własność. Kiedy musnął niechcący dłoń Onew, pomidorowy odcień czerwieni okrył
jego policzki. Schował komórkę do kieszeni (tym razem bardziej zadbał o jej
bezpieczeństwo) i zawiesił wzrok na mężczyźnie.
- Masz szczęście, młody - dołączył
podsłuchujący Minho. Na ostatnie słowo tancerz zareagował morderczym
spojrzeniem. Nie cierpiał, gdy go tak
nazywano. - Jeszcze trochę i straciłbyś kolejną część wypłaty.
- Leżał o tutaj - oznajmił nieznajomy i -
kompletnie olewając rapera - wskazał na miejsce pod krzesłami w odległości
około trzech, może czterech metrów. Uścisnął dłoń dziękującego chłopaka. -
Następnym razem uważaj.
- Będę. Gamsahabnida. - Taemin ukłonił się
grzecznie i pożegnał odchodzącego mężczyznę. Oczywiście Minho nie byłoby sobą,
gdyby nie rzucił jakiegoś tekstu w stronę maknae.
- Niedługo głowę zgubisz.
- Coś ci nie pasuje? Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy - odburknął w ramach
obrony. Jinki skarcił go wzrokiem, na który nie mógł pozostać obojętny. -
Ugh... Przepraszam.
- Ależ ja się nie gniewam. - Zachichotał Choi,
lgnąc do lidera. - Onew hyung, muszę ci opowiedzieć co działo się ostatnio za
kulisami...
Menadżer spojrzał na swój zegarek i westchnął.
Mieli już naprawdę mało czasu, a ci chłopcy przyprawiali mu tylko siwych
włosów. Uwielbiał ich i traktował jak młodszych braci, lecz czasem byli
strasznie nieznośni.
- Chłopcy, idziemy. Niedługo nasz lot -
ogłosił, poganiając podopiecznych.
Taem westchnął głęboko, spoglądając ostatni
raz na tryskającego słodkością Minho, który wciąż uczepiony był Jinkiego.
Czyli jednak będzie siedział sam.
Kocham Cię!!! Umiliłaś mi nockę tym cudem. Już nie mogę się doczekać nexta. Tlę i przesyłam pozytywną energię ^.^
OdpowiedzUsuńCieszę się~
UsuńDziękuję <3