Dedykacja dla Jay'a oppy~
P.S. Sory, że dopiero teraz, ale... jakoś tak wyszło xD
+ info dla Ayi: opowiadanie z 2minem dla Ciebie zaczęłam we wrześniu, jestem jakby w połowie xD nie wiem czy uda mi się skończyć (le przyzwyczajenia do OnTae)
***
Po powrocie do wojska nie oszczędzałem mojego oddziału. Jeszcze by się rozleniwili po świętach. Ponownie zwiększyłem liczbę ćwiczeń. Na szczęście, nie narzekali zbytnio. Wydawało mi się, że stworzyliśmy zgraną drużynę. Często byłem jednak zamyślony, co utrudniało odpowiednie nawiązywanie z nimi kontaktu. O czym myślałem? Oczywiście, że o Kibumie. Martwiłem się o niego. Wrócił poobijany i smutny, lecz niczego - wśród innych - nie dawał po sobie poznać. Pewny w osiemdziesięciu dziewięciu procentach, zapytałem Taemina, czy mu coś powiedział w sprawie ojca Kima, ale chłopak kompletnie nic nie wiedział. Nie mogłem pozwolić, by Key całkowicie przestał ze mną gadać. Codziennie, zmęczony i bez uśmiechu, kładł się do łóżka i zasypiał. Mówił jedynie krótkie "dobranoc". Potem budził się, wstając lewą nogą. Dlatego dzisiaj z samego rana skakałem wokół niego, aby znów uśmiechnął się do mnie tak, jak zazwyczaj.
- Bummie~.
- Co znowu?
- Dzisiaj robimy imprezę sylwestrową... Przyjdziesz, prawda? - On nigdy nie opuszczał takich rzeczy, dlatego byłem pewny jego odpowiedzi.
- Impreza? Pozwolili wam?
- Nie do końca, ale uznajmy, że tak. Więc?
- Raczej nie.
- Jak to?!
- Nie mam ochoty.
Podszedłem do niego i spojrzałem prosto w jego oczy. On uniósł jedną brew w górę.
- Kim jesteś i co zrobiłeś z Kibumem?
- Jong, naprawdę... Nie chce mi się iść, czy to tak trudno zrozumieć?
- W twoim przypadku jak najbardziej. Błagam, ze mną~. - Moja tajna broń - duże, psie oczy - czasem działają cuda.
- Zastanowię się.
- Yay. I uśmiechnij się w końcu, ponuraku.
Szturchnąłem go w ramię. Na początku wrzasnął coś, że kiedyś mnie zabije, ale potem spełnił nieśmiało moją prośbę. Wyglądał delikatnie i słodko, nawet z lekkimi sińcami, które już prawie zniknęły. Chował je pod warstewką makijażu, ale może to i lepiej. Przynajmniej nie musiał się nikomu tłumaczyć. Wyszedłem z pokoju, kierując się na zewnątrz. Ubrałem po drodze ciepłą kurtkę, aby nie zamarznąć. To będzie ciężki dzień...
***
Wieczorem zmusiłem wszystkich do wypicia choćby jednej szklanki herbaty. Chcieli czy nie - mieli to zrobić. W przeciwieństwie do niektórych dowódców, umiem zachować pewien dystans. Nie zrobiono ze mnie robota. Jestem człowiekiem z sercem, dlatego staram się troszczyć o oddział jak najlepiej.
Co do dzisiejszej zabawy - nie pytałem o zdanie starszego generała, od którego pozwolenie jest zazwyczaj bardzo ważne. Poinformowałem jedynie tego młodszego, który machnął ręką i sam załatwił napoje alkoholowe. Powiedział tylko, że wpadnie na "moment". Już ja znałem jego momenty. Jako pierwszy wyjdzie uchlany w cztery dupy.
Było już grubo po dwudziestej drugiej, a my próbowaliśmy uspokoić nasze śmiechy w starej stołówce po drugiej stronie koszar. Siedzieliśmy przy podłużnym stoliku, na którym stało już parę opróżnionych butelek szampana, a generał ciągle donosił nowe. Wszyscy, moim zdaniem, bawili się całkiem dobrze. Ja sam nie potrzebowałem do tego wspomagacza zwanego alkoholem. Byłem zaledwie po dwóch lampkach szampana. Próbowałem wtrącać nowe tematy, a gdy rozgadali się na dobre - wyszedłem z budynku na świeże powietrze. Odetchnąłem parę razy, patrząc na zegarek u lewej ręki. Pokręciłem głową, kierując się w stronę wojskowej bursy. Key obiecał przyjść pół godziny temu, dlatego postanowiłem sam się po niego pofatygować. Wszedłem cicho do pokoju, a on co? Leży sobie w najlepsze i telefonem się bawi.
- Key! Miałeś przyjść! - mruknąłem z wyrzutem, podchodząc do łóżka. On wstał migiem, jakby zobaczył ducha. Z morderczym wzrokiem złapał się za lewą pierś.
- Chcesz, żebym zawału dostał?
- Nie. Chcę, byś poszedł ze mną na imprezę. - Wziąłem go za dłoń i mocno pociągnąłem w swoją stronę, zmuszając do zejścia z posłania.
- Ale Jjong... - powiedział ze szczerą niechęcią. - Muszę iść...?
- Tak. Proszę. Dla mnie to zrób. - Zrobiłem słodkie oczka.
- Dla ciebie...? - Wydawało mi się, albo się zarumienił. Powinienem go skarać za bycie tak niesamowicie uroczym. Zapewne nie był nawet tego świadomy, jednak ja to widziałem. Zamierzałem zatrzymać go dla siebie, chociaż trochę bałem się następstw. - No... no dobrze... Daj mi dziesięć minut.
Prawdę mówiąc, nie sądziłem, że się zgodzi. Miałem nawet postanowienie, aby z nim zostać, lecz skoro tak to jestem za. Jak powiedział, wysztafirował się przez jedynie dziesięć minut. Wyglądał cudownie. Obcisłe, czarne rurki opinały jego zgrabne pośladki, a luźna koszulka zakryła kościste biodra. Naszła mnie ochota, by podejść i mocno go przytulić. Niestety on prędzej podszedł do mnie i pociągnął za rękę w stronę wyjścia. Kazałem mu założyć kurtkę, bo głuptasek chciał iść w krótkim rękawie. Gdy dotarliśmy na miejsce, niemal od razu posadziłem go obok siebie zanim zrobił to Woohyun. Ten spojrzał na nas dziwnym wzrokiem, wzruszył ramionami i wrócił do rozmowy z pozostałymi. Na szczęście Kibum tego nie zauważył, tylko zajął się kieliszkiem, który mu wcisnąłem.
- Zapomnij. Chociaż dzisiaj.
Kiwnął na zgodę. Zamierzaliśmy się świetnie bawić, dlatego nie mogłem pozwolić, by zawracał sobie głowę tęsknymi spojrzeniami Onew i Taemina.
Nadchodziła godzina zero zero, dlatego - już lekko pijani (niektórzy ledwo stali) - wzięliśmy kieliszki w dłonie, odliczając sekundy. Stanąłem obok Key, oplatając go w pasie. Spojrzał w moją stronę i uśmiechnął się, odurzony alkoholem. Co jak co, ale wypił o wiele więcej niż ja.
- Trzy... Dwa... Jeden... Szczęśliwego Nowego Roku! - Zaczęliśmy składać sobie nawzajem życzenia. Trochę opornie szło to tancerzowi i jego byłemu chłopakowi, jednak coś wymyślili. Nagle poczułem, jak mój współlokator ciągnie mnie za rękaw.
- Jjongie... - Zachichotał. Zachwiał się, ale pomogłem mu złapać równowagę.
- Rozumiem, że idziesz spać - mruknąłem, śmiejąc się pod nosem.
- Mmm...
Prawie na siłę wróciłem z chłopakiem do naszego pokoju. Zamknąłem za nami drzwi na klucz i usadziłem go na jego łóżku. Ze wspólnej szafy wyciągnąłem należącą do Key piżamę i w niego rzuciłem. On zamruczał coś niezrozumiałego i opadł na pościel bez przebierania się. Pokręciłem głową, podchodząc do przyjaciela. Nie chciałem go budzić, ale nie mogłem też pozwolić, by tak szedł spać.
- Key. Yah. Nie śpij, bo cię ukradną. - Szturchnąłem go.
- Mmm... - mruknął, odpędzając mnie dłonią. Jego zarumienione od nadmiaru alkoholu policzki sprawiały, że miałem chęć wcielić się w natrętną ciocię i go za nie wytarmosić.
- Kibummie. Wstawaj. Nie ma żartów.
Usiadłem na posłaniu. Złapałem go tak, aby móc blondyna spokojnie podnieść do siadu. Kiedy zauważył co robię, otworzył oczy.
- Znęcasz się.
- Wcale, że nie.
- Mmm... A co chcesz zrobić?
- Pomóc ci się rozebrać - oznajmiłem, chwytając za rogi jego koszulki. On złapał moje ręce. Spojrzałem na niego w zdziwieniu.
- Szybki jesteś, ale może najpierw byś mi prawił słodkie słówka, hm?
Moje źrenice się rozszerzyły, a na policzki wstąpiły pokaźne rumieńce.
- C-co? Chodzi mi o to, byś się w piżamę przebrał - wytłumaczyłem szybko.
- Uhm... Jjongie... Szczęśliwego Nowego Roku~ - powiedział przesłodzonym głosem, od którego prawie dostałem cukrzycy. Uśmiechnąłem się w odpowiedzi, lecz kiedy on przybliżył się na niebezpieczną odległość, zastygłem w miejscu, a kąciki moich ust opadły w dół.
W momencie, gdy on złączył nasze wargi, poczułem ciepło, palące od stóp do głów. Usłyszałem kilkadziesiąt dzwoneczków, a dłonią nieświadomie powędrowałem w jego włosy, przyciągając go jeszcze bliżej. Mocny zapach alkoholu nie odepchnął mnie - chciałem więcej. Wsunąłem delikatnie język do jego ust, a on od razu odpowiedział na moją pieszczotę. Zarzucił swoje ręce na mój kark, oplatając go szczelnie. Prawie straciłem rozum, kiedy pocałunek stał się bardziej drapieżny, pełen tęsknoty i pożądania. Nie miałem pojęcia co sprawiało, że moja krew tak buzowała - procenty w niej zawarte czy uczucie, jakie wcześniej nie dawało mi żyć. Kochałem tą rozkapryszoną księżniczkę, ale nie sądziłem, że sprawy mogą kiedykolwiek tak się potoczyć. Zachowując reszty zdrowego rozumu, niechętnie i z ociąganiem oderwałem go od siebie. Złożyłem jeszcze delikatny pocałunek na idealnie wykrojonych wargach i spojrzałem na chłopaka.
- Jjongie, kocham cię - mruknął w moje usta, muskając je swoimi. Myślałem, że zamieniam się w rozżarzony węgielek. Z ostatnim pocałunkiem blondyna, on upadł w moje ramiona, będąc całkowicie pijanym. Westchnąłem żałośnie, głaszcząc jego włosy i poprawiając grzywkę. Czy będzie to pamiętał?
***
Z racji tego, że rozdział był dziwny - jutro (dzisiaj D:) dodam oneshota OnTae, którego pisałam od maja xD
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W NOWYM ROKU :DDD Dużo Szajni, miełości, JongKey i OnTae~ xD
"- Pomóc ci się rozebrać
OdpowiedzUsuń- Szybki jesteś, ale może najpierw byś mi prawił słodkie słówka, hm?" Leżę xD
Jjong prawie dostał cukrzycy hahah
Szczerze? Uwielbiam te dodatki :* ♡♥♡
Są wspaniałe! I dziękuję za kiss! Świetnie opisany i naprawdę wprowadziłaś w atmosferę :3 teraz pozostaje pytanie: Będzie pamiętał czy zapomni? XD
Obstawiam z bólem serca, że zapomni, bo autorzy z reguły są wredni -,-
No ale cóż... Rozdział faktycznie krótszy od tamtego, a szkoda :/ ale to zmienia jego cudowności ^-^
Nie wiem, czy kiedykolwiek to mówiłam , ale jesteś naprawdę genialną pisarką, a to opowiadanie jest mega pomysłowe ♡♥♡
Już nowy rok! Wszystkiego najlepszego! Wooohooo!~~
*nie zmienia jego cudowności xD
UsuńI zapomniałam dodać, że super, że z perspektywy Jonghyuna :*
Ej no... Nie, nie dociera to do mnie...
OdpowiedzUsuńKey zapomni, on zapomni... Prawda?
Omg, kobito, coś Ty ze mną zrobiła? Omg, ale mi gorąco (nein, nie od picolo, nein xD).
Fajnie, że nie przedłużyłaś akcji, ale noooo, żeby aż tak to się potoczyło?
Neein, jestem pewna, że Kibum zapomni o wszystkim, Jjong będzie załamany, aż w końcu się przyzna do tego, co między nimi zaszło! Tak! Tak będzie, co nie? Nie? Jak to nie... Na pewno tak. Tak?... Nie? XD
Pozdrawiam i oby ten rok był dla Ciebie lepszy, niż te wszystkie inne razem wzięte! ~<3
Zacznę od tego, że dziękuję za dedykacje, ale nie wiem czym sobie zasłużyłem xd Ale ale kamsahamnida :3 I w ogóle, ehh, no matko, nie wiem co powiedzieć. Rozpłynąłem się, zemdliło mnie od słodkości, w ogóle awwwww, nie mogę się nawet wysłowić (nie, wcale dopiero nie wróciłem do domu i wcale od razu nie rzuciłem się na ten rozdział xd). Awww jeszcze raz i niech Key zapomni, ale nie ten fragment z pokoju, bo nie będzie fajnie xd Jjongie jak mnie rozczulił, kocha księżniczkę, aww :3 No, więc tego. Szczęśliwego Nowego Roku! Trochę po czasie, ale też się liczy, nie? *robi psie oczka* :3
OdpowiedzUsuńJaki przyjemny rozdział~ Fajnie tak odskoczyc od tego ok wojskowego świata i trochę się zabawić :D Szerze to ma nadzieje, że Key tego nie zapomni... Chce juz happy end, bo nie mogę się doczekać następnego opowiadania ;D Rozdział krótki, ale to nieważne, był świetny!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny, dużo weny i czasu :) Pozdrawiam, Grellu~
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzemu mi sie wydawało, że ci skomentowałam...;;
OdpowiedzUsuńTak czy siak, nie bądź mną i KIBUM MA PAMIĘTAĆ ALBO CHOCIAŻ SB W PEWNYM MOMENCIE PRZYPOMNIEĆ
no
okey
wykrzyczałam sie
a teraz
to było słooooodkieee *q*
Ja chce kolejny rozdział no..... ♡
i zapraszam do siebie alle okey...a ty jesteś cudna ☆☆☆☆☆
Weź nas nie trzymaj bez rozdziału..... plis
Ten rozdział był taki uroczy! I ten słodki kiss na końcu! Sam cukier :3
OdpowiedzUsuńW końcu był JongKey kisssss!!!!!! Jxjxjbxjxkcjnxjxkkok <- tak wyglądały moje emocje, kiedy to czytałam xD
A co do one shota to ja cierpliwie na niego czekam :D
A teraz jeszcze lecę czytać nowego oneshota na tym blogu :3
Piszesz bardzo fajnie :D Polecam ci sprawdzać, czy ktoś nie kopiuje twojego blogga. Wpisujesz kawałek tekstu w google i już wiesz :D
OdpowiedzUsuń