poniedziałek, 17 listopada 2014

WSS rozdział 10

Yup... tak więc... bez zbędnego gadania: tam niżej rozdział, czytać proszę xDD Co do jego treści: nevermind ;_; Miało być duzio JongKey, ale wyszło jak wyszło i jest takie 'cuś'. So...  leave a comment, please <3
***

     - Wydaje mi się, że... masz nowego lokatora.
     Jonghyun zaprowadził Onew do jego nowego pokoju, który miał dzielić z chłopakiem, o którym wystarczająco dużo się nasłuchał. Miał ponoć nierówno pod sufitem, spał w męskich śpioszkach i... no, bez majtek. Ale czego się nie robi z miłości?
     - Jak to "nowego"? - Zdziwił się ciemnooki, siedząc na łóżku. - A co z...
     - On też się przeniósł. Więc... To jest Kwon Jiyong, a to Lee Jinki. Mam nadzieję, że się dogadacie!
     I tyle go było. Zaraz po tym, jak się ulotnił, zdezorientowany szatyn spojrzał nieśmiało na współlokatora, przygryzając dolną wargę. Podszedł do niego i ukłonił się lekko. Jiyong, nie chcąc być gorszy, poderwał tyłek i wykonał ten sam gest.
     - Lee Jinki albo po prostu Onew.
     - Kwon Jiyong. Ale możesz mówić G-Dragon~. - Zaśmiał się mężczyzna. Wyglądał na młodego, jednak to czasem myli.
     - Gdzie mogę się rozpakować?
     - Czekaj, tutaj było miejsce... och... - Otworzył szafę, spoglądając na górne półki. - Już zabrał... Dobra, to twoje miejsce!
     - Okej.
     Kiedy Jinki zaczął się rozpakowywać, Jiyong z powrotem usiadł na swoim łóżku i spojrzał na to, które należało do byłego współlokatora. Przeniósł się? Czy to dlatego, że ostatnio się poprztykali? Był zbyt ostry? Nie... On nie był typem, żeby po czymś takim się obrazić. Więc czemu? Może ogólnie mu przeszkadzał i nigdy go nie lubił? Co za dylematy.
     Onew za to wyjmował ubrania z małej walizki i przekładał je do szafy. Wszystko idealnie poukładał, mimo małego bagażu. Nagle natrafił na zdjęcie. Jego i Taemina. Uniósł je delikatnie i spojrzał rozczulonym wzrokiem na twarz młodszego. W tych długich włoskach był taki rozkoszny. Co z tego, że często kapryśny. Urok aniołka robił swoje. Westchnął głęboko. Ten anielski diabełek musiał specjalnie tam to wrzucić, kiedy nie patrzył, bo szatyn na pewno nie brał tego zdjęcia. W każdym bądź razie, już wiedział, co z nim zrobić.
     - A właściwie dlaczego już nie śpisz? - zapytał, odwracając się w jego stronę. Wyrwany z przemyśleń, GD spojrzał na chłopaka. - Chyba macie treningi później.
     - Jestem rannym ptaszkiem, musisz się przyzwyczaić. - Jiyong zaśmiał się i wyciągnął słuchawki, podłączając je do telefonu. - Co tak patrzysz? Trzeba mieć ten talent do chowania wszystkiego co popadnie.
***
     W międzyczasie Lee Taemin spał sobie smacznie w ciepłym łóżku. Na jego twarzy malował się lekki uśmiech. Okryty szczelnie kołdrą, próbował się wtulić w chłopaka, którego jednak nie wyczuł. Zmarszczył brwi, nadal trwając w letargu. Drzwi zaskrzypiały, oznajmując przyjście niezapowiedzianego gościa. Wysoki brunet wszedł do pokoju, niosąc na ramieniu małą torbę. Po chwili rzucił ją niedbale na puste posłanie, by następnie móc uklęknąć przy łóżku blondyna. Zaczął wpatrywać się w jego zmartwioną buzię, powoli odgarniając pojedyncze kosmyki włosów, które niefortunnie opadły na jego twarz. Nagle chłopak nieświadomie uniósł dłoń i położył ją na głowie bruneta myśląc, że to Onew. Gdy zauważył różnicę, uchylił lekko powieki.
     - Jinki hyung...? - mruknął pod nosem, nie do końca obudzony.
     - Nie zgadłeś, mały. - Zaśmiał się wesoło wysoki chłopak. Taemin natychmiast otworzył oczy szerzej, badając sytuację.
     - Kim jesteś i co tu robisz? - zapytał dość wrogim tonem.
     - Choi Minho. - Wyciągnął do niego rękę, uśmiechając się przyjaźnie. - Jestem twoim nowym współlokatorem.
***
     - Przecież on szału dostanie!
     - Jak na razie, to ty tu szału dostajesz. Weź usiądź na tyłku, albo lepiej w końcu się ubierz, zaraz wychodzimy.
     - Cham jesteś, wiesz? I w dodatku bez uczuć.
     - Sami tego chcieli, co ja na to poradzę.
     - Odkręć to!
     - To nie jest butelka, żeby odkręcać! Decyzja zapadła i wszystko postanowione. Koniec, kropka. I ucisz się, albo cię pocałuję.
     - Kpisz sobie ze mnie?!
     - Nie, jaja sobie robię.
     - To miało być śmieszne? Uważaj, zadziwię cię: nie było.
     - Tak to jest, jak nie ma się za grosz poczucia humoru.
     - Tak to jest, jak żyjesz zamknięty w swoim ograniczonym informacyjnie, prehistorycznym światku.
     - Sugerujesz coś?
     - Tak. Że jesteś debilem.
     - Odezwał się projektant mody spod ciemnej gwiazdy.
     Mniej więcej tak wyglądała moja poranna rozmowa z Jonghyunem, kiedy to dowiedziałem się, że nowy współlokator Taemina już się wprowadził. Uznałem, że to powinno być ustalone w ciągu dnia, by mój synek się powoli przyzwyczaił do sytuacji. Bo co będzie, jak nagle się obudzi, a tu zamiast Onew zobaczy jakiegoś roznegliżowanego patafiana, przygotowującego się do treningu? Niezdolność do mowy gwarantowana, a szok tym bardziej.
     Zdenerwowany, ubrałem się ciepło i wyskoczyłem na zewnątrz, by po chwili znaleźć się na placu ćwiczeń. Cholernie martwiłem się o Taemina. Może nie wiedziałem nadal o co chodzi, ale coś tu było nie tak. Jinki bez powodu by go nie zostawił, a on też by się na to tak łatwo nie zgadzał. W drodze do szpitala był pełen szczęścia, które wyparowało po wyjściu z niego. Aish! Gdybym miał dar czytania w cudzych umysłach! Przy okazji sprawdziłbym i w razie czego zapełnił czarną dziurę we łbie Jonghyuna.
     - Padnij!
     W sekundę instynktownie znalazłem się na ziemi, przyciskając do niej swoje ciało. Kiedy zakodowałem znajomy głos, podniosłem głowę.
     - Woohyun! Nie strasz mnie! - warknąłem, wstając i otrzepując ze śniegu ubranie. Co prawda, białego puchu nie było tak dużo, ale był i się bezczelnie mnie przyczepił. - No i co cieszysz japę? To wcale nie było zabawne.
     - Zależy z jakiego punktu patrzysz. - Zaśmiał się. Mimo tego, że chciałem się obrazić, nie potrafiłem. Na moją twarz wkradł się uśmiech, który Woo szybko wyczaił. - Widzisz! Mówiłem, że zabawne!
     - Bo to przez ciebie... - mruknąłem ze śmiechem. - Też idziesz na trening?
     - Raczej nie mam wyboru. Wyobraź sobie, co by się stało, gdybym się nie pojawił. Ty masz chyba nadzwyczajne względy u Jonghyuna, ale ja musiałbym się za nim taszczyć na kolanach, by co najmniej złagodził mi karę.
     - Aż tak?
     - No.
     - To rzeczywiście mam względy.
     - Szantażujesz go czy jak?
     - Można by tak ująć.
     - Czym?
     - A to już sprawa osobista~.
     - ... Nie wnikam.
     - Może lepiej nie.
     Śmiejąc się, dotarliśmy na plac. Było tam już parę osób, jednak nie widziałem wśród nich tych dwóch konkretnych. Reszta zaczęła się rozciągać, chociaż było to trudne w ocieplanych kurtkach. Gdy zauważyłem Onew, od razu do niego podbiegłem.
     - Cześć, hyung! Gdzie Taemin? Nie widziałem go dzisiaj. Coś się stało? Dlaczego go nie ma? - Chyba się trochę rozgadałem, bo on na początku uniósł w zdziwieniu jedną brew, a potem wywrócił oczyma.
     - Wolniej, proszę.
     - Gdzie Taemin? - Imię chłopaka wyraźnie przeliterowałem.
     - Nie ma go tutaj? - Szybko się ożywił, rozglądając na boki.
     - Właśnie nie... Nikt go nie widział.
     Przy okazji zauważyłem, że Jonghyun przyszedł. Chciałem do niego podejść i zapytać o blondynka, ale moja duma mnie przerosła. Uniosłem podbródek w górę, kiedy spojrzał w moją stronę.
     - Pół godziny rozgrzewki, potem śniadanie - ogłosił. - Następnie dalsza część, czyli to co zwykle, tylko w większej ilości. Mam nadzieję, że się spiszecie i nie będziecie ociagać. Im szybciej, tym lepiej.
     Oddział odpowiedział mu zgodnym chórem. Przygryzłem wargę, kolejny raz zaglądając przez ramię. W oddali widoczna była postać drobnego chłopaka, który prędko biegł w naszą stronę. Uśmiechnąłem się, gdy rozpoznałem w nim Taemina.
     - Przepraszam...! Przepraszam za... spóźnienie... - wysapał, nachylając się i biorąc potężne hausty chłodnego powietrza. - Miałem małe zamieszanie ze współlokatorem.
     - Pierwszy i ostatni raz, Lee Taeminie. Dołącz do oddziału i rozpoczynamy rozgrzewkę!
     - Tak jest!
     Zaczęliśmy biec, a ja praktycznie w parę sekund znalazłem się obok chłopaka. Szturchnąłem go lekko łokciem, a gdy na obdarzył mnie swoją uwagą, uśmiechnąłem się.
     - Coś poważnego?
     - Z czym?
     - Z tym gostkiem.
     - Co? Ach, nie! Jest naprawdę spoko. Zgadnij, co potrafi. Żonglować książkami! I różne inne sztuczkj! - Wydawał się być naprawdę zadowolony, gdy to mówił. Chyba źle oceniłem tego lokatora.
     - To dobrze.
     - Hej, Taemin. - Dołączył do nas Jinki, patrząc raz przed siebie, raz na nas.
     - Ach, hej - odpowiedział mu blondyn i, nie zwracając na niego większej uwagi, zaczął opowiadać dalej o tym chłopaku. Szatyn lekko spuścił wzrok i zwolnił bieg, przez co został w tyle. Na szczęście Jonghyun biegł za nami, to nie musiałem się rozdwajać. Pokłóceni kochankowie są tacy nieznośni!
***
     Minęło parę dni. Siedzieliśmy późnym wieczorem w naszym pokoju razem z Onew i czekaliśmy na Taemina. Mieliśmy zamiar trochę pogadać jak zazwyczaj, we czwórkę. Przy okazji może też puścić jakiś film. To stało się naszym rytuałem. Wciąż nie mogłem uwierzyć, że oprócz Jonga zdobyłem paru innych przyjaciół. Przeważnie ludzie mnie unikali ze względu na mój wygląd, czy rozniesione pogłoski. Zawdzięczałem to też kilku nieznośnym babkom z naprzeciwka, które lubiły wtrącać się w moje życie. Nieważne, jak potem próbowałem przemówić im do rozsądku, nadal nie wyrzucały lornetek, kierując je w okna mojego domu. Zadzwonić na policję? Ha, śmieszne. Wtedy wydałoby się, co robi mój ojciec, a ja już dawno bym nie żył. Zapewne tłumaczyłby, że wypadek, że próbował mnie powstrzymać... Właśnie taki on jest. Chroni jedynie swój tyłek.
     Nagle do pokoju wparował oczekiwany gość z wielkim uśmiechem na ustach.
     - Cześć!
     Na początku otwierałem usta, by odpowiedzieć, jednak szybko je zamknąłem widząc, że blondynek ciągnie za sobą wysokiego bruneta, który z oporami stawia kolejne kroki.
     - To jest Choi Minho! - powiedział Tae, a następnie skierował wzrok na niego. - A to jest Kim Kibum albo Key. Jest w twoim wieku! Dalej Kim Jonghyun, a tamten ostatni to Onew.
     - Onew? Ciekawe imię - skrytykował z lekkim uśmiechem, jednak nie wyglądało to, by miało wydawać się negatywne w odbiorze.
     - Lee Jinki, Onew to przezwisko - wyjaśnił szatyn, oceniając go wzrokiem od góry do dołu.
     Zrobiłem to samo. Był wysoki, miał krótkie, ciemnobrązowe włosy postawione do góry, wielkie, czekoladowe oczy i całkiem ładny uśmiech. Nie wyglądał groźnie, a wręcz odwrotnie. Łagodnie jak baranek. Miał na sobie czarne rurki, czerwoną bluzkę, a na to skórzaną kurteczkę w odcieniu szarości. Gust też całkiem niczego sobie, jednak trochę trzeba będzie mu pomóc, bo te paski go poszerzają.
     - Przepraszam, że nic nie powiedziałem, ale nie chciałem go zostawiać samego w pokoju. Siedziałby tylko i gadał do siebie.
     - Ja nie gadam do siebie! - oburzył się Minho.
     - Zacząłbyś.
     Usiedli na podłodze obok nas. Przeleciałem wzrokiem po innych. Jonghyun i Onew nie wyglądali na zadowolonych. Kim wydawał się, jakby go znał, a Jinki... po prostu lekko poczerwieniał. Czyżby z zazdrości? A może z tej gorącej atmosfery, która nastąpiła? Sam powachlowałem się dłonią.
     - No - mruknąłem. - To co oglądamy?
     - To wy tu coś oglądacie? Na czym? - zapytał zdziwiony Choi. W sumie... jest niczego sobie.
     - Jongie hyung ma laptopa~ - zaćwierkotał młodszy Lee. Jonghyun spiorunował go wzrokiem.
     - No, tak trochę.
     - Tylko ekran, tak? - Zaśmiał się przyjaźnie. Uśmiechnąłem się pod nosem.
     - Nie, cały. Jeszcze klawiatury nie zgubił, co jest cudem - powiedziałem, patrząc kocim wzrokiem na mojego współlokatora. - Daj laptopa~.
     - Nie.
     - Mieliśmy oglądać!
     - Z nim na pewno nie. - Wskazał palcem na bruneta, patrząc na niego nieprzyjaźnie.
     - O co ci chodzi?
     - On nie jest taki, jaki się wydaje.
     - O czym ty mówisz, Jonghyun hyung? - zdziwił się Minho. Sam byłem ciekawy, ale i zły na współlokatora.
     - Odsiaduje trzeci rok służby. Nie mówił ci? - syknął niższy.
     - Parę przypadków. Byłem w niewłaściwych miejscach o niewłaściwych porach. Tylko tyle.
     Wydawało mi się, że Choi przybliżył się w moją stronę. Nagle złapał mnie za rękę, patrząc zbolałym wzrokiem.
     - Hyuung, czego on się mnie tak czepia...? - załkał. - Chciałbym się w końcu z kimś zaprzyjaźnić, ale widać, że niektórzy mnie tu nie chcą.
     - Jonghyun! Jak ty tak możesz? Nie jego wina, jak ktoś go wrabia.
     - Key, ty nie wiesz, co mówisz! Nawet go nie znasz!
     - Ty też mnie nie znasz. Zamieniliśmy kiedyś raptem kilka słów...
     - Dosyć tego! - wrzasnął Onew, aż podskoczyłem. Palce bruneta zacisnęły się na mojej dłoni sprawiając, że wprost musiałem na niego zerknąć. On przeprosił i wrócił do delikatniejszego dotyku. Woah. Ale on ma wielkie gały. - Przestańcie się kłócić. To bezsensowne.
     - Hyung ma rację.
     Kiwnąłem głową, pozwalając mojej ręce opaść na podłogę. Chłopak nadal mnie nie puścił. Zapanowała niezręczna cisza. Wszyscy mierzyli siebie nawzajem wzrokiem. No, może oprócz Taemina i Onew. Młodszy nawet na niego nie zerknął, gdyż był za bardzo zafascynowany nowym kolegą. Nie przejął się nawet tym, że siedzi tu trzeci rok. Mimo wszystko ja mu tak nie zaufałem, ale kto wie, czy nie mówi prawdy?
     Kim Jonghyun wstał, podchodząc w moją stronę. Złapał mnie za prawą dłoń i pociągnął w górę, przez co tamten musiał puścić lewa. Syknąłem pod nosem.
     - Aua! Chcesz mi rękę wyrwać?!
     - Jeśli on ma tu być, to na pewno nie będziesz siedzieć obok niego. - Wręcz porwał mnie na miejsce przy nim, ciągnąć jak zwykłą marionetkę. Wziąłem głęboki oddech, by się uspokoić.
     - Od kiedy dyktujesz, co mam robić?
     - Od kiedy on tu jest.
     - Daj ty mu spokój. Najpierw się zapoznaj, a dopiero później oceniaj! Nie znasz tego przysłowia: nie oceniaj książki po okładce?
     - Nagle zamieniłeś się w profesora od koreańskiego?
     - Przestańcie już! - Jinki wstał i przeleciał po nas zdenerwowanym wzrokiem. - Jak ma tak wyglądać to spotkanie, to ja dziękuję.
     Wyszedł, trzaskając drzwiami. Tylko co go bardziej rozwścieczyło? Nasza kłótnia czy to, w jaki sposób Minho objął Taemina? Musiało boleć, zwłaszcza, gdy blondyn nic sobie z tego nie zrobił. Ech, młodzież w tym wieku jest naprawdę trudna do zrozumienia.
     - Głupek - skwitowałem i również wstałem, kierując na swoją połowę. - Wydaje mi się, że spotkanie odwołane.
     - Ale umma...
     - Taem, idźcie spać. Jutro nie mamy wolnego.
     - Dobrze... Chodźmy, Minho hyung. Dobranoc.
     - Dobranoc - mruknęliśmy z Jongiem jednocześnie.
     Kiedy wyszli, omiotłem chłopaka najmroźniejszym wzrokiem jakim tylko potrafiłem. On podniósł tyłek z podłogi i ruszył w moją stronę z równie chłodnym spojrzeniem, od którego przeszły mnie dreszcze po całej linii kręgosłupa. W ułamku sekundy zawisł nade mną, patrząc głęboko w oczy.
     - Zbliż się do niego, a...
     - Ej! Hola, hola! Skoro jest takim zagrożeniem, to czego jemu nie grozisz?
     - Jemu później.
     - Cóż za wyróżnienie...
     - Kibummie, nie próbuj się do niego zbliżać. Jest niebezpieczny. I kłamie.
     - Skąd to wiesz, skoro go nie znasz? I nie próbujesz poznać.
     - Sam go nie znasz, a bronisz jakby nie wiadomo kto to był. Próbuję cię ostrzec i mam nadzieję, że mnie posłuchasz.
     - Ty mnie nie słuchasz, a zazwyczaj wychodzi na moje.
     - Zazwyczaj. A tym razem ja mam rację.
     Ucichłem, patrząc na niego uważnie. Z jednej strony widać, że oceniał Minho pochopnie, ale z drugiej też nie opowiada historii, w których wszystko jest wyssane z palca. I komu miałem wierzyć? Nowo poznanemu czy długoletniemu przyjacielowi?
     - Dobra. Powiedzmy, że ci wierzę - odezwałem się w końcu, lekko rumieniąc przez tą bliskość. Położyłem dłonie na jego klatce piersiowej. - Możesz już się odsunąć?
     - Przysięgasz, że się nie będziesz z nim zadawać?
     - Nie.
     - Zła odpowiedź.
     Pchnął mnie na łóżko, a jego ręce wylądowały na moich bokach. Zastygłem, kiedy jego chłodne wargi dotknęły mojej szyi. Przeszedł mnie dreszcz, więc przymknąłem oczy, odczuwając swego rodzaju przyjemność. Zdążyłem jeszcze odruchowo wsunąć dłoń w jego włosy, kiedy nagle poczułem natarczywe łaskotanie. Wybuchłem gromkim śmiechem.
     - Haha! Nie, haha, przestań! J-Jongie, hahaha! No weź, haha!
     - Ufasz mi? - Po chwili przestał, a ja odetchnąłem głęboko.
     - W tym momencie? Chyba sobie żartujesz. - Mimo wszystko nie potrafiłem powstrzymać uśmiechu.
     - Mogę spać z tobą?
     - Znowu?!
     - Albo cię będę męczyć.
     - Nie ugnę się. Zginę na polu chwały. Najwyżej będą mnie nieść na tarczy.
     - W trumnie prędzej.
     - A to serio zabić mnie chcesz? Za co?
     - Bo cię wielbię i chcę mieć ładne trofeum na ścianę.
     - ... Przynajmniej szczery.

6 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdział :) kilka błędów było, ale nie przeszkadzały mi w czytaniu. Minho jak zwykle zły charakter ehhh ;_; Brakuje mi super fajnego i kochanego przez Wszystkich pana Choi.
    Zapraszam do siebie na nowe opowiadanią pozdrawiam Grellu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie! Grellu odebrała mi pierwszy komentarz! :'(
    Rozdział suuper! Chociaż zdenerwowałam się na TaeMin'a, bo co? No heloł, kilka dni wcześniej płaczesz za Onju, a później pojawia się Mięhłyn i od razu się weselisz! No chyba, że chce dać nauczę Jinkiemu... No nie wiem:'D
    Już myślałam, że może będzie jakiś rozwój akcji z JongKey, a tu lipa :Y
    Bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam, że jest nowy rozdział, tak więc czekam na kolejne~~
    Pozdrawiam cieplutko,
    Wajlet:)

    OdpowiedzUsuń
  3. WRÓCIŁAŚ!!!!!
    Bo trochę cię tu nie było.. :/
    Ale jesteś :D
    Rozdział jest świeeeeeetny!!!! <3
    I jest coraz ciekawiej i pojawiła się postać Minho tak konkretniej bo wcześniej się tylko tak przewijała z tego co pamiętam..
    Czekam na rozdział 11 z niecierpliwością :3
    WENY!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytalam całe opowiadanie na raz <3 kocham Cię. Jonkey jest fantastyczny, a ten wątek z Onew, Tae i Minho...
    Wiesz co sobie pomyślałam od razu po tym jak Tae się spóźnił na zbiórkę?
    Ze nagi leżał pod kocem i wswstydził się wyjsc przy Minho xD wiem jestem głupia. Bardzo ciekawi mnie tajemnica Onew.. ich seksik był taki slodki <3
    Wszyystko mi siie podoba.
    Proszę szybko o 11 rorozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rany, ale się przestraszyłam jak nagle mi się włączyło Stand By Me xD
    Rozdział świetny jak zawsze! I to urocze przekomarzanie się pod koniec... *-*
    Czytałam niestety na szybko, więc komentarz też szybki i krótki ;(
    W każdym razie czekam na kolejny part i życzę weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten Mincho ma zająć miejsce Jonga? W poprzednim rozdziale, było że ktoś może. A takie baranki to zawsze zło wcielone.

    OdpowiedzUsuń