sobota, 18 lipca 2015

12# Oneshot "I'll make you scream my name all night"

Aigoo~ Taemin-ah! W Korei już od paru godzin obchodzisz swoje urodziny, jednak tutaj właśnie się zaczęły. No co tu dużo mówić no ;-; Tyś mym ultimate biasem - chyba, oby tak pozostało, soo... staraj się, chłopie - więc trzeba złożyć fanowskie i shipperskie życzenia. Ale co ja Ci mogę życzyć, jak Jinki pewnie już Cię zadowolił no .__. Duuuzio zdrowia, byś nie skręcał tak kostek, mnóstwa energii, uśmiechu, by nie schodził z Twej prześlicznej twarzy (kierwa, bądź brzydszy........), kasy i tak masz w ch*j, więc tego życzyć nie będę, szczęścia z Twoim dubu-serduszkiem (♡), wielkiego tortu, rozpaćkanego na Twej - kurna no - pieugnej twarzy, spełnienia marzeń, by Szajni nadal było numerem jeden, byście zawsze trzymali się w takim składzie jaki jest teraz, dubu-dzieci (taaa, słyszałam, że będziecie mieć syna? XD), bycia najlepszym tancerzem oraz maknae na świecie, szczęścia z dubu, koncertu w Warszawie... Wait. Zaczynam się powtarzać. No, ale ten tego wiesz... Spełnienia marzeń, mały diable~

TYTUŁ: I'll make you scream my name all night
ZESPÓŁ: SHINee
PARING: OnTae
TYP: Yaoi
UWAGI: ↑ To wyżej xD (och no plis, it's just a porn) + Wiek bohaterów liczony jest tak jak nasz :') I wracamy do grudnia 2014 roku, kiedy to nasz lśniący lida obchodził swe 25 urodzinki~ Moja wyobraźnia mnie dobija. + Szczerze? W ogóle nie było sprawdzane xD
A mój komentarz do tego wszystkiego... Nevermind.

Czujecie ten mały prezent z okazji 18 tys. wyświetleń? :')
Oneshot dodany w dzień urodzin Tae (18.07 lol) o godzinie 00:18, w którym mowa o urodzinach Onew, który z kolei miał być na moje [18] urodziny trochę ponad miesiąc temu... Ach te osiemnastki... Brawo dla mnie. Szkoda, że nie ma łapki "lubię to". Wcisnęłabym.

***

     Urodziny Onew zbliżały się wielkimi krokami. Chłopcy martwili się, co kupią swojemu liderowi, gdyż z powodu japońskiej trasy koncertowej nie mieli zbyt dużo czasu na chodzenie po sklepach. Tym bardziej po imprezie z okazji urodzin Minho. Wtedy do południa nie mogli się zebrać z łóżek. Najbardziej współczuli zespołowemu maknae. Codziennie znajdował choć odrobinę czasu, by wymknąć się w poszukiwaniu odpowiedniego prezentu. Oni mieli zajmować czymś jubilata, lecz powoli kończyły im się pomysły.
     Dwa dni przed urodzinami znów wrócił z pustymi rękami i bezsilnie opadł na łóżko hotelowego pokoju, który dla niepoznaki dzielił z Key. Westchnął głęboko, bliski płaczu. Dlaczego tak trudno wybrać coś odpowiedniego dla ukochanej osoby? Oczywiście mógłby mu kupić kubełek kurczaków, ale gdzie w tym romantyczność? Gdzie sentyment? To musiało być coś specjalnego. Przecież nie codziennie kończy się pełne dwadzieścia pięć lat. Prychnął pod nosem. Licząc czas bycia trainee, znali się osiem lat. Od ponad trzech byli wspaniałą parą, lecz co roku chłopak miał ten sam problem - nie wiedział co mu kupić. Wspominał słowa lidera, że wystarczy obecność młodszego. Było to urocze, ale mimo wszystko nie chciał wypaść gorzej od trojga hyungów, którzy ostatecznie zaplanowali złożyć się na nowy samochód dla przyjaciela. Proponowali mu wspólny prezent, jednak Taem uparł się, iż kupi coś oddzielnie. Powoli zaczął tego żałować.
     - Co tam, młody? - zagadnął Kibum, który wszedł do pokoju, by zabrać kurtkę z szafy. Widząc brak reakcji młodszego, podszedł i przycupnął na brzegu posłania. Potrząsnął go lekko za ramię. - Coś się stało?
     - Hm? Nie, nic... - wymruczał nieprzytomnie, lecz chwilę później się zerwał. - Tak. Stało się. Nie wiem, co kupić Jinkiemu na urodziny. Chciałem, by to było coś szczególnego, specjalnego. Ale nic takiego nie mogę znaleźć...
     - Och, Minnie... - Starszy przytulił do siebie chłopaka i pogłaskał go po czarnych włosach z matczyną miłością.
     - Skąd ty wiesz, co kupować Jonghyunowi? Zawsze masz idealny prezent.
     - To dlatego, że niewiele trzeba, by go zadowolić. - Wymamrotał Key, przypominając sobie urodziny wokalisty.
     - Umma~, pomóż mi... - Taemin postanowił wykorzystać stary chwyt. Jego czarne jak nocne niebo oczy błagalnie spoglądały na równie bezsilnego rapera.
     - Taemin-ah, ja nie wiem, co może się spodobać Onew... - westchnął. - Ty to wiesz najlepiej. Znasz go najdłużej.
     - Ale...
     - Zastanów się, czy romantyczna kolacja by nie wystarczyła. Kiedy naprawdę się kogoś kocha, pragnie się spędzić jak najwięcej czasu w jej towarzystwie. - Kibum uśmiechnął się szeroko. - Hm? Pomyśl nad tym i powiedz mi. W razie czego ci pomogę.
     - Uhm... No dobrze... - Zrezygnowany maknae pokiwał głową.
     - A teraz chodź, za pół godziny mamy próbę.


***
     Nadszedł dzień urodzin lśniącego lidera. Po wyrwaniu się z krainy Morfeusza, Taemin pierwszy poleciał do niego z życzeniami, całując każdy skrawek jego twarzy. Ledwo przytomny Onew uśmiechnął się i mocno go przytulił, po czym pociągnął na łóżko z zamiarem ponownego pójścia spać. Po kilkunastu minutach siłowania się z nim, Taemin dał za wygraną. Patrzył na pogrążone we śnie, łagodne oblicze swojego chłopaka. Uniósł dłoń i delikatnie zaczął wodzić palcami po skórze lidera. Dotknął noska, który często obdarzał krótkimi całusami. Następnie opuszkami przejechał po idealnych brwiach, zatrzymując wzrok na zamkniętych, ozdobionych długimi, czarnymi rzęsami powiekach. Zawsze, gdy starszy otwierał oczy, uwielbiał zatracać się w ich ciemnej strukturze, które przyciągały oraz magnetyzowały niczym letnie, rozgwieżdżone niebo. Uśmiechnął się do siebie, czując słabość do tego dwudziestopięciolatka. Fascynował go. Tak po prostu. Kiedy potarł kciukiem usta Jinkiego, przypomniał sobie ich pierwszy pocałunek. Niewinny i niezdarny, a jednocześnie pełen pasji i miłości. Dla niektórych mógłby się wydać dziwny, lecz dla niego był idealny. Pragnąc ponownie poczuć tamte motyle w brzuchu, przysunął się do bruneta, muskając jego wargi najdelikatniej jak potrafił. Jakoś nie zaskoczyło go, gdy lider zaczął odpowiadać na pieszczotę. Zaśmiał się w usta Onew.
     - Wiedziałem, że nie śpisz.
     - Trudno jest zasnąć, kiedy obok mnie leży taki skarb.
     - Lizus. - Zachichotał Taemin, wracając do warg starszego.
     Zarzucił ręce na jego kark, a następnie ułożył się wygodnie na poduszce, ciągnąc szatyna za sobą. Ten posłusznie zawisł nad nim, podtrzymując się na łokciu. Z początku powoli pieścił usta młodszego, lecz z każdą kolejną chwilą obdarzał go coraz śmielszymi pocałunkami, czując lekkie zniecierpliwienie swojego skarbu. Zjechał na jego linię szczęki, a potem na szyję, dotykając jej bardzo delikatnie. Traktował go niczym porcelanę, mogącą zaraz upaść i rozbić się na tysiące kawałków. Był najważniejszą osobą, która gwałtownie weszła z butami w jego życie, niemal od razu zajmując całe serce lidera. Z nim czuł, iż może wszystko oraz da sobie radę z największymi przeciwnościami losu. Bez niego nawet biblijny raj byłby niczym. Kochał go i nie miał zamiaru go nikomu oddawać. Z tą myślą ponownie złączył ich wargi, zatapiając się w słodyczy taeminowych pocałunków. Szczęście ogarnęło także i maknae, który zaśmiał się w usta ukochanego hyunga. Szkoda tylko, że ta sielanka nie trwała długo.
     - Widzę, że wasza bliskość nie ogranicza się jedynie do małych całusków - powiedział zirytowany Key, stojący w progu z pozostałą dwójką.
     Taemin oderwał się od Onew i obaj spojrzeli na przyjaciół. Młodszy zachichotał, przykrywając się materiałem kołdry pod sam nos. Na jego policzki wstąpiły dorodne rumieńce, przypominając sobie co nagadał Kibumowi. Jinki ułożył się na powrót obok niego, z wielkim uśmiechem przyciągając chłopaka do siebie.
     - Oj, daj spokój, umma~ - przeciągnął Minnie, wtulając plecy w ciepłą klatkę piersiową jubilata, po czym szepnął do siebie: - Ja się nie wtrącam między ciebie i Jjonga.
     - Zazdrosny jesteś - stwierdził najstarszy wokalista, lecz duma zespołowej divy nie pozwalała o sobie zapomnieć.
     - Pf! Kto tu jest zazdrosny?!
     - Ja jestem - wydukał rozczochrany Jonghyun, wyglądający jakby siłą ściągnęli go z łóżka. Szczenięce oczka wlepił w w swojego chłopaka. - Mnie nikt tak nie budzi.
     Raper pomruczał coś pod nosem, po czym wyrwał małe pudełko z rąk Choi, który zasnął w progu na stojąco, a następnie pomachał nim przed Onew.
     - Mam nadzieję, że zaraz przyjdziecie na śniadanie, bo jak nie, to możesz zapomnieć o prezencie, hyung. Idziemy.
     Kibum wyprowadził grymaszącego szatyna oraz nieprzytomnego Minho, pozostawiając dwójkę samym sobie. Taemin zaczął śmiać się pod nosem, gdy Jinki próbował wyjść spod ciepłej kołdry, ale w ostatniej chwili zawrócił, nie mogąc wytrzymać zimna, jakie przeszło go po ramionach.
     - Takie zabawne, panie Mróz? - wydukał słabo. - Nie każdy uwielbia zimę tak jak ty.
     - Dlatego mam dla ciebie coś specjalnego. - Maknae odwrócił się na bok, by móc spokojnie na niego spojrzeć.
     - Tak? Co takiego?
     - Gorący uścisk!
     - Boże, Taemin, zejdź ze mnie! Ale ty masz zimne nogi!


***
     Reszta dnia minęła im na zabawie i pracy. Przy śniadaniu zaskoczony jubilat otrzymał życzenia oraz klucze do nowiutkiego samochodu (który okazał się być najnowszą motoryzacyjną zabawką dla dziesięciolatka, a klucze zwykłą zmyłą), podczas gdy maknae zdążył się gdzieś ulotnić. Potem była jedynie szybka próba i ponowny koncert w Kobe, kończący ich japońską trasę koncertową. Wszyscy bawili się świetnie, a Taemin przez cały czas skupiał się na swoim ulubionym hyungu, ciągle go zaczepiając bądź robiąc niespodziewanie aegyo. Nie mógł się powstrzymać, by na niego nie spojrzeć, by go nie dotknąć, by nie szepnąć mu czegoś nieprzyzwoitego na uszko, przez co rumieńce tylko podkreślały roześmianą twarz lidera.
     Po wszystkim wrócili do hotelu, wspominając najlepsze momenty koncertu. Kibum jeszcze zdążył zaciągnąć Onew do pobliskiego sklepu, a pozostali schowali się w tymczasowym miejscu zamieszkania. Gdy dwójka wróciła, raper kazał zanieść zakupy do kuchni.
     - Ja naprawdę nie rozumiem na co ci tyle tych owoców - wymamrotał Lee, stawiając siatkę na stole. - Przecież jutro i tak wracamy.
     - Nie musisz rozumieć.
     Jinki patrzył jak brunet wykłada po dwa kilo jabłek, winogron i pomarańczy na blat. Chłopak uśmiechnął się do niego, a potem wskazał na Minho oraz Jonghyuna, którzy zaraz do nich dołączyli.
     - My idziemy do klubu uczcić trasę. Więc życzymy ci jeszcze raz wszystkiego najlepszego, hyung. - Kibum pociągnął dinozauropodobnego wokalistę w stronę drzwi, machając zdziwionemu liderowi na pożegnanie.
     - Ej! A co ze mną? I gdzie Taemin?
     - A to go poszukaj. Dacie sobie radę. W końcu macie dla siebie całą noc~.
     Gdy zniknęli za drzwiami, Jinki uniósł jedną brew w górę, nic nie rozumiejąc. Wzruszył ramionami i począł chodzić po wszystkich kątach mieszkania w poszukiwaniu swojego czarnowłosego skarbu. Wędrówkę zakończył na własnym pokoju. Sięgnął do klamki i ją nacisnął, lekko popychając drzwi. Do jego uszu wpadły delikatne dźwięki spokojnej muzyki, a w nozdrza uderzył piękny zapach brzoskwiń, masła shea, a także migdałowego żelu pod prysznic. Oczom chłopaka ukazała się sceneria rodem z romantycznych filmów; pokój rozświetlało wiele świec, ustawionych ostrożnie we wszystkich najmożliwszych miejscach, na zaścielonym czerwoną satyną łóżku spoczywały herbaciane płatki róż, a także niewielki, biały tort z paroma świeczkami. Było to mało bezpieczne, jednak ochrzan postanowił odłożyć na jutro. Podszedł bliżej, zamykając za sobą drzwi, klęknął przy posłaniu i dotknął miękkich kwiatów.
     Taemin patrzył na niego jak zaczarowany, stojąc w progu drzwi do łazienki. Czując lekkie podenerwowanie, zagryzł dolną wargę. Taki wieczór planował nie raz i w końcu nadarzyła się okazja, dlatego pragnął, by wszystko poszło po jego myśli. Chciał być słodki, a zarazem seksowny. Chciał widzieć pożądanie w oczach Onew. Chciał zafundować mu prawdziwą rozkosz. Obrazując te powody w swoim umyśle, przywdział na twarz prowokujący uśmiech.
     - Wszystkiego najlepszego, kochanie - wymruczał, a Jinki od razu odwrócił głowę w jego stronę. Odrzucił ostentacyjnie lewą część satynowego szlafroka w granatowym kolorze i zrobił krok do przodu. Zlustrował chłopaka kokieteryjnym spojrzeniem czarnych oczu. - Mam dla ciebie prezent.
     Lider podniósł się na równe nogi, a następnie z lekkim uśmiechem oblizał wargi, nie mogąc oderwać wzroku od kuszącego ciała tancerza. Taemin, który dopiero co wyszedł spod prysznica, nałożył na siebie obcisłe, czarne spodnie z ciemnym paskiem posiadającym złotą klamrę. Nie zadał sobie trudu z nałożeniem chociażby zwyczajnej koszulki, eksponując delikatnie wyrzeźbione mięśnie. Zamiast tego narzucił na ramiona długi, połyskujący szlafrok z ręcznie wyszytym, chińskim smokiem na plecach, a na szyi zawiesił ozdobne wisiorki z krzyżami. Wyglądał, jakby zaraz miał zatańczyć przed nim hit ze swojej solowej płyty - czyli dziko, seksownie i niebezpiecznie. Maknae z kocią gracją poruszył biodrami, robiąc kolejny krok.
     - A jaki? - zapytał zaciekawiony Onew, patrząc wprost w ciemne tęczówki swojego chłopaka.
     - A jaki chcesz? - Zbliżył się na odległość zaledwie paru centymetrów. Szept Taemina był niemal przesiąknięty perwersją i erotyzmem, co wystarczyło, by w umyśle starszego pojawiły się nieprzyzwoite obrazy.
     - Cóż... Taki co ma czarne włosy... duże, zniewalające oczy... delikatne, różowe policzki... mlecznobiałą skórę... - Uśmiech Jinkiego rósł z każdym jego słowem, tak samo jak ten maknae. Dłonią sunął po jego nagim biodrze, wywołując lekkie dreszcze. - ... i oczywiście idealne usta, które mógłbym całować bez wytchnienia.
     - Mmm... Na co ci coś, co już posiadasz? - wymruczał tancerz, patrząc na niego wręcz głodnym wzrokiem. Po sekundzie jednak odsunął się, powodując u lidera konsternację. - Mam coś innego. Może ci się spodoba.
     Taem śmiało sięgnął po średniej wielkości paczuszkę, która ukryta była pod łóżkiem, lecz zamiast podać ją jubilatowi, schował za plecami.
     - Najpierw pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki.
     Chłopak bez namysłu usiadł na pościeli z zamiarem spełnienia prośby - a raczej rozkazu - młodszego. Nie myślał wiele nad życzeniem, tylko zgasił pięć małych płomyczków. Samo ciasto było widocznie zrobione przez Tae, dlatego zespołowy króliczek prędko wziął trochę bitej śmietany na palec, a następnie ją zlizał, delektując się nieziemskim smakiem.
     - Pomyślałeś? - zapytał zniecierpliwiony maknae. Starszy w odpowiedzi pokiwał energicznie głową. - I co?
     - Spełniło się.
     - Tak szybko?
     - Tak.
     - No ale jak? Jakie to życzenie?
     - To życzenie właśnie siedzi przede mną i zadaje głupie pytania.
     - E. Bo nie dostaniesz prezentu.
     - Obejdzie się. Wystarczysz ty, mruczku.
     Onew podsunął się do chłopaka, który jednak odskoczył w tył.
     - A-a-aaaa~. - Pokręcił palcem pod jego twarzą. - Nie ma tak łatwo.
     - Aish... - westchnął zrezygnowany lider, jednocześnie przewracając oczyma. - To co mam zrobić?
     - Dwa fikołki w przód, jeden w tył i pięć pajacyków.
     - No chyba sobie żartujesz...
     - No trochę tak - westchnął z rozbawieniem, wręczając pudełko brunetowi. - Masz.
     W czasie, kiedy Jinki siłował się z opakowaniem, Taemin powoli wstał i stanął przed chłopakiem. Odetchnął głęboko, czując żar, palący jego czerwone policzki. Zdjął naszyjniki i rzucił je byle gdzie. Starając się zrobić to jak najbardziej swobodnie, usiadł okrakiem na jego kolanach zaraz po tym, jak jubilat uporał się ze wstążkami i wieczkiem pudełka. Wyjął z niego parę srebrnych kajdanek, unosząc je na dwóch palcach. Spojrzał dziwnie na nie, a potem na niego.
     - Co to ma być? - W jego głosie można było usłyszeć nutę rozbawienia.
     - Jak to co? Kajdanki.
     - Chyba zrobię listę sklepów, do których możesz chodzić, a do których nie.
     - No eej... Trochę się ich naszukałem, wiesz? Nie podobają ci się?
     - Są bardzo... lśniące. - Po chwili zastanowienia lider znalazł odpowiednie słowo. Rzeczywiście, metal świetnie odbijał blask świec. - Tylko do czego mi one?
     - Jakbyś nie wiedział - zakpił Taem, dmuchajac w czarną grzywkę. Wyjął satynowy pasek ze szlufek i zarzucił na kark bruneta, ciągnąc go delikatnie w swoją stronę.
     - Ty, maknae. Próbujesz mnie deprawować?
     - Ależ skąd. Ja tylko wiem, co ty lubisz. A ty wiesz, co lubię ja. Idealnie się dobraliśmy, nieprawdaż? - Chłopak puścił cienki materiał oraz przygryzł wargę, powoli i zachęcająco zsuwając szlafrok ze swoich ramion. Starszy Lee położył dłoń na jego nagim biodrze, przesuwając nią w górę i w dół.
     - Czyli co? Teraz będziesz mi tu robił za striptizera?
     - Za striptizera, lekarza, kota, a nawet diabła czy anioła. Dzisiaj mogę być kim tylko zapragniesz.
     Nie mogąc dłużej wytrzymać, Taemin zarzucił ręce na kark Onew, by następnie zatopić się w pełnym tęsknoty pocałunku. W głowie mu dudniło, a ciało wręcz zapaliło się od przyjemności wywołanej dotykiem ukochanego. Tej nocy nie chciał delikatności, czułości czy subtelności. Pragnął namiętności, zachłanności i szaleństwa. Dzika żądza kompletnie nim zawładnęła, zalewając jedną myślą cały umysł. Jęknął w usta Jinkiego, kiedy przez swą gwałtowność otarł przypadkiem swoim kroczem o jego. Brunet oderwał się od niego, by zmusić go do zejścia ze swoich kolan. Niezadowolony maknae przeniósł się na łóżko, pytająco patrząc na wokalistę, który, ujmując w dłoń mały widelczyk, przeniósł do swoich ust kawałeczek tortu.
     - Pyszne - mruknął pod nosem, rozanielony. Poczynania jego chłopaka zaczęły mu się za bardzo podobać. Dzięki niemu krew w jego żyłach wrzała, a chęć rzucenia się na czarnowłosego rosła z minuty na minutę, dlatego postanowił się z nim chwilę podroczyć.
     - Dzięki, wiem, ale może zjesz ten tort jutro...
     - Chcesz trochę?
     - Jinki, właśnie zniszczyłeś moment.
     Rozgoryczony Taemin usiadł po turecku na pościeli i skrzyżował ramiona na piersi. Jego twarz ozdobił grymas złości, a niezaspokojone pragnienie nie potrafiło znaleźć ujścia, przez co wściekł się jeszcze bardziej. Mógł się tego spodziewać. Może to nie był odpowiedni czas... Lub nie powinien siedzieć prawie cztery godziny nad tym cholernym ciastem. Chyba że uda mu się jeszcze uratować sytuację?
     Rozluźnił się i znów obdarzył lidera głodnym spojrzeniem.
     - A nakarmisz mnie?
     - Oczywiście~.
     Onew wsunął kawałeczek tortu między wargi tancerza. Obserwował, jak ten prowokująco oblizuje usta i wyciera je palcem, na co uśmiechnął się do siebie znacząco. Doceniał jego starania, dlatego usadowił się wygodnie przy czarnowłosym, a na widelec nałożył delikatną bitą śmietanę.
     - Minnie - powiedział, by zwrócić na siebie jego uwagę. - Wysuń język.
     - Hm?
     - Zrób to, o co cię hyung prosi.
     Błysk w oku starszego wystarczył, aby Taemin spełnił tą prośbę. Już miał ponieść się temu wyśmienitemu smakowi, kiedy Jinki bezceremonialne naparł na niego, plącząc ze sobą ich języki. Wsunął dłoń w jeszcze mokre, czarne kosmyki partnera. Maknae podniósł się z siadu i na kolanach, przy wyuzdanych ruchach bioder przybliżył do bruneta, walcząc o dominację. W głowie ponownie mu dzwoniło, a po linii kręgosłupa przeszedł przyjemny dreszcz. Obaj co rusz drapieżnie przygryzali nawzajem swoje wargi, by potem z czułością muskać ich kąciki. Dłonie na oślep sunęły od karku, przez ramiona, klatkę piersiową, plecy, błądząc do krawędzi spodni. W ten sposób Onew został prędko pozbawiony ulubionej koszulki z nadrukiem kilku biurowych spinaczy na przodzie. Wiedział, że Taem ma zwinne rączki, dlatego sięgnął po swój prezent. Pożądliwie wodził ustami po szyi chłopaka, powoli wyginając jego dłonie za plecy, by następnie skuć je kajdankami. Zamroczony przyjemnością, czarnowłosy dopiero po paru sekundach obudził się z błogiego transu, czując chłodny metal wokół swoich nadgarstków.
     - Hyung? - zapytał cicho, patrząc liderowi głęboko w oczy.
     To spojrzenie wydało się Onew bardzo niewinne, aczkolwiek wybitnie prowokujące. Czarne, roziskrzone źrenice niemal błagały o dalsze działania. Uśmiechnął się, lecz nic nie odpowiedział. Zamiast tego złożył na jego ustach ostatni pocałunek i popchnął go na łóżko. Młodszy Lee opadł na poduszki, pokornie czekając, aż wokalista pozbawi go niewygodnego, skórzanego paska, a następnie, bez zbędnego pośpiechu, zsunie jego czarne dżinsy. Przygryzł dolną wargę czując, jak dwudziestopięciolatek sunie ustami po jego nodze - od stopy w górę. W końcu się zatrzymał i cicho zaśmiał z jego donaldowych bokserek, gdyż czarnowłosy zawsze był tak nieświadomie uroczy. Palcami począł drażnić przez nie męskość tancerza, jednocześnie ciesząc oczy wzdychającym pod nim, obezwładnionym Taeminem. Nie spodziewał się, że tego typu widok mógłby kiedykolwiek tak na niego działać. Pochylił się, wykorzystując jego uchylone wargi. Językiem wkradł się do środka, ostrożnie badając każdy milimetr. Kiedy mocniej zacisnął swoją dłoń, chłopak jęknął, a zadowolony Jinki oderwał się od niego.
     Maknae poczuł, jak Onew ciągnie go za sobą, zmuszając do podniesienia się na kolana. Syknął, gdy ten zacisnął pięść na jego włosach, szarpiąc nimi nieco. Nie sprzeciwiał się, nie miał zamiaru pisnąć nawet słówkiem. Postanowił rozbudzić w nim demona, a samemu być mu w pełni posłusznym. Znudziło mu się czułe kochanie, chciał o wiele więcej, a urodziny ukochanego były wprost idealne.
     Taemin ujrzał tuż przed sobą krocze starszego, który z wyczekującym uśmiechem spoglądał na niego z góry. Pobudzony, chciał prędko zająć się paskiem hyunga, lecz uniemożliwiły mu to kajdanki, ciasno opinające jego nadgarstki. Szarpnął nimi, jednak bezskutecznie. Poczuł jedynie ból.
     - Taeminnie... - mruknął lider, bawiąc się kosmykami czarnych włosów. Tancerz skupił na nim swą uwagę. - Jakbyś potrzebował do tego rąk - prychnął.
     Młodszy zrozumiał przekaz i z prowokującym uśmiechem złapał zębami poluzowany, skórzany pasek. Nie odrywając wzroku od ciemnych tęczówek kochanka, szybko z nim sobie poradził. Trochę trudności napotkał przy rozporku i guzikach, które nieprzyjemnie stukały o jego zęby. Po chwili, z odrobiną pomocy, Jinki został pozbawiony spodni. Widząc nabrzmiałą męskość, opiętą ciemnoszarymi bokserkami, na policzki chłopaka wstąpiły delikatne rumieńce. Czuł, jak zaczyna mu się robić coraz goręcej, a niemal parzące fale przeszły całe ciało. Zamruczał pod nosem, chcąc jak najszybciej pozbyć się zbędnego materiału. Uwolnił członka kochanka i niemal od razu objął go ustami, wywołując u właściciela ciche westchnienie. Pragnienie rozrywało go od środka, chciał jak najszybciej przejść do rzeczy. Czuł w sobie nieznaną siłę, dzięki której wstyd na obecną chwilę odrzucił w kąt. Począł energicznie poruszać głową, dołączając do pieszczot swój język. Denerwował go brak możliwości pomocy dłonią, lecz musiał to znieść.
     - Ach, Minnie... - Po jakimś czasie z gardła starszego wydobył się jęk, którego nijak nie potrafił powstrzymać. Wplótł palce we włosy Taemina, nadając własny, szybszy rytm. Zespołowy tancerz prędko się dostosował. Nie minęło pięć minut, a Onew doszedł w jego ustach, zagryzając z przyjemności wargę oraz przymykając powieki. Maknae odsunął się do tyłu, a po jego brodzie spłynęła biaława ciecz. Chciał połknąć ją w całości, wyczyścić z niej swoją twarz, jednak kajdanki skutecznie mu to uniemożliwiały. Lecz wystarczyło jedno spojrzenie i lider przesunął kciukiem od dołu brody, po stróżce własnego nasienia, do góry. Wraz z pożądliwym spojrzeniem, Taem oblizał dokładnie palca kochanka, a następnie swoje wargi.
      - Ciągle mnie zaskakujesz - mruknął Jinki, zaczepnie gryząc ucho czarnowłosego. Ten uśmiechnął się z widocznym zadowoleniem.
     - Staram się.
     Cichy jęk zaskoczenia wydostał się z jego ust, kiedy został popchnięty do tyłu, lądując plecami na miękkich poduszkach. Syknął, ponownie czując dyskomfort wywołany metalowymi, połączonymi ze sobą dwoma kółkami. Poskarżyłby się, gdyby nie fakt, że cholernie mu się to podobało. Nieczęsto miał okazję stanąć oko w oko z tą stroną Onew. Zamruczał, domagając się dalszych działań. Starszy Lee zadbał o bezpieczeństwo tortu oraz świeczek, a następnie skupił całą swą uwagę na zniecierpliwionym Taeminie.
     - Taki piękny, a taki zboczony... - Uśmiechnął się pod nosem, powoli przekręcając czarnookiego na brzuch.
     - Ja zboczony? - Tancerz spojrzał na niego kątem oka, kładąc policzek na poduszce. Było mu strasznie niewygodnie, aczkolwiek czuł się też seksownie.
     - Zboczuszek Taemin~ - mruknął mu do ucha, wkładając palce za brzegi jego bokserek. Zaczął powoli je zsuwać, całując nagi kark młodszego.
     - Ja ci dam... zboczuszka... - wzdychał czarnowłosy, nie wiedząc co począć w tej sytuacji. Gdyby nie jego głupi prezent, pewnie lider dostałby co najmniej w ramię.
     - Nie ja gadam o TYCH rzeczach w trakcie koncertu - wypomniał mu, na co Taem od razu się uśmiechnął.
     - Oj, raz mi się zdarzyło...
     - Mam ci wyliczyć, ile razy usłyszałem "Pragnę cię dotknąć", "Mam na ciebie ochotę" i tamto "Chciałbym, żebyś mnie wziął na scenie"?
     - Nie mów, że pamiętasz słowo w sł... ach! - urwał, czując w sobie jednego palca Onew. Przyjemność zasłoniła lekki dyskomfort, jednak kolejne powolne ruchy doprowadziły go do zirytowania. - Jinki, przestań się ze mną bawić. Weź mnie. Szybko.
     - Minnie, jakiś ty niecierpliwy... - Starszy wyjął palca z wnętrza chłopaka, nachylając się nad nim. Przejechał zębami po skórze jego karku, a następnie wrócił do ucha. - Wiesz, że nie będzie odwrotu?
     - Przestań gadać i weź się do roboty - warknął rozgorączkowany Taemin spod swojej czarnej grzywki, która zdążyła już wyschnąć. - Proszę.
     Zachęcony błaganiami, lider przysunął się bliżej kochanka. Szerzej rozsunął jego nogi, by chwilę później gwałtownie, w jednej trzeciej swojej długości, wejść w niego. Nieprzygotowany na to maknae krzyknął, odchylając głowę do tyłu, a dłonie zacisnął w pięści. Ukrył zaczerwienioną twarz w pościeli, oddychając płytko, szybko i nierówno. Do jego oczu podpłynęły łzy. Onew pokręcił głową z dezaprobatą, zaczynając zagłębiać się we wnętrzu czarnowłosego chłopaka.
     - Nie, Jinki... Proszę... - jęknął młodszy, zerkając na niego kątem oka. - Boli... Hyung. Błagam, przestań...
     W tym czarnym spojrzeniu, wokalista ujrzał coś dziwnego. Coś, dzięki czemu już miał spełnić jego prośbę, lecz powstrzymał się i nachylił nad jego uchem. Musnął płatek ustami, układającymi się w delikatny, aczkolwiek drapieżny uśmiech. Następnie niskim, głębokim głosem szepnął:
     - Nie pogrywaj ze mną, Taeminnie. Sprawię, że będziesz krzyczał moje imię całą noc.
     Odpowiedzią na słowa Onew był pełen prowokacji uśmiech Tae i jego ciche fuknięcie. Po fałszywych łzach nie było śladu, a błagania o przerwanie czynności zastąpił subtelny ruch biodrami.
     - Sprawdźmy to.
     Wyzywający pomruk młodszego Lee ośmielił bruneta do dalszych poczynań. W szybkim tempie znalazł się w nim cały, a pokój wypełniły głośne jęki Taemina, zagłuszające muzykę, która wciąż wydobywała się z radia. Jego ciało lśniło od potu, a grzywka na powrót zrobiła się wilgotna.
     - Hyung... Otwórz okno... - mruczał pomiędzy pchnięciami. - Gorąco...
     - Będziesz musiał wytrzymać.
     Lider nie tylko chciał się nad nim odrobinę poznęcać. Na zewnątrz było zimno z racji pory roku, a jego rozgrzany skarb nie mógł się przeziębić. W końcu musiał się o niego troszczyć. Z czasem przychodziło mu to całkiem nieświadomie, wręcz automatycznie. Czy mu to przeszkadzało? Ani trochę.
     Prośby o więcej nakłoniły go do przyspieszenia ruchów oraz zwiększenia intensywności. Nachylił się, liżąc i całując delikatną skórę jego karku. Przysłuchiwał się, jak czarnowłosy chłopak coraz głośniej wymawia jego imię. Uśmiech leniwie wkroczył na twarz bruneta.
     - Jinki... mocniej... - dyszał Taemin. Był już trochę zmęczony, chociaż wiedział, że to dopiero początek. Dodatkowo jedna rzecz bardzo go denerwowała. Kajdanki. Z jednej strony podniecająco ograniczające, a z drugiej cholernie niewygodne. Pragnął podeprzeć się na rękach, lecz nie mógł. Jego głową spoczywała na poduszce, niemal się w nią wbijając. - Proszę... Ach!
     Onew wyszedł z niego tak gwałtownie, że tancerz prawie podskoczył ze zdziwienia. Poczuł, jak odsuwa się trochę, by pomóc mu się podnieść. Odwrócił się w jego stronę, a w oczach kochanka dojrzał błyszczące iskierki. Szeroki uśmiech zawitał na taeminowej twarzy. Wkrótce jego język prowokacyjnie przejechał po dolnej wardze, nęcąc tym samym lidera, który objął go w pasie i przyciągnął do siebie. Wpił się w malinowe usta, pozwalając mu opaść biodrami na jego członka. Taem wydał z siebie kolejny okrzyk jednoczesnej przyjemności i bólu, odrywając się od warg Jinkiego. Jego głowa opadła na ramię lidera, a chłopak, mimo skrępowania, poczuł się bezpiecznie. Uchylił powieki, przyglądając się białej świeczce, która powoli gasła. Od razu pomyślał, że jego związek zachowuje się wręcz odwrotnie. Ten ognisty płomień z dnia na dzień powiększał się coraz bardziej, niezależnie od siły wiatru jaki zawiał. Miłość, którą obdarzył wokalistę, rosła przy każdym spojrzeniu, każdym dotyku, każdym słowie. Wiedział, że zakochał się bez pamięci.
     - Co powiedziałby Key, gdyby tu wpadł? - Zaśmiał się brunet. Błądził dłońmi po plecach Tae, który uśmiechnął się w zagłębienie jego szyi. - W sumie... chyba wolałbym nie wiedzieć.
     - Zapewne... rozdzieliłby nas na co najmniej parę tygodni... Ach... - mruknął, zamroczony przyjemnością.
     - To byłoby tysiąc razy gorsze niż sprzątanie po jego psach. - Oznajmił. Wziął głęboki oddech, marszcząc brwi. Jego szept skierowany był wprost do ucha młodszego. - Boże, Minnie... Nigdy ode mnie nie odchodź. Nie wytrzymałbym bez ciebie.
     - Przecież... nigdzie nie idę - odmruczał, lekko zdziwiony.
     - Tak bardzo cię kocham...
     Jedną rękę wsunął w czarne włosy maknae, drugą sięgnął po kluczyki, a ustami począł przesuwać po jego skórze od ramienia do karku. Zespołowy tancerz dopiero po chwili zauważył, że jego dłonie zostały uwolnione. Szybko oplótł je wokół szyi hyunga.
     - Drżysz... - Zaniepokoił się lider, przesuwając rękami po ciele młodszego. - Co się dzieje?
     - Dlaczego to robisz? - Taem przestał ruszać biodrami, jeszcze bardziej chowając twarz. - Mam ochotę cię uderzyć.
     - Za co znowu? - jęknął brunet z wyrzutem.
     - Jak mógłbym od ciebie odejść? Prędzej ty byś mnie zostawił. I co wtedy bym zrobił? Przecież nie potrafię bez ciebie żyć... - Jego paznokcie zostawiły czerwony ślad na plecach Onew, który syknął cicho. - Jestem cały twój. Możesz zrobić ze mną co tylko chcesz i nie pisnę słowem, a ty mi mówisz, że mógłbym od ciebie odejść? Jinki, chociaż nie w twoje urodziny!
     - Au. Dobrze już, dobrze! - Chłopak zaśmiał się, przytulając Taemina mocno do siebie. Po chwili ujął jego twarz w obie dłonie i uniósł, by móc spojrzeć w czarne oczy. - Ty też nie mów, że mógłbym cię zostawić, jasne? Jak ty możesz tak myśleć? Ugh, i nie nadymaj tak tych policzków, bo to jest strasznie rozpraszające...
     Rozweselony tancerz z powrotem zarzucił ręce na kark jubilata. Zaczął poruszać zmysłowo biodrami, doprowadzając swojego hyunga do szału. Dłonie wsunął w jego włosy, pociągając nimi od czasu do czasu. Mruczał przy tym jak rasowa kotka, domagająca się pieszczotliwego dotyku swojego właściciela.
     - Gdzie ty się tego uczysz? - zapytał Jinki, zadziwiony odważnymi zdolnościami maknae. - Czyżby Kibum ci coś czasem szepnął na ucho?
     - On nadal myśli, że żyjemy w swoim niewinnym świecie... A skąd ty wiesz, jak on się zachowuje, hm? Spałeś z nim? - W głosie młodszego oczywiście nie słychać było ani krzty radości. Od tego tonu ciarki o mało co nie przeszły liderowi po plecach.
     - Tak, od dwóch lat to robię za twoimi plecami - prychnął sarkastycznie, szczelniej oplatając go ramionami. - Można powiedzieć, że są to skutki posiadania pokoju tuż obok tego, który dzieli z Jjongiem. Więc spowiadaj się.
     - Internet czyni cuda.
     Nastąpiła chwila ciszy.
     - Mało masz zakazów?
     - A co, źle ci?
     Ciosem poniżej pasa Jinki został uciszony całkowicie. Musiał przyznać, że było mu niebywale dobrze, ale i tak postanowił jakoś skrócić swojemu perwersyjnemu tancerzowi ilość gigabajtów, jakie posiadał w telefonie.
     Nastąpiła dłuższa chwila, pełna cichych pomruków, głośniejszych jęknięć oraz wzajemnego wymawiania swoich imion. Kropelki potu ozdobiły ich gorące ciała, odbijając blask powoli gasnących świec. Żarliwe pocałunki, sunące po skórze dłonie, delikatne ślady po zębach kochanka. Wszystko tak przyjemne, a jednak tak bardzo zakazane. Taemin wił się z rozkoszy, a jego głowę opuściły myśli o tym, co by było, gdyby rodzina się dowiedziała. Po raz kolejny uświadomił sobie, że ma to kompletnie gdzieś, dopóki ukochany lider jest tuż obok. To stracona pozycja, wiedział o tym. Należał do Onew, zgodnie z własną, przemyślaną decyzją. Pragnął dać mu wszystko, spełniać każde jego zachcianki, nawet te niewypowiedziane. Odgadywać jego myśli. Ofiarować najlepsze chwile, by nikt inny nie mógł się z nim równać.
     - Jinki... - mruknął wprost do ucha wokalisty. - Proszę, weź mnie... jak tanią dziwkę...
     - Mmmh... Co? Co mam zrobić? - Ton jego głosu zdradził, że chce się z nim chwilę podroczyć.
     - Weź mnie. Błagam...
     - Chyba nie dosłyszałem. - Kącik ust bruneta powędrował w górę. Taemin mówił wystarczająco głośno, ale czuł, że maknae zrozumie nieprzyzwoity przekaz.
     - Ugh... Zerżnij mnie, hyung. Tak, jak tylko chcesz. Jak Kibum by nawet nie pomyślał, że jesteś do tego zdolny.
     Wyczuł, jak starszy chłopak zastyga na moment. Musnął ostatni raz jego szyję i odsunął się parę centymetrów, by spojrzeć w ciemne, aczkolwiek błyszczące oczy. Obaj przez chwilę mierzyli siebie pełnym pożądania wzrokiem. W momencie, gdy Taem przygryzł dolną wargę, Onew wpił się mocno w jego usta, od razu wkradając do nich językiem. Młodszy Lee nie pozostał bierny i odpowiadał na każdą jego pieszczotę. Musiał być spokojny, kiedy ten zaczął robić mu malinkę na szyi, mimo że za nimi nie przepadał. Lider z kolei doskonale o tym wiedział, jednak dzisiaj nie potrafił powstrzymać się przed choćby delikatnym oznaczeniem swojego tygryska. Pragnął całować, ssać i kąsać aksamitną skórę jego ciała, które trzymał w swych ramionach. Wszystko, by go uszczęśliwić i dać bezpieczeństwo, jakie obiecał mu tam, na dachu. Nieważne jakim kosztem. On był najważniejszy.
     Nagle mocno popchnął tancerza na poduszki. Złapał go za kostkę i odchylił jego nogę. Obserwując każdą reakcję, wszedł w niego głęboko, a do uszu chłopaka dotarł głośny krzyk przyjemności. Pochylił się, by znów zasmakować jasnoczerwonych warg. Wszelki ich dotyk był niczym zaczerpnięcie powietrza po długim braku tlenu. Gdy - z ogromną niechęcią - się odsunął, spojrzał na twarz Taemina. Silnie zarumienione policzki, usta, które wymawiały jego imię, czarne oczy przysłonięte kotarą długich rzęs, kosmyki włosów opadające niesfornie na czoło maknae. To wszystko było jednym z jego najlepszych widoków. Takich, jakie nigdy mu się nie znudzą. Pozwolił opaść swoim powiekom, przyspieszając ruchy bioder. Kiedy puścił jego nogę, młodszy od razu przyciągnął go do siebie i przytulił. Dłońmi jeździł po umięśnionych plecach wokalisty, zostawiając na nich czerwone rysy, a do ucha jęczał słodko, by pozwolić wyobraźni hyunga szaleć. Gdy pchnięcia stały się głębsze, odchylił głowę do tyłu, mocno zaciskając powieki. Cały drżał i nie potrafił tego powstrzymać.
     - Więcej...
     - Niewyżyty dzieciak...
     Wyszedł z niego na moment i pochylił się. Delikatnie odsunął kosmyk czarnych włosów z jego przepoconego czoła, gdzie następnie go ucałował. Uśmiechnął się, widząc zmęczony wzrok kochanka. Nie miał zamiaru długo go męczyć. Chociaż czy "męczyć" to odpowiednie słowo? Przecież sam tego chciał, a przyjemne korzyści wystąpiły po obu stronach.
     Ostrożnie zginął jego prawą nogę, by położyć ją po lewej stronie chłopaka. Ponownie wbił się w niego szybko i do końca, wręcz brutalnie. Taemin mruczał gorączkowo pod nosem, rękami szukając możliwości przyciągnięcia Jinkiego do siebie. Starszy nie za wiele rozumiał z tego, co mówił czarnowłosy, lecz wyraźnie słyszał swoje imię. Zadowolony, schylił się do jego ramienia, by powoli obdarzać je dotykiem swych ust.
     - Taemin? Onew? Gdzie oni się podziali?
     Usłyszeli głos Key, który zapewne wrócił z miasta i chodził po kuchni razem z Jonghyunem i Minho. Przerażony Tae podniósł głowę z poduszki na tyle, by móc spojrzeć na lidera. Wokalista jednak nie miał zamiaru zwolnić, a tym bardziej przestać. Zamiast tego, przyspieszył, a jego dłoń znalazła się na członku młodszego chłopaka i zaczęła go energicznie pocierać. Mimo chęci głośnego jęknięcia, maknae zasłonił usta piąstkami oraz zacisnął powieki.
     - Taem, jesteś?
     Przy ostatnich pchnięciach zarzucił ręce na kark bruneta, próbując przyciągnąć go jak najbliżej. Obaj doszli w tym samym momencie, szepcząc wzajemnie swoje imiona. Ich oddechy mogły wskazywać na to, że przebiegli co najmniej parę kilometrów, jednak powoli je uspakajali. Tancerz poczuł, jak znana mu ciecz spływa po jego obolałych pośladkach.
     - K-Key...? - mruknął, przekręcając się z boku na plecy. Zauważył, jak raper szarpie za klamkę.
     - Śpisz? Gdzie Onew?
     - Tutaj... I tak, śpię. Daj mi spokój...
     - Jak to?! Jest tam?! Śpicie obaj w...
     - Przestań się drzeć i daj nam spać, umma. Ja się nie czepiam, jak śpisz z Jjongiem w jednym łóżku.
     Nastała chwila ciszy, jednak lider razem z czarnookim zachichotali pod nosem.
     - Dobranoc - powiedział Kibum i odszedł spod drzwi ze zmarniałą miną. Tak bardzo nienawidził nie wiedzieć, co dzieje się z jego ulubieńcem, więc postanowił wyżyć się na biednym blondynie, który po nocnej popijawie szykował się chwiejnie do łóżka.
     - Jutro czeka nas przesłuchanie - oznajmił Taemin.
     - Coś się wymyśli jak zawsze - pocieszył go brunet i przytulił mocno do siebie. Pocałował chłopaka w usta, a potem w czubek głowy, nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście. Młodszy Lee wtulił się w niego bezpiecznie z delikatnym, aczkolwiek diabelskim uśmiechem. Ostatni raz spojrzał na łagodne oblicze Onew.
     - Jinki, na swoje urodziny też chcę taki prezent.

2 komentarze:

  1. Lubie to! HappyTaeminDay:)) p.s Czekam na rozpoczęcie opowiadania"Petrol Station"i"Don't trust anyone" ;-; Kocham i pozdrawiam wszystkich :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh mhy ghod. Nic więcej nie potrafię powiedzieć ;; Też chcę taki prezent na urodziny xD Jako, że po przeczytaniu tego mój zasób słownictwa drastycznie spadł, powiem tylko jedno. Cudo <3

    OdpowiedzUsuń