piątek, 2 maja 2014

2# Oneshot "SHINee World IV in Seoul"

Annyeong! Miałam szczerą chęć napisać jakiegoś przesłodzonego miełością oneshota o 2minie, ale kiedy obejrzałam taki jeden filmik (niestety został usunięty z YouTube, łeee!! A chciałam dać link), to (nie bijcie! T^T) pomyślałam: „Walić 2mina, idę pisać OnTae!” xD Na początku w ogóle nie miałam weny (jak mogłaś odejść tak bez słowa, weno?! T.T), ale potem stało się coś niesamowitego… Pomysł sam mi się przyśnił, ja jedynie go zapisałam i „upiększyłam”! :D Mam nadzieję, że jest pieugny xD W moim śnie był… Taeminnie pocałował Dubu… Widziałam to, widziałam… O Boże, OnTae! <3 Aż żal było się budzić, ale brat od rana zaczął się drzeć i BUM T^T *KIBUM* Tak więc znów będzie bez seksów… Bo ja tego pisać nie umiem xD Wybaczcie xD Żeby to wynagrodzić: Dubu SWAG! xD




TYTUŁ: SHINee World IV in Seoul
ZESPÓŁ: SHINee
PARING: OnTae
TYP: Shonen-ai
UWAGI: -brak-

_________________________________________________________________

     Już od jakiegoś miesiąca przygotowywaliśmy się do kolejnego SHINee World w Seulu. Tym razem mieliśmy do wykonania naprawdę fajny repertuar. Mieliśmy mieć znów zmienione kolory i cięcia włosów. Ćwiczyliśmy codziennie po kilka, a nawet kilkanaście godzin. Kroki układów tanecznych mieliśmy oczywiście w małym paluszku. Nawet ja tańczyłem bez zastanowienia nad tym, co robię. Chociaż czasami potrafiłem potknąć się o nic.
     Właśnie kończyliśmy układ do Ring Ding Dong. Niestety dobra passa musiała się zakończyć - pod koniec pomyliłem się i zderzyłem z Key. On zdążył zachować równowagę, ja za to w jednej sekundzie stałem, a w drugiej już siedziałem na podłodze, patrząc w lustro z poirytowaną miną.
     - No nie. To już trzeci raz. Czego mi się to myli? - zacząłem marudzić. - Niedługo w środku Ring Ding Dong zacznę tańczyć Lucifera.
     - Nie martw się, poradzisz sobie, hyung. - Taemin poklepał mnie po ramieniu. - Zawsze wychodziło dobrze, a nawet jeśli się pomylisz, to nic się nie stanie. Nasi fani nas przez to nie zostawią.
     Pozostali pokiwali głowami w potwierdzeniu. Uśmiechnąłem się. Jak to jest, że ten chłopak potrafi sprawić, że cała niepewność się gdzieś ulatnia?
     - Masz rację.
     - Mwolhaedo, Onew Sangtae~! (Whatever he does, it's Onew Condition~!) - zaśpiewaliśmy razem i od razu się lepiej poczułem. Chłopaki podeszli do odtwarzacza, by ustawić kolejną piosenkę, za to Taemin został przy mnie. Uniosłem jedną brew w górę.
     - Wstawaj, hyung. - Podał mi rękę. Skorzystałem z jego pomocy, bo czego nie? Okazało się, że i on, i ja włożyliśmy w to sporo siły, przez co tak gwałtownie wstałem, że znów upadłem. Tylko nie na podłogę, a na maknae. Przez parę dobrych chwil zdziwieni leżeliśmy w tej pozycji, patrząc sobie w oczy. Następnie wyrwali nas z tego pozostali, zrzucając mnie z niego, a potem sami się przyłączyli i stworzyliśmy dużą kupę dziwnych ludzi, śmiejących się z byle czego.
     W międzyczasie zastanawiałem się, co było takiego elektryzującego w oczach Taemina, skoro nie mogłem się od nich oderwać.

***

     Od tamtej pory codziennie myślałem nad tamtym spojrzeniem. Bywały też nieprzespane noce. Na pewno mi to nie służyło, bo w dzień robiłem więcej pomyłek. Zacząłem także coraz bardziej zwracać uwagę na to co robi, gdzie jest, co mówi. Zaczęła mnie denerwować jego przesadna bliskość z Minho, co powinno wydać mi się niedorzeczne, ale nie potrafiłem nad tym zapanować. Po prostu mi to przeszkadzało jak drzazga w palcu. Bardziej niż dotychczas martwiłem się o niego, kiedy czasami wychodził popołudniu, a wracał późno wieczorem. Na dodatek chwiejnym krokiem. Jeśli to Jongin go tak urządzał, to miałem zamiar sobie z nim poważnie porozmawiać.
     Dzisiaj znów był taki dzień. Po porannym treningu i ćwiczeniach do koncertu, dostaliśmy czas wolny. Miałem zamiar wylegiwać się przed telewizorem, zajadając kurczaka z KFC. W końcu mi się należy. Minho gdzieś ulotnił się w dresach i bluzie sportowej, a Key i Jonghyun zamknęli się razem u dinozaura. Wolałem nie wnikać, co tam robią. Ostatnio jak wpadłem, niechcący nie pukając, Kibum przytulał starszego i nie chciał puścić. JJong próbował za to się od niego uwolnić. Wyjaśniali mi potem, że to sprawa jakiegoś mocnego horroru. Od tamtej pory mają zakaz oglądania tego typu filmów. A właściwie Diva. Ale to jeszcze pikuś. Kiedy indziej zastałem ich w jednoznacznej sytuacji. Obściskiwali się w kuchni, myśląc, że nikogo nie ma w domu. Oczywiście nie wparowałem tam, wrzeszcząc wniebogłosy. To był przypadek, że zajrzałem przez lekko uchylone drzwi. Dlatego nie wiedzą, że wiem. Jedynie było mi przykro, iż nic nie powiedzieli. Przecież jestem bardzo tolerancyjny, reszta też. Wiem to, bo tolerują moją miłość do kurczaków.
     Wracając do tematu, praktycznie zostawałem sam, nie licząc dwóch kochasiów w pokoju obok. Także Taemin po raz kolejny się gdzieś szykował, latając po dormie. Wziąłem więc telefon do ręki, udając, że z kimś rozmawiam. Głos zmieniłem na czuły, patrząc na zmieniające się obrazki w telewizorze.
     - No, tak... Wiem, że jesteś zajęta... Ale nie znalazłabyś chociaż trochę czasu? - Wymyślałem byle co. Mój głos także był głośniejszy, kiedy Tae przechodził obok. W końcu stanął w połowie kroku i skierował wzrok na mnie.
     - Hyung, masz dziewczynę? - zapytał z podejrzliwym uśmiechem. Ja odłożyłem komórkę i wstałem, poprawiając koszulę i włosy jednocześnie.
     - Co? - odrzekłem niepospiesznie. - Ach, nie. Co ty.
     - Jak nie, słyszałem! - Podskoczył do mnie blisko. Za blisko. Mogłem poczuć jego miętowy oddech na nosie. - To już drugi raz. Powiedz, hyung! Kto to?
     - Nie mam dziewczyny, Taeminnie. - Dźgnął mnie w żebra, śmiejąc się psotnie. Musiałem przez to gwałtownie odskoczyć w bok, żeby nie zauważył jak się rumienię. Zahaczyłem o brzeg kanapy i prawie bym na niej leżał, gdyby nie maknae i jego ręce, które złapały moje. Pociągnął mnie w swoją stronę.
     - Nie musisz się tak nagle przewracać, jedynie zapytałem. - Śmiał się dalej. W głowie zabrzmiał mi refren naszej japońskiej piosenki "1000 Years Always By Your Side". Nagle zachciałem być zawsze przy jego boku. Potrząsnąłem niezauważalnie głową, przywracając się do porządku. Co się ze mną działo? - Nie chcesz mówić, to nie. Szczęścia życzę.
     I poszedł do kuchni, zostawiając mnie samego. W tle słyszałem muzykę z jakiegoś programu telewizyjnego. Poczułem się urażony i odrzucony. Ponownie usiadłem przy moim pełnym (do czasu) kubełku i go przytuliłem. Nie ma to jak romansować z kawałkami kurczakowego mięsa.
     - Wychodzę. - Usłyszałem, więc szybko poleciałem pod drzwi. Lee ubierał buty. Oparłem się o framugę z dość groźną miną. - Co?
     - Gdzie idziesz i z kim?
     - Onew, nie jestem dzieckiem, a ty nie jesteś moją matką. Nie muszę ci się spowiadać.
     - Jestem liderem i jako twój opiekun mam prawo wiedzieć, gdzie cię niesie o tej godzinie.
     - Oj, daj spokój.
     - Nie. Posłuchaj, martwię się o ciebie. Każdy taki twój samowolny wypad kończy się kacem. - Złapałem go za ramiona, patrząc prosto w czarne oczy. - Powiedz mi po prostu z kim idziesz i gdzie dokładnie.
     Westchnął głęboko. Chyba zauważył, że nie pozbędzie się mnie tak łatwo.
     - Idę do Morskiej Fali z Kai'em.
     - Wcześniej też z nim łaziłeś?
     - Noo.
     - To nigdzie nie idziesz. Nie mam zamiaru potem leczyć twojego bólu głowy i cię osłaniać przed menadżerem.
     - To nie! Sam się sobą zajmę, nie prosiłem cię o nic! Ty zajmij się swoją dziewczyną i daj mi spokój. Jestem dorosły. Nie potrzebuję twojej pomocy.
     I wyszedł, trzaskając drzwiami. Przez dobre kilka minut stałem, patrząc w nie i zastanawiając się, co znów zrobiłem nie tak. Następnie machnąłem ręką i po raz kolejny wróciłem na kanapę. Po paru sekundach usłyszałem, że ktoś przyszedł. Pomyślałem, że to Taemin przemyślał sprawę i wrócił. Uradowany, ruszyłem do przedsionka. Niestety zastałem tam jedynie Minho.
     - O, Onew. Hej. - Zdjął buty, wyminął mnie i wszedł do salonu. Jak to on, nie miał zamiaru używać honoryfikatów.
     - Hej. - Polazłem za nim. Chyba dzisiaj nie zdołam zjeść swojego kurczaka. Zaraz mi wystygnie!
     - Widziałem wściekłego Taemina przy windzie - zaczął, popijając wodę gazowaną. - Kiedy zapytałem, co mu jest, prawie mnie zjadł. Stało się coś?
     - Nie. Nic. Tylko mała wymiana zdań, ale to nic ważnego. - Uśmiechnąłem się i zaprosiłem go do wspólnego oglądania.
     - Zazwyczaj to ja cię proszę byś coś ze mną pooglądał.
     - Zamiana ról?
     - Przepraszam, ale idę pod prysznic, a potem się położę. Jestem zmęczony. Ale następnym razem bardzo chętnie, Onew. - Uśmiechnął się i zniknął za rogiem.
     Samotność. Chyba nie ma nic lepszego.
     - Gdzie Key? - odezwał się jeszcze brunet. Widocznie zauważył nieobecność kolegi w pokoju.
     - U Jonga - odparłem.
     - A, to wszystko wyjaśnia. Dzięki. Dobranoc!
     - Dobranoc.
     Domyśliłem się, że inni także wiedzą o prawdziwości JongKey. Ale oni oczywiście się wypierają.

***

     Obudził mnie chrzęst przekręcania klucza w zamku. Zauważyłem, że zasnąłem twarzą w kubełku, więc szybko się podniosłem. Tyle dobrego, że telewizor sam się wyłączył. Prawie wywaliłem się o dwie puszki piwa, które sam opróżniłem, choć obiecałem sobie, że więcej nie będę sam pić. Podszedłem do przedsionka i włączyłem światło. Taemin, ledwo żywy, przytachał swój ciężki tyłek do środka. Był prawie nieprzytomny. Zdziwiłem się, że w ogóle dotarł na własnych nogach. Miałem tylko nadzieję, że żaden dziennikarz nie zrobił mu zdjęcia, bo będzie zamieszanie.
     - Taeminnie, coś ty ze sobą znów zrobił... - Pokręciłem głową z niezadowoleniem.
     Pomogłem mu doczłapać się do łazienki. Usadziłem go na brzegu wanny z nadzieją, że się nie wywróci. Zamoczyłem ręcznik i delikatnie przetarłem jego rozgrzaną twarz, odsuwając brązową grzywkę z czoła. Niby był gorący, ale jednak blady jak ściana w salonie. Ledwo zachowywał równowagę. Zdziwiłem się, że nie waliło tak od niego alkoholem, a powinno. Czy to możliwe, że zamiast tego coś brał?
     Nachylił się i zobaczyłem łzy w jego pięknych, czarnych oczach.
     - Przepraszam, Jinki... - wyłkał.
     - Taemin, czy ty brałeś jakieś narkotyki? - zapytałem wprost. Bałem się o niego jak diabli, bo naprawdę nie wyglądał dobrze.
     - Nie, nie... - Oparł się ręką o mnie. - Ktoś od Kai'a zaproponował mocniejsze drinki. Byłem zły, dlatego się zgodziłem.
     - Ech...  Nie powinienem cię tak atakować, to moja...
     - Nie, nie wiem czego, ale zdenerwowałem się, kiedy dowiedziałem się o twojej dziewczynie, przepraszam. Myślałem, że nie będziesz mieć dla nas czasu.
     - Nie mam dziewczyny, głupku. - Walnąłem go przyjacielsko w ramię. - Ja... tylko żartowałem z tym telefonem...
     - Jinki. - Spojrzał mi głęboko w oczy. Ja trzymałem w dłoniach jego twarz o delikatnych rysach.
     - Tak?
     - Niedobrze mi.
     Zostawiłem go samego w łazience. Musiał trochę pocierpieć za to, że bezmyślnie się uchlał. Też tak potrafiłem, ale jedynie w specjalne okazje, a nie od tak. Poszedłem po cichu do apteczki w kuchni i znalazłem jakieś proszki. Gdy wracałem, natknąłem się na maknae, próbującego o własnych siłach dotrzeć do pokoju. Podbiegłem do niego i go podtrzymałem.
     - Do twojego pokoju nie ma co iść. Czuję, że Key zajął ci łóżko.
     - To pójdę do Minho...
     - Zbyt daleko, nie doniosę cię.
     Wyjąkał coś w odpowiedzi, ale nie zrozumiałem. Otworzyłem łokciem drzwi do mojego pokoju, którego z nikim nie dzieliłem. Położyłem go na łóżku i poleciałem do jego pokoju. Cichutko, na paluszkach. Było ciemno, więc za dużo nie widziałem (albo nie chciałem widzieć), ale i tak zauważyłem, że jedno posłanie jest puste. Trudno. Po prostu wyjąłem z szafki pierwsze lepsze spodnie z t-shirtem. Kiedy wychodziłem, usłyszałem mamroczącego pod nosem Key, przytulonego do Jonghyuna.
     - Jongie... Kup mi yorka...
     O mało co nie wybuchnąłem śmiechem. Po co mu kolejny pies? Miał przecież słodką Comme Des i uroczego Garcona. Szybko pokonałem drogę powrotną. Pomogłem chłopakowi się przebrać w ciuchy, które przyniosłem. Mokrym ręcznikiem przetarłem jego mlecznobiałą skórę twarzy, a dłonią ułożyłem włosy, które szalały w nieładzie. Następnie położyłem go na jednej stronie mojego łóżka. Sam odświeżyłem się trochę, zmieniłem ubrania i usiadłem po drugiej stronie, patrząc na twarz maknae, krzywiącego się z mdłości.
     - Opłacało się iść? - zapytałem.
     - Nie...
     - Bardzo źle się czujesz? Może zrobić ci herbatę?
     - Nie, dzięki... Jinki?
     - Hm?
     - Mógłbyś się nachylić?
     Kiwnąłem głową i zrobiłem o co prosił. Sam podniósł się lekko na łokciu. Myślałem, że chce mi coś powiedzieć na ucho, więc je nadstawiłem, ale on położył mi dłoń na policzku, zwracając moją twarz w swoją stronę.
     - Nie chcę, żebyś miał dziewczynę, hyung.
     Zdziwiłem się trochę. Jednak gdy zauważyłem, jak lekko się przybliża, postanowiłem zaoszczędzić mu kłopotu i ponownie się nachyliłem. Po paru długich sekundach nałożyłem swoje usta na jego malinowych wargach, które wprost prosiły się moment pieszczoty. Smakowałem każdy ich milimetr, jakby zaraz miał się rozpłynąć i zniknąć na dobre. Całowałem go z jakimś dziwnym utęsknieniem. Wydawało mi się, że już od dawna tego chciałem. Rzeczywiście, kiedy na różnych galach i koncertach Jonghyun i Key aż za bardzo okazywali wspólną radość, miałem szczerą ochotę przytulić Taemina i cieszyć się razem z nim. Teraz byłem wprost w siódmym niebie. Wsunąłem dłoń w jego miękkie, brązowe włosy, odrywając się powoli.
     - Więcej cię nigdzie nie puszczę - powiedziałem, kładąc się na prawym boku. Podłożyłem pod jego głowę rękę i przyciągnąłem do siebie. Przytuliłem go mocno, nie mając zamiaru puścić.
     - Nawet nie pójdę... - wymamrotał jeszcze.
     Pocałowałem go w ciepłe czoło i zasnąłem z lekkim uśmiechem na ustach i nadzieją, że mimo wszystko coś zapamięta z tego wieczoru.

***

     Nadszedł dzień koncertu. Chodziłem zdenerwowany jak każdy. Mogłem też czuć lekki zawód z powodu tego, że Taemin nie pamiętał nic z tamtego wieczoru, ale uznałem to za lepszą sytuację. Był zdziwiony, kiedy obudził się u mnie, jednak przeprosiliśmy się nawzajem i jakoś dalej trzeba było żyć.
     - Za trzydzieści sekund wchodzicie! - krzyknął nasz menadżer. - Ustawcie się na swoich miejscach. Pamiętaj, Taemin, ty pierwszy!
     Rozpoczynaliśmy oczywiście od Doo Bop, więc nagle wyskakiwaliśmy spod sceny. Było to efektowne, ładnie się prezentowało, a jak fanki szalały. W końcu trzeba się na początku przedstawić, mimo wszystko. Uwielbiałem to robić: śpiewać dla ludzi, pokazywać im przez to moją pasję.
     - Wywalę się, jak nic się wywalę... - mamrotał pod nosem maknae. Cztery ostatnie próby skończyły się tym, że zamiast na stopach, lądował na kolanach. Stracił wiarę w swoje skoczne możliwości.
     - Spokojnie, Taem - krzyknąłem w jego stronę. - Poradzisz sobie, wierzę w ciebie.
     - No nie wiem...
     - Onew ma rację, dasz radę! - Minho pokiwał głową, że się ze mną zgadza i się uśmiechnął. Lee odwzajemnił jego gest i stanął przygotowany. Super! Mi nie wierzył, ale Choi zawsze uwierzy. Jestem taki niedoceniany... Jedynie kurczaki mnie nigdy nie zawodzą.
     Taemin wyskoczył idealnie, stając na stopach i rozpoczynając swój taniec. Miałem zamiar go za to potem pochwalić. Po kilku kolejnych piosenkach powoli przechodziliśmy na te bardziej rozrywkowe, przy których zamiast odwzorowywać trudne układy (Yaaay! Nie przewróciłem się przy Ring Ding Dong!), bawiliśmy się jak głupi. Przebraliśmy się w nasze specjalne stroje i weszliśmy na scenę, przygotowani do Kiss Yo. Siedzieliśmy na wielkich jabłkach i zadowoleni machaliśmy ich ogonkami, jednak tylko Key miał przerośniętą, pomarańczową, zabawkową słuchawkę w dłoni. Rozbrzmiał dźwięk dzwoniącego telefonu.
     - Hello~ - zaczął Kibum. - Ah kirenai de kirenai de sonomama. Au no gaman shite nno mo genkai no~.
     - Bubblegum!
     - Doushitai no? Maji oshiete kudasaai dou nacchatte~.
     - Konna~.
     - Nnatte dou nacchatte~.
     - Nno sa~.
     W dalszej części piosenki Taemin zjeżdżał po dmuchanej zjeżdżalni, Minho biegał po każdym skrawku sceny jak debil z innej planety, a Key z Jonghyunem przymilali się do siebie, aby zawrócić fankom w głowach. Piszczały jak opętane, ale to jedynie zachęciło wszystkich do śmiechu i dalszej zabawy. Ja za to skakałem na dmuchanym łóżku i śpiewałem w najlepsze.
     Następnie zaczęliśmy się zbierać na środku w grupkę.
     - Follow me in silence! - śpiewałem w tym czasie. Przypomniałem sobie, jak na SHINee World III Minho dla śmiechu dorwał się w tej części piosenki do Key, a na drugi dzień maknae do naszej Płonącej Charyzmy. Z boku wyglądało to naprawdę powalająco. Tylko wtedy nie miałem pojęcia, jak bardzo lubię Taemina. - Nante maji kao icchattari nanka shite.
     - I wanna kiss you, kiss you, kiss you, kiss you, kiss you, kiss you, kiss you! - Jonghyun stanął obok Divy. Muzyka zwolniła. Stanęliśmy dookoła nielubiącego przegrywać przyjaciela.
     - I wanna kiss you... Mmmhh, I wanna kiss you! - Kiedy wymruczał do mikrofonu koniec drugiego wersu i początek pierwszego, poczułem dłonie ściskające moje ramiona. Zauważyłem twarz Tae, która gwałtownie zbliżyła się do mojej. Byłem tym zdziwiony i zszokowany, w dodatku odruchowo odchyliłem się w tył. Jemu to nie przeszkodziło, przyciągnął mnie do siebie i zaczął udawać szalony pocałunek. Fanki piszczały głośniej niż przy słynnym JongKey. Co on się zrobił nagle taki całuśny? Zerwałem kaszkietówki z naszych głów. Ponownie usłyszałem refren.
     - Kimi wa wakattenai jaan~... - zaśpiewałem. Maknae wydawał się wkręcony w tą piosenkę na maksa, szalał jak mało kto. I nie miał zamiaru mnie puścić. Zasłoniłem nas więc czapkami i w przypływie chwili nakryłem jego wargi swoimi. Był to jedynie lekki dotyk, właściwie muśnięcie. Od razu przeszły mnie przyjemne dreszcze. O wiele bardziej przyjemne niż te, które odczuwam przy jedzeniu kurczaka.
     Po dosłownie dwóch sekundach oderwałem się od niego i skoczyłem do reszty przyjaciół, wykrzywiając usta w uśmiechu. Lee stał jak słup soli jedynie przez krótki moment, a potem dołączył do nas. Uznałem z trudem, że nie wziął tego za bardzo do siebie. Jego policzki jednak zrobiły się delikatnie czerwone, a źrenice powiększyły. Czego ten dzieciak musi być tak cholernie słodki?
     Po dwóch kolejnych piosenkach, nadeszła kolej na Boys Meet U. Znów musieliśmy się przebrać, ale to dopiero przedostatni raz. Jeszcze czekały na nas kolejne specjalne koszulki SHINee World, które także mogli zakupić fani. Przy BMU także bawiliśmy się, od czasu do czasu tańcząc identyczne ruchy taneczne. Przeszliśmy do ostatniego refrenu. Zauważyłem maknae, który zbliżał się w moją stronę. Ze śmiechem oplótł ręką mój kark i zakręcił mną. Pech chciał, że chłopak miał śliską podeszwę w butach i przewrócił nas obydwóch. Wylądowałem plecami na scenie, a on leżał na mnie. Podparł się dłońmi, wisząc nade mną.
     - Kagayakitsuzuke te - zaśpiewał do mikrofonu, a potem go opuścił. - Nie wytrzymam tego dłużej - szepnął.
     Nachylił się i mocno wpił w moje usta. Głowę przekręcił tak, że zasłonił sytuację wszelkim kamerom. Oczy miał zamknięte, a twarz czerwoną. Po chwili i ja swoje zamknąłem, oddając się przyjemności. Widownia oszalała. W tym czasie muzyka ucichła, a światła zgasły, oznaczając kolejny krótki filmik, w czasie którego ponownie mieliśmy zmienić ubrania. Ja jednak nie potrafiłem przestać. Objąłem go w pasie, przyciągając bardziej do siebie. Odwzajemniłem pocałunek z ogromną pasją i uczuciem. Radość przepełniła mnie całego, chciałem trwać w tym momencie jak najdłużej, jednak w słuchawce usłyszałem zdesperowany głos menadżera.
     - Złaźcie ze sceny! Macie się przebrać! Czego wy nigdy mnie nie słuchacie?...
     Lee leniwie oderwał się ode mnie, wstając powoli. Ja podniosłem się za to bardzo szybko, łapiąc go za rękę. Pociągnąłem chłopaka w stronę schodów. Zbiegliśmy ze sceny, po drodze mijając zirytowanego menadżera. Wbiegliśmy do przebieralni, zastając tam pozostałych. Nie zwrócili na nas większej uwagi -jedynie Jong uśmiechnął się złośliwie i puścił nam oczko - tylko poszli w stronę kabin, w których się przebieramy. Ja złapałem ubrania moje i Taemina, a następnie zaciągnąłem go do jednej z nich. Zamknąłem za sobą drzwi i spojrzałem na maknae. Włosy miał trochę mokre od potu, policzki zaróżowione, oczy zamglone, a oddech niespokojny. Podejrzewałem, że wyglądam podobnie.
     - Za pięć minut wchodzicie! - Usłyszałem.
     Szybkim ruchem przyparłem brązowowłosego do ściany. Dłonie ułożyłem po obu stronach jego głowy. Wpatrywałem się intensywnie w malinowe usta, które zachęcały do dalszych pieszczot. Nigdy nie pragnąłem go bardziej niż w tej chwili.
     - Jinki...
     To wystarczyło, bym zlikwidował dzielące nas ostatnie centymetry. Jego miękkie wargi sprawiły, że zapomniałem o całym świecie. Rozchylił je lekko, a ja nie potrzebowałem namawiania. Delikatnie wsunąłem język, którym przesunąłem po jego języku, zapraszając do wspólnej zabawy. Objąłem go w pasie, a on zarzucił mi ręce na ramiona, pragnąc większej bliskości. Gorąca fala ogarnęła moje ciało, ale nie mogłem przestać. Czułem się, jakbym zażył mocny narkotyk, natychmiastowo się od niego uzależniając. Chciałem więcej. Moje dłonie zawędrowały pod jego koszulkę, unosząc ją powoli. Palcami muskałem jego delikatną skórę, która zaczęła doprowadzać mnie do szaleństwa. Szybko poradziłem sobie z jego bluzką, rzucając ją na podłogę. On miał z moją małe problemy, więc mu w tym pomogłem. Lewą ręką złapałem go za kark, a prawą położyłem na plecach, przyciągając do siebie. Złączyłem ponownie nasze usta. Przejechałem językiem po jego dolnej wardze, schodząc niżej. Zacząłem zasypywać krótkimi pocałunkami rozgrzaną szyję Taemina. On mruczał z zadowolenia, błądząc rękami po moim ciele. Nie przerywając czynności, powoli rozpinałem jego pasek od spodni. Taem drżał pod moim dotykiem.
     - Dwie minuty!
     Spojrzeliśmy po sobie i niechętnie sięgnęliśmy po nasze ubrania. Ja przebrałem się dosyć szybko, a czarnookiemu została jedynie koszulka. Wyrwałem mu ją z ręki, przypierając go ponownie do ściany. Jego nagi tors sprawiał, że po raz pierwszy w życiu chciałem o wiele szybciej zakończyć koncert. Całowałem go po szyi, ramionach, w okolicach obojczyków. On zanurzył dłonie w moich włosach, mamrotając pod nosem moje imię. W końcu opamiętałem się i lekko odsunąłem. Oczy miał półprzymknięte; widziałem w nich pragnienie, o jakie nigdy bym go nie podejrzewał. Dotknął swoim czołem mojego.
     - Kocham cię, hyung... - wyszeptał. - Tak bardzo cię kocham...
     Otarłem łzę, która zaczęła spływać mu po policzku. Uśmiechnąłem się do niego szczęśliwy. Oczy same mi się zaszkliły.
     - Wiem.
     Pomogłem mu nałożyć koszulkę. Niezauważalnie wyszliśmy z kabiny. Po drodze dostaliśmy z powrotem nasze mikrofony i wędrowaliśmy na scenę, rozpoczynając Stand by me. Przy ostatnim schodku nachyliłem się nad Taeminem i szepnąłem do jego ucha:
     - Też cię kocham, Minnie.
     Jego pełen szczęścia uśmiech był najlepszym, co mnie w życiu spotkało.

Właściwie to Taem i Jungmo na MBC Idol Sport, ale ciii... Na filmiku widać było, że Onew niezadowolony xD Look at THIS:




OnTae, OnTae, wszędzie OnTae!! <33 *^*

4 komentarze:

  1. OMG jakie to było słodkie *-* tez bym chciała taki sen. Sama kiedyś mialam, ze byłam Tae i calowalam sie z Minho ale aww >o<
    Taemin fajnie sie zabawiał z Kaiem. No nieźle xD biedny Onew musiał sie nim zajmować haha. I to udawanie że ma dziewczyne. :)
    Tae zapomnial o kissie :c nie fajnie, ale potem wszędzie były loffki na scenie i ta scena jak sie przebierali ≧﹏≦
    Bardzo uroczy one shot, ale mam nadzieje ze wena szybko wroci i napiszesz rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Okej za takiego OnTae wybaczę, że nie było 2Mina xD
    ale genialne <3
    serio nie przepadam za tym paringiem, ale wyszło uroczo :3
    Taki zachłanny Onew wybrał Taemina, a nie kurczaki ;3
    ale biedny Żabol został sam.. ja go przygarnę xD mam wolne miejsce w łóżku xD
    tak serio to jest późno i piszę dziwne rzeczy.. eh.. nie ważne..
    WAŻNE JEST TYLKO TO, ŻE TEN ONE SHOT JEST GENIALNY!!
    Chyba powinnam iść spać.. xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeeeej jakie snjdksnfdjknfjsdfsdj słooodkieeee!!! <333
    OnTae takie cudowne, omg, pięknie napisane! I pomyśleć, że to wszystko dzieki snu XDD
    Wszyscy wiedzieli o JongKey XD Moment z yorkiem mnie zabił, haha <3 Onew taki troskliwy i z Tae w ogóle wszystko takie kochane nooooo, bardzo mi sie podoba, BARDZO! <33333 I wszędzie kurczaki i Onew hahaha zabiło mnie to, ale ostatnia scena z Tae w przebieralni no no <333
    Piękne gify i ta Sunny na końcu hahahaha <3

    OdpowiedzUsuń