wtorek, 22 września 2015

14# Oneshot "Something sweet"

Yup. Napisałam w aktualnościach, to jest. Aktualna godzina: tuż po 17... Czyli 23 września w Korei...

TYTUŁ: Something sweet
PARING: JongKey
TYP: Shonen-ai
UWAGI: Brak


***

     - Pieprzony idiota. Niedojebany gad. Fajfus z buszu... - mruczał Kibum, łypiąc wściekłym wzrokiem dosłownie na każdego. Chodził w jedną i drugą stronę po salonie, przeszkadzając pozostałej trójce w oglądaniu telewizji. Taemin, mający najgorszą widoczność, ze zdenerwowaniem usiadł zdezorientowanemu liderowi na kolanach. Nie mógł przegapić ostatecznej sceny dramy. Po prostu nie mógł.
     - Hyung, suń się! - warknął do Key i machnął dłonią, by się odsunął. Starszy wydął usta.
     - No tak! Nie zwracajcie na mnie uwagi! - zaczął jęczeć. - Oczywiście jakaś tandetna drama jest ważniejsza od moich problemów! Zawsze mogę na was liczyć!
     - No dokładnie, a teraz cicho - odpowiedział maknae, nawet go nie słuchając. Chwilę później uwiesił się biednemu Onew na szyi. - O Boże! Przecież go zabili! Czy ty to widziałeś?! Jak?! Ja się pytam: jak?! - krzyczał, ściskając chłopaka mocniej i potrząsając nim. - A teraz żyje?! Wae?! Co to ma być, do jasnego banana?!
     - T-Taemin-ah... Dusisz mnie... - wykrztusił Jinki. Nigdy więcej nie da Tae słodyczy przed snem. Ostatkiem sił podniósł dłoń, by dotknąć nią ramienia zespołowego rapera. - Minho, r-ratuj...
     Kibum nie potrafił znieść tego jakże żenującego widoku. Skierował kroki w stronę swojego pokoju, co rusz klnąc pod nosem. Jak Jonghyun mógł tak zrobić? No jak?! Przecież mu obiecał. Miał przyjść. Miał wspierać. Miał się uśmiechać. I co? Wyszło jak zwykle. Zostawił go samego w potrzebie, przez co zestresował się i zrobił dwa błędy. Dwa błędy! A miał być taki piękny musical!
     - Aish! - Tupnął nogą i trzasnął głośno drzwiami. - Masz przesrane, Kim Jonghyunie! Lepiej, żebyś miał dobrą wymówkę...
     Siedząc na łóżku w samotności, wymyślał różnego rodzaju tortury, jakie z największą przyjemnością zastosowałby na wokaliście.

     Godzinę później usłyszał nieśmiałe pukanie do drzwi i już wiedział, kto się za nimi kryje. Chciał podbiec, otworzyć je i dać chłopakowi w twarz, jednak został w miejscu. Po chwili wychylił się Jjong z twarzą wyrażającą głęboką pokorę oraz przeprosiny.
     - Bummie, ja...
     - Daruj sobie.
     I już wiedział, że sobie nagrabił. Westchnął głęboko i wsunął się do środka, zamykając za sobą drzwi. Powolutku, na paluszkach podszedł do łóżka. Nachylił się nad chłopakiem, który dość wyraźnie pokazywał swoje niezadowolenie, krzyżując ramiona na klatce piersiowej oraz marszcząc brwi. Młodszy podniósł na niego morderczy wzrok, niemal rzucający sztyletami. Do jego uszu doszedł odgłos dziwnego szelestu, jednak go zignorował.
     - Czego? - warknął, nie zwracając uwagi na honoryfikaty.
     - Menadżer hyung do mnie zadzwonił, nie mogłem mu odmówić...
     - Chociaż nie kłam, okej? - Key nie miał sił słuchać kolejnych jego wytłumaczeń wyssanych prosto z palca. Czuł, jak do oczu napływają mu łzy. Wziął głęboki oddech, z sukcesem je odganiając. Nie bez powodu jest też aktorem. - Wolę najgorszą prawdę, niż jakieś kłamstwa. Tylko chcę ją usłyszeć od ciebie, a nie przeczytać w jutrzejszej gazecie. No, dalej. Która to?
     - Co...? - Jonghyun wyprostował się.
     - Nie udawaj głupiego. Wiem, że spotykasz się z kimś za moimi plecami. Czy to Sunny noona?! Albo twoja kochana IU, z którą tak uwielbiasz rozmawiać?!
     Wokalista z początku wpatrywał się w swojego chłopaka z otwartymi ustami. Pokręcił w niedowierzaniu głową, a po chwili, nie mogąc się powstrzymać, wybuchł gromkim śmiechem. Key zmarszczył brwi, widząc jego olewanie powagi sprawy.
     - Do śmiechu ci? - burknął, czując wzrastającą irytację. Jong powoli musiał się uspokoić.
     - Przepraszam... - zachichotał ostatni raz. - Nie wiedziałem, że potrafisz być aż tak zazdrosny.
     - Nie jestem zazdrosny! - krzyknął, wstając z łóżka. Pogroził drugiemu palcem. - Nawet sobie nie myśl, że kiedykolwiek mógłbym być.
     - Oj, kochanie...
     - Nie nazywaj mnie tak.
     Jonghyun przewrócił oczami, stając bliżej Kibuma, który nawet nie drgnął. Było to starszemu na rękę. Za jego plecami znów zaszeleściło, kiedy składał krótki pocałunek na ustach musicalowego aktora.
     - Co ty robisz? - mruknął, jak zwykle nie mogąc mu się oprzeć.
     - Uspokajam twoją bezpodstawną zazdrość.
     Młodszy nie zdążył odpowiedzieć. W jego ręce, równo z wybiciem godziny zerowej na ściennym zegarze, został wciśnięty bukiet pełen czerwonych róż, przyozdobionych kolorową siateczką, różowymi koralikami i srebrnym brokatem. Chłopak poczuł, jak policzki zaczynają go nieprzyjemnie piec.
     - Wszystkiego najlepszego, Bummie - szepnął Jonghyun do ucha Kibuma, kiedy położył dłoń na jego talii i przysunął go bliżej siebie.
     - T-tak, jasne... Boisz przyznać się do zdrady...
     - Aish, nigdy bym cię nie zdradził! - zaprzeczył prędko. - Już to przerabialiśmy, prawda?
     - To dlaczego cię dzisiaj nie było?! - Kwiaty były zbyt piękne, aby tak po prostu rąbnąć nimi o twarz wokalisty, dlatego odłożył je na łóżko. - Obiecałeś!
     - Kto powiedział, że mnie nie było? - zamruczał Jonghyun, próbując uspokoić swoją divę. - Co prawda, nie zdążyłem porozmawiać z tobą tuż przed, ale obejrzałem cały musical.
     - J-jak to? Nie widziałem cię!
     - Raczej nie miałeś czasu, by się rozglądać za ludźmi na widowni. Jak mówiłem, byłem tam i wierz mi, twoje oczy nie odklejały się od tej dziewczyny. Chociaż lepsze to niż te pocałunki na innych musicalach...
     - Z-zmyślasz... - jęknął młodszy, teraz niepewny swoich oskarżeń. - Na pewno zapytałeś się kogoś, kto tam był.
     Jong westchnął głęboko. Jakiż ten chłopak potrafił być uparty!
     - A jak ci pokażę zdjęcie, to uwierzysz?
     - Um...
     Po chwili Kibum próbował odsunąć ekran telefonu od zasięgu swojego wzroku. Czuł się zażenowany faktem, że źle ocenił swojego chłopaka. Był tam. Naprawdę tam był. Jak mógł go nie zauważyć?
     - To pewnie przez twój wzrost - mruknął, zadając cios prosto w słabość Jonghyuna.
     - No wiesz! Naprawdę chcesz się kłócić? - Starszy zmarszczył brwi, nienawidząc tematu swoich ledwo ponad stu siedemdziesięciu centymetrów. - Nie możesz po prostu choć raz przyznać się, że nie miałeś racji?
     - A skąd mam mieć pewność, że wcześniej z kimś nie latałeś?
     - Bo cię kocham, do jasnej cholery! - krzyknął wokalista. - A teraz albo mi uwierzysz, albo siłą cię przekonam.
     Key poczuł jego ręce, które umiejętnie popchnęły go na łóżko. Opadł na miękkie poduszki, przyglądając się blondynowi, jak powoli zawisa nad nim oraz nie daje żadnych szans na ucieczkę. Przez chwilę próbował chociaż udawać, że chce się uwolnić, jednak rozszalałe serce nakazywało mu zaprzestać. Kiedy wyczuł, jak Jonghyun się zbliża, zarzucił ręce na jego kark i umiejętnie złączył ich wargi. Może i był miękki, lecz odrzucić takiego chłopaka, to byłaby wielka strata. Trzy pierwsze słowa ostatniej wypowiedzi starszego huczały w jego głowie. Dlaczego był taki nieufny? Dlaczego nie mógł po prostu zrozumieć, że czasem może komuś wypaść coś naprawdę ważniejszego?
     - Przepraszam - szepnął Kibum pomiędzy gorącymi pocałunkami. Nie będą przecież kłócić się w dniu jego urodzin.
     - Nic się nie stało... - Jong odsunął się na niewielką odległość, by spojrzeć w brązowe, kocie oczy swojego ukochanego. Musnął jeszcze raz jego nosek. - A teraz wybacz, ale muszę zająć się moim jubilatem.
     - A co? Jeszcze coś dostanę? - zażartował młodszy, raczej nie oczekując zbyt wiele. Zdziwił się, gdy w zasięgu jego wzroku znalazł się drobny pierścionek z czerwonym rubinem, otulonym małymi cyrkoniami.
     - Raz w życiu kończy się dwadzieścia pięć lat, prawda? - Zaśmiał się Jjong, podnosząc Key do siadu. Powoli nałożył srebrne kółeczko na jego palec. - Poza tym... - dodał, przygryzając wargę. - Może... no wiesz...
     - Hm?
     - Może nawet... jak coś się zmieni w tym kraju... wyjdziesz kiedyś za mnie?
     Młodszy przez jakiś czas nie potrafił wydusić z siebie słowa, aż pokiwał przecząco głową, patrząc blondynowi prosto w oczy.
     - Nie wyjdę za ciebie.
     - Och... O-okej. T- to tylko luźna propozycja...
     - Ale ożenić się mogę - dodał prędko z wielkim uśmiechem, mimo że chciał być poważny. - Pamiętaj! To, że ty jesteś na górze, nie oznacza, że jestem babą, arasseo?
     - Arasseo~. - Zaśmiał się, mocno przytulając Key do siebie. Ciasno oplótł go ramionami i złożył krótki pocałunek na jego zarumienionym policzku. - Chodźmy spać, jesteś zmęczony po tym całym szaleństwie na scenie.
     Kibum kiwnął głową, nie potrafiąc się sprzeciwić. Gdy oboje nałożyli letnie piżamki (każdy swoją własną wersję), położyli się do łóżka. Jubilat ufnie wtulił się w nagą klatkę piersiową Jonghyuna, który głaskał go po czarnych włosach.
     - Na pewno mnie nie zdradzasz? - zapytał cicho z pewnym smutkiem w głosie. Nie śmiał podnieść na niego wzroku. Dopiero opiekuńcza dłoń blondyna zmusiła go do tego.
     - Bummie - zaczął. - Jeśli nadal mi nie wierzysz, w najbliższym programie mogę klęknąć i wykrzyczeć, jak bardzo cię kocham. Wiesz, że potrafię to zrobić. Dla ciebie mógłbym poświęcić wszystko. Nieważne, co by się ze mną stało.
     - Jjongie...
     Key poczuł, jak w oczach zbierają mu się łzy. Podniósł się delikatnie i gwałtownie nakrył swoimi ustami wargi wokalisty, którego ręce znalazły się na jego plecach i przyciągnęły mocniej do siebie. To, co chłopak oświadczył, iż mógłby zrobić, miało swoje złe i dobre strony. Co by się stało z zespołem? Z ich przyjaciółmi? Czy znienawidziliby ich za - raczej wiadomy - rozpad SHINee? Nie potrafił (albo nie chciał) nad tym rozmyślać. Jonghyun, dla młodszego, gotów był poświęcić swoją wymarzoną karierę piosenkarza. Bez względu na to, co powiedzieliby ludzie, przyznałby się do tej zakazanej, aczkolwiek słodkiej miłości. Nie potrafił z niego zrezygnować. Na pewno nie w tym życiu. W końcu byli "perfekcyjną kombinacją".
     - Tak bardzo cię kocham - wyznał Key, wsuwając dłonie w blond włosy hyunga. Starszy uśmiechnął się szeroko.
     - Mów, co chcesz, ale ja ciebie bardziej.
_______________________________________________________

Aigoo! Co ja mogę powiedzieć...?

HAPPY BIRTHDAY KIBUMMIE <33 Chłopie, ty już masz 24 lata!
\(OoO)/ *dobra, ty będziesz sobie mówił, że 25, ale cicho, ja wiem lepiej.......*
Nosz jejku, ludki T.T Nasze SHINee strasznie szybko nam rośnie T.T A my razem z nimi... ugh, to nie fair. Ale wracając do jubilata.
Co mu życzymy? Na pewno dużo zdrowia, szczęścia, miłości, wsparcia i coraz większej liczby fanów~ By SHINee trwało i trwało, gdyż bez nich nie ma SHINee World ;; We ♥ u~
A sobie życzę, bym cię spotkała xD Nie bez powodu poszłam do ciężkiego technikum! Hm, dla kasy xD Ale no, czymś trzeba zapłacić za bilety... *cough* i wycieczkę do Korei *cough*... To jeszcze raz:


생일 축하해요! Saengil Chukhahaeyo Key oppa~ <3 Best wishes from Poland~ 

3 komentarze:

  1. Mały fail ode mnie, gdyż zaczęłam świętować o godzinę za wcześnie :[ Im wcześniej - tym lepiej, tak? Nie jestem dobra w składaniu życzeń *sniffle sniffle* i ubolewam nad tym ;-; Wczoraj moja najukochańsza kuzynka miała urodziny i też mi nie wyszło :p Dlatego zamiast życzeń mam zapewnienia mojej miłości i troski etc. I tak mi nie wychodzi :p
    A ten one shot jest taki piękny i inny od reszty. Rozpływam się.
    Happy Key Day!

    OdpowiedzUsuń
  2. Sam tytuł opisuje wszystko. To po prostu było coś słodkiego omgggg ;3; Podobało mi się, bardzo fajny shocik~ Więcej takich! Będę czekać na kolejne posty. Mam nadzieje ze niedługo wrócisz z wss bo stesknilam się za tym ff cholernie ;) Pozdrawiam Grellu ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow.. Kibum już taki stary.. ;; ale niech się nie martwi. On ma wieczne 18 xD
    Shot fajniusi wyszedł ;3 ta zazdrość w związkach x'D
    Czekam na kolejne wpisy

    http://cnbluestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń