Annyeong!
Miałam szczerą chęć napisać jakiegoś przesłodzonego miełością oneshota o
2minie, ale kiedy obejrzałam taki jeden filmik (niestety został usunięty z YouTube, łeee!! A chciałam dać link), to (nie bijcie! T^T) pomyślałam: „Walić
2mina, idę pisać OnTae!” xD Na początku w ogóle nie miałam weny (jak mogłaś
odejść tak bez słowa, weno?! T.T), ale potem stało się coś niesamowitego…
Pomysł sam mi się przyśnił, ja jedynie go zapisałam i „upiększyłam”! :D Mam
nadzieję, że jest pieugny xD W moim śnie był… Taeminnie pocałował Dubu…
Widziałam to, widziałam… O Boże, OnTae! <3 Aż żal było się budzić, ale brat
od rana zaczął się drzeć i BUM T^T *KIBUM* Tak więc znów będzie bez seksów… Bo
ja tego pisać nie umiem xD Wybaczcie xD Żeby to wynagrodzić: Dubu SWAG! xD
TYTUŁ: SHINee World IV in Seoul
ZESPÓŁ: SHINee
PARING: OnTae
TYP: Shonen-ai
UWAGI: -brak-
_________________________________________________________________
Już od jakiegoś miesiąca przygotowywaliśmy
się do kolejnego SHINee World w Seulu. Tym razem mieliśmy do wykonania naprawdę
fajny repertuar. Mieliśmy mieć znów zmienione kolory i cięcia włosów.
Ćwiczyliśmy codziennie po kilka, a nawet kilkanaście godzin. Kroki układów
tanecznych mieliśmy oczywiście w małym paluszku. Nawet ja tańczyłem bez
zastanowienia nad tym, co robię. Chociaż czasami potrafiłem potknąć się o nic.
Właśnie kończyliśmy układ do Ring Ding Dong. Niestety dobra passa
musiała się zakończyć - pod koniec pomyliłem się i zderzyłem z Key. On zdążył
zachować równowagę, ja za to w jednej sekundzie stałem, a w drugiej już
siedziałem na podłodze, patrząc w lustro z poirytowaną miną.
- No nie. To już trzeci raz. Czego mi się
to myli? - zacząłem marudzić. - Niedługo w środku Ring Ding Dong zacznę tańczyć Lucifera.
- Nie martw się, poradzisz sobie, hyung. -
Taemin poklepał mnie po ramieniu. - Zawsze wychodziło dobrze, a nawet jeśli się
pomylisz, to nic się nie stanie. Nasi fani nas przez to nie zostawią.
Pozostali pokiwali głowami w
potwierdzeniu. Uśmiechnąłem się. Jak to jest, że ten chłopak potrafi sprawić,
że cała niepewność się gdzieś ulatnia?
- Masz rację.
- Mwolhaedo,
Onew Sangtae~! (Whatever he does, it's Onew Condition~!) - zaśpiewaliśmy
razem i od razu się lepiej poczułem. Chłopaki podeszli do odtwarzacza, by
ustawić kolejną piosenkę, za to Taemin został przy mnie. Uniosłem jedną brew w
górę.
- Wstawaj, hyung. - Podał mi rękę.
Skorzystałem z jego pomocy, bo czego nie? Okazało się, że i on, i ja włożyliśmy
w to sporo siły, przez co tak gwałtownie wstałem, że znów upadłem. Tylko nie na
podłogę, a na maknae. Przez parę dobrych chwil zdziwieni leżeliśmy w tej
pozycji, patrząc sobie w oczy. Następnie wyrwali nas z tego pozostali,
zrzucając mnie z niego, a potem sami się przyłączyli i stworzyliśmy dużą kupę
dziwnych ludzi, śmiejących się z byle czego.
W międzyczasie zastanawiałem się, co było
takiego elektryzującego w oczach Taemina, skoro nie mogłem się od nich oderwać.
***
Od tamtej pory codziennie myślałem nad
tamtym spojrzeniem. Bywały też nieprzespane noce. Na pewno mi to nie służyło,
bo w dzień robiłem więcej pomyłek. Zacząłem także coraz bardziej zwracać uwagę
na to co robi, gdzie jest, co mówi. Zaczęła mnie denerwować jego przesadna
bliskość z Minho, co powinno wydać mi się niedorzeczne, ale nie potrafiłem nad
tym zapanować. Po prostu mi to przeszkadzało jak drzazga w palcu. Bardziej niż
dotychczas martwiłem się o niego, kiedy czasami wychodził popołudniu, a wracał
późno wieczorem. Na dodatek chwiejnym krokiem. Jeśli to Jongin go tak urządzał,
to miałem zamiar sobie z nim poważnie porozmawiać.
Dzisiaj znów był taki dzień. Po porannym
treningu i ćwiczeniach do koncertu, dostaliśmy czas wolny. Miałem zamiar
wylegiwać się przed telewizorem, zajadając kurczaka z KFC. W końcu mi się
należy. Minho gdzieś ulotnił się w dresach i bluzie sportowej, a Key i Jonghyun
zamknęli się razem u dinozaura. Wolałem nie wnikać, co tam robią. Ostatnio jak
wpadłem, niechcący nie pukając, Kibum przytulał starszego i nie chciał puścić.
JJong próbował za to się od niego uwolnić. Wyjaśniali mi potem, że to sprawa
jakiegoś mocnego horroru. Od tamtej pory mają zakaz oglądania tego typu filmów.
A właściwie Diva. Ale to jeszcze pikuś. Kiedy indziej zastałem ich w
jednoznacznej sytuacji. Obściskiwali się w kuchni, myśląc, że nikogo nie ma w
domu. Oczywiście nie wparowałem tam, wrzeszcząc wniebogłosy. To był przypadek,
że zajrzałem przez lekko uchylone drzwi. Dlatego nie wiedzą, że wiem. Jedynie
było mi przykro, iż nic nie powiedzieli. Przecież jestem bardzo tolerancyjny,
reszta też. Wiem to, bo tolerują moją miłość do kurczaków.
Wracając do tematu, praktycznie zostawałem
sam, nie licząc dwóch kochasiów w pokoju obok. Także Taemin po raz kolejny się
gdzieś szykował, latając po dormie. Wziąłem więc telefon do ręki, udając, że z
kimś rozmawiam. Głos zmieniłem na czuły, patrząc na zmieniające się obrazki w
telewizorze.
- No, tak... Wiem, że jesteś zajęta... Ale
nie znalazłabyś chociaż trochę czasu? - Wymyślałem byle co. Mój głos także był
głośniejszy, kiedy Tae przechodził obok. W końcu stanął w połowie kroku i
skierował wzrok na mnie.
- Hyung, masz dziewczynę? - zapytał z
podejrzliwym uśmiechem. Ja odłożyłem komórkę i wstałem, poprawiając koszulę i
włosy jednocześnie.
- Co? - odrzekłem niepospiesznie. - Ach,
nie. Co ty.
- Jak nie, słyszałem! - Podskoczył do mnie
blisko. Za blisko. Mogłem poczuć jego miętowy oddech na nosie. - To już drugi
raz. Powiedz, hyung! Kto to?
- Nie mam dziewczyny, Taeminnie. - Dźgnął
mnie w żebra, śmiejąc się psotnie. Musiałem przez to gwałtownie odskoczyć w
bok, żeby nie zauważył jak się rumienię. Zahaczyłem o brzeg kanapy i prawie bym
na niej leżał, gdyby nie maknae i jego ręce, które złapały moje. Pociągnął mnie
w swoją stronę.
- Nie musisz się tak nagle przewracać,
jedynie zapytałem. - Śmiał się dalej. W głowie zabrzmiał mi refren naszej
japońskiej piosenki "1000 Years Always By Your Side". Nagle
zachciałem być zawsze przy jego boku. Potrząsnąłem niezauważalnie głową,
przywracając się do porządku. Co się ze mną działo? - Nie chcesz mówić, to nie.
Szczęścia życzę.
I poszedł do kuchni, zostawiając mnie
samego. W tle słyszałem muzykę z jakiegoś programu telewizyjnego. Poczułem się
urażony i odrzucony. Ponownie usiadłem przy moim pełnym (do czasu) kubełku i go
przytuliłem. Nie ma to jak romansować z kawałkami kurczakowego mięsa.
- Wychodzę. - Usłyszałem, więc szybko
poleciałem pod drzwi. Lee ubierał buty. Oparłem się o framugę z dość groźną
miną. - Co?
- Gdzie idziesz i z kim?
- Onew, nie jestem dzieckiem, a ty nie
jesteś moją matką. Nie muszę ci się spowiadać.
- Jestem liderem i jako twój opiekun mam
prawo wiedzieć, gdzie cię niesie o tej godzinie.
- Oj, daj spokój.
- Nie. Posłuchaj, martwię się o ciebie.
Każdy taki twój samowolny wypad kończy się kacem. - Złapałem go za ramiona,
patrząc prosto w czarne oczy. - Powiedz mi po prostu z kim idziesz i gdzie
dokładnie.
Westchnął głęboko. Chyba zauważył, że nie
pozbędzie się mnie tak łatwo.
- Idę do Morskiej Fali z Kai'em.
- Wcześniej też z nim łaziłeś?
- Noo.
- To nigdzie nie idziesz. Nie mam zamiaru
potem leczyć twojego bólu głowy i cię osłaniać przed menadżerem.
- To nie! Sam się sobą zajmę, nie prosiłem
cię o nic! Ty zajmij się swoją dziewczyną i daj mi spokój. Jestem dorosły. Nie
potrzebuję twojej pomocy.
I wyszedł, trzaskając drzwiami. Przez
dobre kilka minut stałem, patrząc w nie i zastanawiając się, co znów zrobiłem
nie tak. Następnie machnąłem ręką i po raz kolejny wróciłem na kanapę. Po paru
sekundach usłyszałem, że ktoś przyszedł. Pomyślałem, że to Taemin przemyślał
sprawę i wrócił. Uradowany, ruszyłem do przedsionka. Niestety zastałem tam
jedynie Minho.
- O, Onew. Hej. - Zdjął buty, wyminął mnie
i wszedł do salonu. Jak to on, nie miał zamiaru używać honoryfikatów.
- Hej. - Polazłem za nim. Chyba dzisiaj
nie zdołam zjeść swojego kurczaka. Zaraz mi wystygnie!
- Widziałem wściekłego Taemina przy
windzie - zaczął, popijając wodę gazowaną. - Kiedy zapytałem, co mu jest,
prawie mnie zjadł. Stało się coś?
- Nie. Nic. Tylko mała wymiana zdań, ale
to nic ważnego. - Uśmiechnąłem się i zaprosiłem go do wspólnego oglądania.
- Zazwyczaj to ja cię proszę byś coś ze
mną pooglądał.
- Zamiana ról?
- Przepraszam, ale idę pod prysznic, a
potem się położę. Jestem zmęczony. Ale następnym razem bardzo chętnie, Onew. -
Uśmiechnął się i zniknął za rogiem.
Samotność. Chyba nie ma nic lepszego.
- Gdzie Key? - odezwał się jeszcze brunet.
Widocznie zauważył nieobecność kolegi w pokoju.
- U Jonga - odparłem.
- A, to wszystko wyjaśnia. Dzięki.
Dobranoc!
- Dobranoc.
Domyśliłem się, że inni także wiedzą o
prawdziwości JongKey. Ale oni oczywiście się wypierają.
***
Obudził mnie chrzęst przekręcania klucza w
zamku. Zauważyłem, że zasnąłem twarzą w kubełku, więc szybko się podniosłem.
Tyle dobrego, że telewizor sam się wyłączył. Prawie wywaliłem się o dwie puszki
piwa, które sam opróżniłem, choć obiecałem sobie, że więcej nie będę sam pić.
Podszedłem do przedsionka i włączyłem światło. Taemin, ledwo żywy, przytachał
swój ciężki tyłek do środka. Był prawie nieprzytomny. Zdziwiłem się, że w ogóle
dotarł na własnych nogach. Miałem tylko nadzieję, że żaden dziennikarz nie
zrobił mu zdjęcia, bo będzie zamieszanie.
- Taeminnie, coś ty ze sobą znów zrobił...
- Pokręciłem głową z niezadowoleniem.
Pomogłem mu doczłapać się do łazienki.
Usadziłem go na brzegu wanny z nadzieją, że się nie wywróci. Zamoczyłem ręcznik
i delikatnie przetarłem jego rozgrzaną twarz, odsuwając brązową grzywkę z
czoła. Niby był gorący, ale jednak blady jak ściana w salonie. Ledwo zachowywał
równowagę. Zdziwiłem się, że nie waliło tak od niego alkoholem, a powinno. Czy
to możliwe, że zamiast tego coś brał?
Nachylił się i zobaczyłem łzy w jego
pięknych, czarnych oczach.
- Przepraszam, Jinki... - wyłkał.
- Taemin, czy ty brałeś jakieś narkotyki?
- zapytałem wprost. Bałem się o niego jak diabli, bo naprawdę nie wyglądał
dobrze.
- Nie, nie... - Oparł się ręką o mnie. -
Ktoś od Kai'a zaproponował mocniejsze drinki. Byłem zły, dlatego się zgodziłem.
- Ech...
Nie powinienem cię tak atakować, to moja...
- Nie, nie wiem czego, ale zdenerwowałem
się, kiedy dowiedziałem się o twojej dziewczynie, przepraszam. Myślałem, że nie
będziesz mieć dla nas czasu.
- Nie mam dziewczyny, głupku. - Walnąłem
go przyjacielsko w ramię. - Ja... tylko żartowałem z tym telefonem...
- Jinki. - Spojrzał mi głęboko w oczy. Ja
trzymałem w dłoniach jego twarz o delikatnych rysach.
- Tak?
- Niedobrze mi.
Zostawiłem go samego w łazience. Musiał
trochę pocierpieć za to, że bezmyślnie się uchlał. Też tak potrafiłem, ale jedynie
w specjalne okazje, a nie od tak. Poszedłem po cichu do apteczki w kuchni i
znalazłem jakieś proszki. Gdy wracałem, natknąłem się na maknae, próbującego o
własnych siłach dotrzeć do pokoju. Podbiegłem do niego i go podtrzymałem.
- Do twojego pokoju nie ma co iść. Czuję,
że Key zajął ci łóżko.
- To pójdę do Minho...
- Zbyt daleko, nie doniosę cię.
Wyjąkał coś w odpowiedzi, ale nie
zrozumiałem. Otworzyłem łokciem drzwi do mojego pokoju, którego z nikim nie
dzieliłem. Położyłem go na łóżku i poleciałem do jego pokoju. Cichutko, na
paluszkach. Było ciemno, więc za dużo nie widziałem (albo nie chciałem
widzieć), ale i tak zauważyłem, że jedno posłanie jest puste. Trudno. Po prostu
wyjąłem z szafki pierwsze lepsze spodnie z t-shirtem. Kiedy wychodziłem,
usłyszałem mamroczącego pod nosem Key, przytulonego do Jonghyuna.
- Jongie... Kup mi yorka...
O mało co nie wybuchnąłem śmiechem. Po co
mu kolejny pies? Miał przecież słodką Comme Des i uroczego Garcona. Szybko
pokonałem drogę powrotną. Pomogłem chłopakowi się przebrać w ciuchy, które
przyniosłem. Mokrym ręcznikiem przetarłem jego mlecznobiałą skórę twarzy, a
dłonią ułożyłem włosy, które szalały w nieładzie. Następnie położyłem go na
jednej stronie mojego łóżka. Sam odświeżyłem się trochę, zmieniłem ubrania i
usiadłem po drugiej stronie, patrząc na twarz maknae, krzywiącego się z
mdłości.
- Opłacało się iść? - zapytałem.
- Nie...
- Bardzo źle się czujesz? Może zrobić ci
herbatę?
- Nie, dzięki... Jinki?
- Hm?
- Mógłbyś się nachylić?
Kiwnąłem głową i zrobiłem o co prosił. Sam
podniósł się lekko na łokciu. Myślałem, że chce mi coś powiedzieć na ucho, więc
je nadstawiłem, ale on położył mi dłoń na policzku, zwracając moją twarz w
swoją stronę.
- Nie chcę, żebyś miał dziewczynę, hyung.
Zdziwiłem się trochę. Jednak gdy
zauważyłem, jak lekko się przybliża, postanowiłem zaoszczędzić mu kłopotu i
ponownie się nachyliłem. Po paru długich sekundach nałożyłem swoje usta na jego
malinowych wargach, które wprost prosiły się moment pieszczoty. Smakowałem
każdy ich milimetr, jakby zaraz miał się rozpłynąć i zniknąć na dobre.
Całowałem go z jakimś dziwnym utęsknieniem. Wydawało mi się, że już od dawna
tego chciałem. Rzeczywiście, kiedy na różnych galach i koncertach Jonghyun i
Key aż za bardzo okazywali wspólną radość, miałem szczerą ochotę przytulić
Taemina i cieszyć się razem z nim. Teraz byłem wprost w siódmym niebie.
Wsunąłem dłoń w jego miękkie, brązowe włosy, odrywając się powoli.
- Więcej cię nigdzie nie puszczę -
powiedziałem, kładąc się na prawym boku. Podłożyłem pod jego głowę rękę i
przyciągnąłem do siebie. Przytuliłem go mocno, nie mając zamiaru puścić.
- Nawet nie pójdę... - wymamrotał jeszcze.
Pocałowałem go w ciepłe czoło i zasnąłem z
lekkim uśmiechem na ustach i nadzieją, że mimo wszystko coś zapamięta z tego
wieczoru.
***
Nadszedł dzień koncertu. Chodziłem
zdenerwowany jak każdy. Mogłem też czuć lekki zawód z powodu tego, że Taemin
nie pamiętał nic z tamtego wieczoru, ale uznałem to za lepszą sytuację. Był
zdziwiony, kiedy obudził się u mnie, jednak przeprosiliśmy się nawzajem i jakoś
dalej trzeba było żyć.
- Za trzydzieści sekund wchodzicie! -
krzyknął nasz menadżer. - Ustawcie się na swoich miejscach. Pamiętaj, Taemin,
ty pierwszy!
Rozpoczynaliśmy oczywiście od Doo Bop, więc nagle wyskakiwaliśmy spod
sceny. Było to efektowne, ładnie się prezentowało, a jak fanki szalały. W końcu
trzeba się na początku przedstawić, mimo wszystko. Uwielbiałem to robić:
śpiewać dla ludzi, pokazywać im przez to moją pasję.
- Wywalę się, jak nic się wywalę... -
mamrotał pod nosem maknae. Cztery ostatnie próby skończyły się tym, że zamiast
na stopach, lądował na kolanach. Stracił wiarę w swoje skoczne możliwości.
- Spokojnie, Taem - krzyknąłem w jego
stronę. - Poradzisz sobie, wierzę w ciebie.
- No nie wiem...
- Onew ma rację, dasz radę! - Minho
pokiwał głową, że się ze mną zgadza i się uśmiechnął. Lee odwzajemnił jego gest
i stanął przygotowany. Super! Mi nie wierzył, ale Choi zawsze uwierzy. Jestem
taki niedoceniany... Jedynie kurczaki mnie nigdy nie zawodzą.
Taemin wyskoczył idealnie, stając na
stopach i rozpoczynając swój taniec. Miałem zamiar go za to potem pochwalić. Po
kilku kolejnych piosenkach powoli przechodziliśmy na te bardziej rozrywkowe,
przy których zamiast odwzorowywać trudne układy (Yaaay! Nie przewróciłem się
przy Ring Ding Dong!), bawiliśmy się
jak głupi. Przebraliśmy się w nasze specjalne stroje i weszliśmy na scenę,
przygotowani do Kiss Yo. Siedzieliśmy
na wielkich jabłkach i zadowoleni machaliśmy ich ogonkami, jednak tylko Key
miał przerośniętą, pomarańczową, zabawkową słuchawkę w dłoni. Rozbrzmiał dźwięk
dzwoniącego telefonu.
- Hello~
- zaczął Kibum. - Ah kirenai de kirenai
de sonomama. Au
no gaman shite nno mo genkai no~.
- Bubblegum!
- Doushitai no? Maji oshiete kudasaai dou
nacchatte~.
- Konna~.
- Nnatte
dou nacchatte~.
- Nno
sa~.
W dalszej części piosenki Taemin zjeżdżał
po dmuchanej zjeżdżalni, Minho biegał po każdym skrawku sceny jak debil z innej
planety, a Key z Jonghyunem przymilali się do siebie, aby zawrócić fankom w
głowach. Piszczały jak opętane, ale to jedynie zachęciło wszystkich do śmiechu
i dalszej zabawy. Ja za to skakałem na dmuchanym łóżku i śpiewałem w najlepsze.
Następnie zaczęliśmy się zbierać na środku
w grupkę.
- Follow
me in silence! - śpiewałem w tym czasie. Przypomniałem sobie, jak na SHINee
World III Minho dla śmiechu dorwał się w tej części piosenki do Key, a na drugi
dzień maknae do naszej Płonącej Charyzmy. Z boku wyglądało to naprawdę
powalająco. Tylko wtedy nie miałem pojęcia, jak bardzo lubię Taemina. - Nante maji kao icchattari nanka shite.
- I wanna kiss you, kiss you, kiss you, kiss you, kiss you, kiss you,
kiss you! - Jonghyun stanął obok Divy. Muzyka
zwolniła. Stanęliśmy dookoła nielubiącego przegrywać przyjaciela.
- I
wanna kiss you... Mmmhh, I wanna kiss you! - Kiedy wymruczał do mikrofonu
koniec drugiego wersu i początek pierwszego, poczułem dłonie ściskające moje
ramiona. Zauważyłem twarz Tae, która gwałtownie zbliżyła się do mojej. Byłem
tym zdziwiony i zszokowany, w dodatku odruchowo odchyliłem się w tył. Jemu to
nie przeszkodziło, przyciągnął mnie do siebie i zaczął udawać szalony
pocałunek. Fanki piszczały głośniej niż przy słynnym JongKey. Co on się zrobił
nagle taki całuśny? Zerwałem kaszkietówki z naszych głów. Ponownie usłyszałem
refren.
- Kimi
wa wakattenai jaan~... - zaśpiewałem. Maknae wydawał się wkręcony w tą
piosenkę na maksa, szalał jak mało kto. I nie miał zamiaru mnie puścić.
Zasłoniłem nas więc czapkami i w przypływie chwili nakryłem jego wargi swoimi.
Był to jedynie lekki dotyk, właściwie muśnięcie. Od razu przeszły mnie
przyjemne dreszcze. O wiele bardziej przyjemne niż te, które odczuwam przy
jedzeniu kurczaka.
Po dosłownie dwóch sekundach oderwałem się
od niego i skoczyłem do reszty przyjaciół, wykrzywiając usta w uśmiechu. Lee
stał jak słup soli jedynie przez krótki moment, a potem dołączył do nas.
Uznałem z trudem, że nie wziął tego za bardzo do siebie. Jego policzki jednak
zrobiły się delikatnie czerwone, a źrenice powiększyły. Czego ten dzieciak musi
być tak cholernie słodki?
Po dwóch kolejnych piosenkach, nadeszła
kolej na Boys Meet U. Znów musieliśmy
się przebrać, ale to dopiero przedostatni raz. Jeszcze czekały na nas kolejne
specjalne koszulki SHINee World, które także mogli zakupić fani. Przy BMU także bawiliśmy się, od czasu do
czasu tańcząc identyczne ruchy taneczne. Przeszliśmy do ostatniego refrenu.
Zauważyłem maknae, który zbliżał się w moją stronę. Ze śmiechem oplótł ręką mój
kark i zakręcił mną. Pech chciał, że chłopak miał śliską podeszwę w butach i
przewrócił nas obydwóch. Wylądowałem plecami na scenie, a on leżał na mnie.
Podparł się dłońmi, wisząc nade mną.
- Kagayakitsuzuke
te - zaśpiewał do mikrofonu, a potem go opuścił. - Nie wytrzymam tego dłużej
- szepnął.
Nachylił się i mocno wpił w moje usta.
Głowę przekręcił tak, że zasłonił sytuację wszelkim kamerom. Oczy miał
zamknięte, a twarz czerwoną. Po chwili i ja swoje zamknąłem, oddając się
przyjemności. Widownia oszalała. W tym czasie muzyka ucichła, a światła zgasły,
oznaczając kolejny krótki filmik, w czasie którego ponownie mieliśmy zmienić
ubrania. Ja jednak nie potrafiłem przestać. Objąłem go w pasie, przyciągając
bardziej do siebie. Odwzajemniłem pocałunek z ogromną pasją i uczuciem. Radość
przepełniła mnie całego, chciałem trwać w tym momencie jak najdłużej, jednak w
słuchawce usłyszałem zdesperowany głos menadżera.
- Złaźcie ze sceny! Macie się przebrać!
Czego wy nigdy mnie nie słuchacie?...
Lee leniwie oderwał się ode mnie, wstając
powoli. Ja podniosłem się za to bardzo szybko, łapiąc go za rękę. Pociągnąłem
chłopaka w stronę schodów. Zbiegliśmy ze sceny, po drodze mijając zirytowanego
menadżera. Wbiegliśmy do przebieralni, zastając tam pozostałych. Nie zwrócili
na nas większej uwagi -jedynie Jong uśmiechnął się złośliwie i puścił nam oczko
- tylko poszli w stronę kabin, w których się przebieramy. Ja złapałem ubrania
moje i Taemina, a następnie zaciągnąłem go do jednej z nich. Zamknąłem za sobą
drzwi i spojrzałem na maknae. Włosy miał trochę mokre od potu, policzki
zaróżowione, oczy zamglone, a oddech niespokojny. Podejrzewałem, że wyglądam
podobnie.
- Za pięć minut wchodzicie! - Usłyszałem.
Szybkim ruchem przyparłem brązowowłosego
do ściany. Dłonie ułożyłem po obu stronach jego głowy. Wpatrywałem się
intensywnie w malinowe usta, które zachęcały do dalszych pieszczot. Nigdy nie
pragnąłem go bardziej niż w tej chwili.
- Jinki...
To wystarczyło, bym zlikwidował dzielące
nas ostatnie centymetry. Jego miękkie wargi sprawiły, że zapomniałem o całym
świecie. Rozchylił je lekko, a ja nie potrzebowałem namawiania. Delikatnie
wsunąłem język, którym przesunąłem po jego języku, zapraszając do wspólnej
zabawy. Objąłem go w pasie, a on zarzucił mi ręce na ramiona, pragnąc większej
bliskości. Gorąca fala ogarnęła moje ciało, ale nie mogłem przestać. Czułem
się, jakbym zażył mocny narkotyk, natychmiastowo się od niego uzależniając.
Chciałem więcej. Moje dłonie zawędrowały pod jego koszulkę, unosząc ją powoli.
Palcami muskałem jego delikatną skórę, która zaczęła doprowadzać mnie do
szaleństwa. Szybko poradziłem sobie z jego bluzką, rzucając ją na podłogę. On
miał z moją małe problemy, więc mu w tym pomogłem. Lewą ręką złapałem go za
kark, a prawą położyłem na plecach, przyciągając do siebie. Złączyłem ponownie
nasze usta. Przejechałem językiem po jego dolnej wardze, schodząc niżej.
Zacząłem zasypywać krótkimi pocałunkami rozgrzaną szyję Taemina. On mruczał z
zadowolenia, błądząc rękami po moim ciele. Nie przerywając czynności, powoli
rozpinałem jego pasek od spodni. Taem drżał pod moim dotykiem.
- Dwie minuty!
Spojrzeliśmy po sobie i niechętnie
sięgnęliśmy po nasze ubrania. Ja przebrałem się dosyć szybko, a czarnookiemu
została jedynie koszulka. Wyrwałem mu ją z ręki, przypierając go ponownie do
ściany. Jego nagi tors sprawiał, że po raz pierwszy w życiu chciałem o wiele
szybciej zakończyć koncert. Całowałem go po szyi, ramionach, w okolicach
obojczyków. On zanurzył dłonie w moich włosach, mamrotając pod nosem moje imię.
W końcu opamiętałem się i lekko odsunąłem. Oczy miał półprzymknięte; widziałem
w nich pragnienie, o jakie nigdy bym go nie podejrzewał. Dotknął swoim czołem
mojego.
- Kocham cię, hyung... - wyszeptał. - Tak
bardzo cię kocham...
Otarłem łzę, która zaczęła spływać mu po
policzku. Uśmiechnąłem się do niego szczęśliwy. Oczy same mi się zaszkliły.
- Wiem.
Pomogłem mu nałożyć koszulkę.
Niezauważalnie wyszliśmy z kabiny. Po drodze dostaliśmy z powrotem nasze
mikrofony i wędrowaliśmy na scenę, rozpoczynając Stand by me. Przy ostatnim schodku nachyliłem się nad Taeminem i
szepnąłem do jego ucha:
- Też cię kocham, Minnie.
OMG jakie to było słodkie *-* tez bym chciała taki sen. Sama kiedyś mialam, ze byłam Tae i calowalam sie z Minho ale aww >o<
OdpowiedzUsuńTaemin fajnie sie zabawiał z Kaiem. No nieźle xD biedny Onew musiał sie nim zajmować haha. I to udawanie że ma dziewczyne. :)
Tae zapomnial o kissie :c nie fajnie, ale potem wszędzie były loffki na scenie i ta scena jak sie przebierali ≧﹏≦
Bardzo uroczy one shot, ale mam nadzieje ze wena szybko wroci i napiszesz rozdział :3
Okej za takiego OnTae wybaczę, że nie było 2Mina xD
OdpowiedzUsuńale genialne <3
serio nie przepadam za tym paringiem, ale wyszło uroczo :3
Taki zachłanny Onew wybrał Taemina, a nie kurczaki ;3
ale biedny Żabol został sam.. ja go przygarnę xD mam wolne miejsce w łóżku xD
tak serio to jest późno i piszę dziwne rzeczy.. eh.. nie ważne..
WAŻNE JEST TYLKO TO, ŻE TEN ONE SHOT JEST GENIALNY!!
Chyba powinnam iść spać.. xD
Jeeeej jakie snjdksnfdjknfjsdfsdj słooodkieeee!!! <333
OdpowiedzUsuńOnTae takie cudowne, omg, pięknie napisane! I pomyśleć, że to wszystko dzieki snu XDD
Wszyscy wiedzieli o JongKey XD Moment z yorkiem mnie zabił, haha <3 Onew taki troskliwy i z Tae w ogóle wszystko takie kochane nooooo, bardzo mi sie podoba, BARDZO! <33333 I wszędzie kurczaki i Onew hahaha zabiło mnie to, ale ostatnia scena z Tae w przebieralni no no <333
Piękne gify i ta Sunny na końcu hahahaha <3
Super :D
OdpowiedzUsuń