niedziela, 14 września 2014

4# Oneshot "Be happy with your love~"

Annyeong~. Wczorajszy rozdział był trochę krótki, więc postanowiłam napisać ten oneshot. Jest on pierwszym, z którego jestem w pełni zadowolona. Pisałam go wczoraj może przez godzinę (od około 22 do 23), ale przelałam w nim swoje całodzienne przygnębienie, bo leżałam chora. ;_; Więc... ewribadi pucio hendsap! Nie, wróć, to nie to. Po prostu zapraszam.

Sprawdzałam tekst parę razy, więc błędów nie powinno być.

DEDYKACJA dla MOJEJ KOCHANEJ SIOSTRZYCZKI, która najpierw sprawdziła jakość oneshotu <3 사랑해~

TYTUŁ: Be happy with your love~
ZESPÓŁ: SHINee
PARING: OnTae? 2min? Może być MinOnTae?
TYP: Shonen-ai
UWAGI: raczej brak, może jeden mały podtekst erotyczny


***

"     Dzień, w którym się poznaliśmy - pamiętam, jakby to było wczoraj. Zarejestrowałem dokładnie każdy szczegół, każdy moment. Siedziałeś na dachu budynku, w którym się uczyliśmy. Za czasów trainee. Pogrążony w swoich myślach, uśmiechałeś się delikatnie do słońca. Już wtedy wiedziałem, że jesteś fantastyczną osobą i chcę się z Tobą zaprzyjaźnić. Podszedłem do Ciebie, a następnie lekko zwróciłem na siebie Twą cenną uwagę. Uchyliłeś przymknięte jak dotąd powieki, obdarowując mnie spojrzeniem prawie czarnych oczu, które lśniły jak gwiazdy na nocnym niebie. Uśmiechnąłeś się, a ja poczułem jak serce mi całkowicie mięknie. W końcu wymieniliśmy swoje nazwiska, śmiejąc się, że posiadamy takie same. Dosiadłem się do Ciebie, a ty zacząłeś opowiadać o sobie. Siedziałem w ciszy, uważnie słuchając. Do dziś pamiętam słowo w słowo. Prawda, byłeś trochę nieśmiały, ale nie dziwiłem się. Dodawało Ci to uroku. Potem odkryłem przed Tobą swoje życie i choć było nudne i monotonne, wysłuchałeś równie uważnie. Mimo krótkiej znajomości, przysięgliśmy sobie przyjaźń na zawsze.
     Pierwsza lekcja śpiewu, jakiej Ci udzieliłem, była kompletnie do chrzanu. Wiem, nie byłbym dobrym nauczycielem. Ale Ty tego nie okazywałeś, tylko dawałeś z siebie wszystko. Z dnia na dzień szło Ci coraz lepiej. Byłem z Ciebie okropnie dumny, że tak szybko robisz ogromne postępy. Twój lekko ochrypnięty głos zaczął się zmieniać, a piękne, delikatne i czyste dźwięki same z Ciebie wychodziły. Klaskałem jak opętany, kiedy zaprezentowałeś mi Twój pierwszy występ, śpiewając swą ulubioną piosenkę. Wtedy Ty podbiegłeś i przytuliłeś się do mnie, dziękując. Pogłaskałem Cię po miękkich, czarnych włosach, czując przyjemne ciepło w środku. To był pierwszy raz, kiedy mi się to zdarzyło.
     Dowiedzieliśmy się, że mamy razem tworzyć zespół: ja jako lider, ty jako maknae. Szczęście całkowicie nas wypełniło i prawie skakaliśmy z radości. Wiedziałem, że Twoją główną pasją jest taniec, ale dopiero na pierwszych próbach mogłem zobaczyć Cię w akcji. Twoje ruchy były niesamowite, pełne gracji i wdzięku. Patrząc na Ciebie, myślałem, że się wyłączałeś, koncentrując jedynie na układzie. Twoje włosy lekko podrygiwały razem z Tobą, a na koniec lekko opadały na twarz. Podchodziłem i wyrażając swój zachwyt, odsuwałem ich kosmyki. Uśmiechałeś się szeroko, co wręcz uwielbiałem.
     Od czasu debiutu SHINee, bawiliśmy się doskonale. Razem z pozostałą częścią zespołu. Na Kibuma zacząłeś wołać "Key Umma", co było kompletnie urocze. Nawet nie wiesz, ile czasu potrafiłem spędzić, patrząc na Twoje zdjęcia, na filmiki w Internecie, na występach w telewizji. Po prostu lubiłem na Ciebie patrzeć. To wystarczyło, by kąciki moich ust unosiły się ku górze. Lubiłem także nasz początkowy fanserwis, który dawał nam powody do kolejnej porcji zabawy i śmiechu. Kiedy zbliżyliśmy się do siebie z innymi, przestaliśmy spędzać we dwójkę większość wolnych piątków, a nasze udawane zauroczenie po prostu wyparowało. Zauważyłem też, że dość często obdarzasz naszego najwyższego kolegę swym słodkim uśmiechem, rumieniąc się przy tym nieznacznie. Teraz mogę stwierdzić, że byłem po prostu zazdrosny - to wyjaśnia moje dziwnie zachowanie, przez które żądałeś wyjaśnień. Niestety, nie potrafiłem się wytłumaczyć, gdyż sam tego nie rozumiałem. I tak kończyliśmy w swoich ramionach, przepraszając się nawzajem, nie wiadomo z jakich przyczyn i szliśmy oglądać film.
     Musiało minąć trochę czasu, zanim zrozumiałem w pełni moje uczucia. Fakt, że uwielbiałem na Ciebie patrzeć, obserwować Cię, wiedzieć Twój uśmiech i roześmiane oczy świadczył, że nie zachowuję się względem Ciebie jak zwykły przyjaciel. Twoje ponętne ruchy, które robiły się coraz bardziej idealne z Twym wiekiem, przyciągały mnie i elektryzowały. Zrozumiałem, że Cię kocham i za żadne skarby świata nie dopuszczę, byś zniknął z mojego życia. Nie miałem łatwo: musiałem oglądać, jak coraz śmielej traktujesz zespołowego rapera, zwłaszcza na scenie, gdzie odgrywaliście nowy fanserwis. Kuło mnie to i paliło od środka. Czułem się upokorzony i zmieszany z błotem. Mimo wszystko, starałem się tego nie okazywać. Dopiero kiedy wracaliśmy do dormu, zamykałem się w swoich czterech ścianach i roniłem pojedyncze łzy, które oznaczały mój ból i tęsknotę za Tobą i wspólnie spędzonym czasem.
     Pewnego piątku, kiedy wróciłem z nagrania do odcinka nowego programu, miałem nadzieję zastać Ciebie, czekającego z kubełkiem kurczaków, mlekiem bananowym i nastawioną jedną z komedii, które uwielbialiśmy. Czekałem długo na ten moment sam-na-sam. Chciałem Ci wyznać moje uczucia, których nie potrafiłem dłużej ukrywać. Niestety, na początku nikogo nie zauważyłem. Pochodziłem po mieszkaniu i znalazłem Ciebie w Twoim pokoju, który dzieliłeś z Jonghyunem. Siedziałeś skulony obok łóżka, zanosząc się płaczem. Obok na podłodze leżało parę puszek piwa i popielniczka, a w powietrzu unosił się okropny zapach dymu papierosowego. Przedtem jedynie raz przyłapałem Cię na paleniu tego świństwa, a Ty obiecałeś mi, że więcej nie weźmiesz tego do ust. Natychmiast do Ciebie podbiegłem. Byłeś w opłakanym stanie. Twoje piękne oczy były całe czerwone, włosy szalały w nieładzie, a ubrania pomięte i założone byle jak. Zauważyłem także cienką, czerwoną linię, biegnącą wzdłuż przedramienia. Wystraszony, założyłem Ci opatrunek. Nie protestowałeś. Na szczęście wyglądało na to, iż bałeś się zrobić sobie większą krzywdę. Wydawało się, że uleciało z Ciebie życie. Pytałem o co chodzi, sam trząsłem się jak osika. Ty przez dłuższy czas nie reagowałeś. W końcu podniosłeś na mnie wzrok. Był w nich smutek i żal.
     - Taeminnie, kochanie, co się stało? Proszę, odezwij się do mnie...
     Mój zrozpaczony głos załamał się, dając upust łzom, które same zaczęły płynąć po moich policzkach. Patrzyłeś na mnie jeszcze parę chwil, a następnie uchyliłeś spierzchnięte wargi.
     - Pocałuj mnie.
     Zdziwiony, uniosłem swój wzrok, patrząc na Ciebie z niedowierzaniem. Przełknąłem ślinę, nie dowierzając własnym uszom.
     - C-co?
     - Po prostu mnie pocałuj. Chyba że nie chcesz i też masz zamiar mnie opuścić.

     Twoje słowa były jak rozkaz, który tak bardzo pragnąłem wypełnić. Jednak nie potrafiłem się zbliżyć bardziej niż na dziesięć centymetrów, gdyż Twój obojętny wyraz twarzy krajał moje serce na pół.
     - Jesteś pijany... - szepnąłem, głaszcząc Cię po włosach. Przyciągnąłem Twą osobę do siebie, przytulając mocno. Na początku w ogóle nie reagowałeś, zastygłeś w bezruchu jak marionetkowa lalka. Po chwili jednak poczułem Twoje delikatne dłonie, które spoczęły na moich plecach. Całkowicie zmniejszyłeś odległość między nami, wtulając się ufnie w mój tors. Ja szeptałem Ci czułe słówka, a gdy poczułem Twoje łzy na obojczyku, lekko się odsunąłem, by móc na Ciebie spojrzeć. Postanowiłem zapytać jeszcze raz.
     - Minnie... Co się stało?

     Zawsze mogłeś mi zaufać, byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Mówiłeś mi każdy sekret, każdą swą myśl. Miałem nadzieję, że i tym razem otworzysz się przede mną.
     - Minho... On... ma dziewczynę... A ja... ja go kocham...
     Rozpłakałeś się na dobre, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi. Do moich oczu także podpłynęły łzy. Rozczarowanie, ból, smutek - te uczucia ogarnęły moje serce, które w tamtym momencie pękło na milion kawałków. Chciałem Ci wyznać, co czuję, a ty raczysz mnie informacją, że kochasz innego. Nie czułem do Ciebie pretensji, w końcu nie myślałem, że rzucisz się na mnie, odwzajemniając mą miłość. Jednak byłem bardziej przygotowany na odrzucenie, a nie na to. Zatracony w swoim smutku, przyciągnąłem Cię bliżej. Ty uniosłeś głowę i - ku mojemu zaskoczeniu - musnąłeś delikatnie moje usta. Na Twoje policzki wpłynęły dorodne rumieńce, ale oczy nadal wydawały się nieobecne.
    - Co ty...?
    - Jinki, proszę... Pozwól mi zapomnieć...

     Ponownie pochyliłeś się, tym razem wpijając w moje usta. Poczułem nieprzyjemny smak połączenia alkoholu i papierosów, aczkolwiek nie odsunąłem się. Zamiast tego, objąłem Cię w pasie, z utęsknieniem całując Twoje pełne, malinowe wargi. Motylki w brzuchu momentalnie zerwały się do lotu, a w głowie zaczęło mi przyjemnie dzwonić. Ten moment wyobrażałem sobie nie raz, chociaż w całkowicie innych okolicznościach. Potem pogłębiłeś drapieżnie pocałunek, przygryzając moją dolną wargę. Nie ociągając się, wsunąłem delikatnie język do Twych słodkich ust. Na początku byłeś nieśmiały, lecz później chciałeś przejąć inicjatywę, przez co zaczęliśmy walczyć o dominację. Opadliśmy na podłogę. Leżałeś na plecach, a ja nachylałem się nad Tobą, obsypując setkami pocałunków Twoją szyję. Wplotłeś dłoń w moje włosy i przyciągnąłeś z powrotem do Twych ust, które bardzo chętnie przyjmowały moje pieszczoty. Należąca do Ciebie ręka powoli przejechała po mojej klatce piersiowej, brzuchu, a skończyła wędrówkę na moim kroczu. Drgnąłem i przejechałem językiem po Twojej dolnej wardze, a następnie podniosłem się do siadu. Pociągnąłem Cię w górę, jeszcze raz przytulając.
     - Przepraszam, Taemin... Nie potrafię...
     Przez moment chciałeś się wyrwać w napadzie nagłego szału. Krzyczałeś, że jestem taki sam jak Choi i powinienem wynosić się z Twojego życia. Nie poddałem się, ponieważ Cię kocham. Nadal przytulałem Twoje drobne ciało, głaszcząc Cię po plecach. Uspokoiłeś się.
     - Kocham Cię... - wyszeptałem Ci do ucha. - Nie chcę Cię wykorzystać tylko dlatego, że jesteś pijany...
     Nastąpiła cisza, którą jednak przerwałeś.
     - Dziękuję...
     Usnąłeś po tym dość szybko, więc ułożyłem Cię wygodnie na łóżku, kładąc się obok, gdyż nie chciałeś wypuścić mojej koszulki, nawet we śnie. Przytuliłem Cię do siebie, dając uczucie bezpieczeństwa, zaufania i miłości. Na drugi dzień o niczym nie pamiętałeś, a to, że leżę obok Ciebie nie zdziwiło Cię zbytnio. Przy śniadaniu wpatrywałeś się raz po raz w Minho. Gdy czułem, że nie wytrzymuję, dziękowałem za jedzenie i oddalałem się do swojej świątyni.
     Kiedy dowiedziałeś się, że dziewczyna Choi to plotka, myślałem, że zaczniesz skakać z radości, gdyż było Ci do tego bardzo blisko. Wtedy postanowiłeś nie zwlekać, tylko (jako, że mówiłeś mi praktycznie wszystko w szczerym zaufaniu) powiedziałeś mi o tym myśląc, że nie wiedziałem. Widząc tolerancję dla Twojej orientacji, poprosiłeś mnie o pomoc. Ze sztucznym uśmiechem zgodziłem się na to. Rzuciłeś mi się na szyję, dziękując i całując po policzkach. Odsunąłem Cię delikatnie, nie chcąc wzbudzać Twoich podejrzeń. Szybko opracowaliśmy plan działania, a gdy nadeszła pora na jego wykonanie, stresowałeś się gorzej niż przed egzaminem, którym kończyłeś szkołę. Poszło jednak jak po maśle. Okazało się, że Twoje uczucie jest odwzajemnione.
     Dzisiaj patrzę na Ciebie, cierpiąc w ukryciu. Twój śmiech, radość i szczęście sprawia, że czasem mimowolnie się uśmiecham. Potem jednak płaczę i obwiniam się, że nie zdołałem wcześniej wyznać Ci mych uczuć. Nie mam zamiaru psuć Twojego związku. Wyglądacie ładnie razem. Cieszę się, że Choi potrafi się Tobą zaopiekować i stara się być dla Ciebie jak najlepszy. Ciągle chcę być na jego miejscu, ale wiem, że mnie nie kochasz inaczej niż jak brata. Pomagam Ci jak tylko potrafię, robię to, o co poprosisz. Nie chcę Cię stracić. Wystarczy, że od czasu do czasu obdarzysz mnie swoim pięknym i szczerym uśmiechem i już czuję się szczęśliwy. Chcę byś był zawsze radosny i wesoły, nawet jeśli będę musiał cierpieć. Dopóki mam Cię przy sobie jako przyjaciela, nie potrzebuję nic więcej, niczego nie pragnę bardziej, niczego nie oczekuję. Nadal Cię kocham. Moje uczucie nie osłabło. Jest tak samo gorące od chwili, w której zrozumiałem moją miłość. Dlatego będę zawsze obok i będę Cię chronić. Może kiedyś przyznam Ci się do tych uczuć, lecz nie chcę burzyć Twego dotychczasowego spokoju. Jeszcze raz, mój kochany Taeminnie:
Kocham Cię i nigdy nie przestanę. Bądź szczęśliwy ze swoją miłością~.

Twój Lee Jinki."

     Onew drżącymi dłońmi zamknął swój notatnik i schował go do szuflady zamykanej na klucz. Na drewniany blat biurka spadały kolejne słone łzy, które ciągle znajdowały jakieś ujście. Chłopak zacisnął powieki, a także szczękę. Dłonie zamieniły się w pięści. Nie zwracał uwagi na ciemność panującą w pokoju i słabnący blask żarówki w małej lampce biurowej, która stała po jego lewej stronie. Pociągnął nosem, a gdy usłyszał swój na nowo rozpoczynający się szloch, nie potrafił tego zatrzymać. Schował głowę w ramionach, które położył na biurku. Nie zwracał uwagi na to, że moczy sobie ubranie, a jego oczy były czerwone jak krew, która powolutku nabierała się w kolejnej, słabo widocznej ranie, zadanej ostrym przedmiotem. Czuł się porzucony, ale nie chciał umierać, nie. Chciał jedynie odciąć się na moment od tego wszystkiego, poczuć chwilę ukojenia, dlatego czasami w ruch szła malutka żyletka, znaleziona w łazience. Gdy jego oczy wyschły, językiem oblizał ranę, którą szczelnie zakrył rękawem bluzy. Wstał od biurka i podszedł do drzwi, uprzednio gasząc światło. W ciemności poprawił swoje włosy i ubranie. Westchnął głęboko, przywdziewając na twarz sztuczny uśmiech. Czas pójść na kolację.

6 komentarzy:

  1. Jeju.. to było takie smutne ;;
    ale bardzobardzobardzo mi się podobało :3
    biedny Jinki ;; osobiście wolę 2Min, ale tak mi szkoda było biednego Onew.. więcej takich one shotów proszę ;;
    dziękuję Ci za niego <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przelałam w niego całe swoje wczorajsze uczucia, więc jestem mega szczęśliwa, że Ci się podobało ^^
      Jak znów będę smutna (a że zaczął się rok szkolny, to może się często zdarzać ;_;) to postaram się napisać jeszcze coś takiego. Pierwszy raz napisałam oneshota w godzinę czy tam półtorej, jestem sama pod wrażeniem xD
      to ja dziękuję za czytanie <3

      Usuń
    2. hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha nieee mogę hahahahaha
      wybacz ale jak można lubić 2min? czy jak to tam się pisze

      Usuń
  2. Świetny one shot. Na prawdę bardzo mi ie podobał, ale Onew z żyletka... o nie tego nie lubimy xd Więcej shocika, serio fajnie Ci wychodzą ~
    Pozdrawiam Grellu ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Onew ㅠㅠ
    Naprawdę mi go szkoda! :(
    A tak w ogóle to świetnie napisany shot! Bardzo fajnie się czyta! ^-^

    OdpowiedzUsuń
  4. Smutne. 1, 2, 3 Foch Forever! (czyt. 37 sec). Ja się popłakałem. Ciekawe co by było, gdyby inni się dowiedzieli o tym, że Onew się tnie. Ehhhhh tyle scenariuszy w głowie :3 To było poświęcenie. Duże poświęcenie... Biedny kurczakożerca... :C

    OdpowiedzUsuń