Alright... Jak przeczytałam jakiś czas temu to opowiadanie od
początku, wydało mi się okropnie... żałosne xD Teraz dodaję je od początku na wattpadzie i je od razu edytuję. Postaram się je zakończyć w
miarę szybko i ładnie. Wydaje mi się, że ominę niektóre rzeczy, jakie chciałam
tu umieścić, by nie robić z WSS gorszego pośmiewiska i pożegnać je jak należy
xD Powtórzę się, lecz sądzę, iż niepotrzebnie wzięłam się za temat, na jaki
pewnie wiem tyle, co kot napłakał, ale niech już będzie... JongKey to JongKey i
chwała im za to xD Zmieniłam też ciut styl pisania - pomiędzy miejscami z
enterem, są odstępy (za dużo czytania fików na asianfanfics.com). Moim zdaniem
łatwiej się czyta~ I ostatnia rzecz - będę od teraz pisać (po angielsku) z
jakiej perspektywy jest dany rozdział/oneshot/część rozdziału czy oneshotu(np. Taemin's POV; POV - point of
view, punkt widzenia). W dzisiejszym rozdziale będzie to "Nobody's
POV", czyli narracja trzecioosobowa, a teraz…
… odmeldowuję się i zapraszam do czytania~
Dedykacja dla Ariz i Mikai Yagamoto~
Nobody's POV
Po powrocie ze spaceru, Jonghyun przywitał
chłopców surową reprymendą o zakazie oddalania się na odległość większą niż
pięćset metrów bez pozwolenia dowódcy. Oprócz tego otrzymali parę darmowych porad o tym, jak dbać o
swoje zdrowie w zimie. Obdarowując ich wściekłym wzrokiem, nakazał przynieść
trochę drewna do ogniska, jakie mieli zorganizować wieczorem.
- Ale skąd mamy je wziąć? - mruknął Key.
- Jakieś dwieście metrów od naszego obozu
znajdują się pocięte kawałki drewna. Macie szczęście, że nie każę wam ich ciąć
- odburknął Jong, odwracając się na pięcie.
- Sir, ale w którym kierunku się znajdują? -
zapytał Woohyun, próbując odrobinę podlizać się brunetowi. Ten jednak prychnął.
- Poszukajcie ich sami. Nie jest trudno
przeoczyć. - Uśmiechnął się wrednie i odszedł, na co Kibum tupnął nogą w
puszysty śnieg.
- Aish... Co za...
Po paru niecenzuralnych słowach, Woo pociągnął
przyjaciela w stronę drzew. Im szybciej się uwiną, tym lepiej. Rozmawiając,
szukali wzrokiem kawałków drewna. Gdy je znaleźli, z początku mieli problem z
ich przeniesieniem, jednak jakimś cudem wzięli tyle, by starczyło do rozpalenia
ogniska.
♣
Wieczorem dwudziestoosobowa grupka usiadła
dookoła rozpalonego ogniska. Drzewa osłaniały ich przed powiewami mroźnego
wiatru, który poza lasem wiał jak szalony. Płomienie dodatkowo ogrzewały ciała
otulone w puchowe kurtki, szaliki i czapki. Byli właśnie po kolacji, wyraźnie
rozbawieni. Nie przejmowali się nadchodzącą katorgą. Woleli spędzić miło - w
ich mniemaniu - ostatnie chwile swojego życia.
Jonghyun stał tuż obok siedzących, z ramionami
skrzyżowanymi na piersi. Wzrokiem śledził każdy ruch Woohyuna w stronę
blondyna, gotów zadziałać, gdy coś się mu nie spodoba. Key z kolei czuł na
sobie spojrzenie dowódcy, jednak starał się nie zwracać na niego uwagi. Nie
miał pojęcia, co takiego doprowadziło ich dwójkę do takiej sytuacji. Nie mogli
znów siąść razem i porozmawiać?
Brunet w końcu zaczął chodzić wokół, aż
szturchnął Onew, który spojrzał na niego z uśmiechem. Przesunął się na długiej
kłodzie, robiąc mu miejsce. Jong przycupnął na rogu, pocierając swoje dłonie,
by je trochę rozgrzać.
- Skatujesz nas jutro, dowódco? - zagadnął
Jinki, zerkając od czasu do czasu na Taemina, który rozmawiał z Yoon Jiahnem,
jednym z ich grupy.
- Hyung, wszystko w swoim czasie.
Brunet zatrzymał wzrok na tańczących w ognisku
płomieniach, wyobrażając sobie życie bez tych zimowych i letnich wyjazdów, bez
codziennych treningów, bez munduru, bez rygorystycznych przepisów, z dala od
koszar. Parę lat spędzonych w wojsku uświadomiło mu, że tak naprawdę nie miał
pojęcia, co mógłby robić poza nim. Chciał, by ojciec był niego dumny, dlatego
poszedł w jego ślady. Teraz nie wiedział, czy postąpił właściwie. Przyglądał
się każdemu podopiecznemu z osobna i każdy miał jakieś plany, jakieś marzenia,
które obiecali sobie spełnić po odbyciu służby. On sam uwielbiał muzykę od
najmłodszych lat. W szkole nawet założył z kolegami zespół. Grał na
instrumentach, komponował, śpiewał. Potem wszystko zeszło na inne tory...
Westchnął, znów
zerkając na Kibuma. Był on kolejnym powodem, dla którego chciał rzucić to całe
wojsko w cholerę i uciec, byleby nie patrzeć na zniewagę i nietolerancję,
często ukrywane przed światem "zewnętrznym" oraz jeszcze częściej
ukazywane przed przerażonymi "młodziakami" przez starszych dowódców.
Rozumiał wiele aspektów życia militarnego, wiele zakazów i nakazów, jednak nie
mógł przeboleć wtrącania się w sprawy, które tego nie dotyczą. Dlatego w
większości traktował swoich "uczniów" jako równych sobie. Mogli narzekać na
ilość ćwiczeń, ranne wstawanie i duży wysiłek, ale nie powiedzieliby złego
słowa, jeśli chodziło o jego zachowanie względem nich. Swoją grupę trenował nie
tylko fizycznie. Dawał im przykład szacunku, sprawiedliwości, wytrwałości,
wiary w dążeniu do osiągniętego celu, odwagi i łagodności. Bał się jednak, że
nie zdoła pokazać tego osobom, na którym najbardziej mu zależało. Tak, mimo swojej siły, bał się jak małe
dziecko w czasie burzy. Bał się, że nie wystarczy mu odwagi, by pokazać, co
czuje. Bał się swoich uczuć, emocji. Bał się, co tak naprawdę mogą wnieść do
jego życia lub co z niego zabrać. A może,
tak jak na wojnie, trzeba było czasem zaryzykować?
Zagłębiony w swoich myślach, nie zauważył, że
miejsce przy ognisku powoli pustoszeje. Chłopcy po kolei kładli się spać, czując
w mięśniach nadchodzący poranek. W końcu został tylko on i Jinki, który dołożył
do ognia parę znalezionych wokół patyków. Kiedy znów usiadł obok, szturchnął
delikatnie swojego młodszego dowódcę. Nie chciał tego przyznać, jednak zmartwił
się gorzkim wyrazem jego twarzy.
- Wszystko w porządku? - zapytał ostrożnie,
aczkolwiek z lekkim uśmiechem. Gdy mężczyzna pokręcił przecząco głową, kąciki
ust Onew opadły w dół. - W-wae?
- Hyung, c-co mam robić...? - szepnął
Jonghyun, nawet nie podnosząc wzroku. Zrobił to tak cicho, że starszy ledwo go
usłyszał. Zdając sobie sprawę z zakłopotania, jakiego właśnie mu dostarczył,
postanowił się przed nim otworzyć. - Znalazłem się tutaj z własnej głupoty.
M-mimo że doskonale wiedziałem, co chcę robić, to poszedłem w ślady ojca...
tylko po to, by mu zaimponować. N-nigdy nie sądziłem, że będę się czuć tutaj
tak ograniczony... Co mam robić, hyung? P-pomóż mi...
- U-u-umm... - jąkał się szatyn, nie za bardzo
wiedząc, jak go pocieszyć. W końcu postanowił w pewien sposób odwrócić jego
uwagę. - A co jest twoją pasją?
Brunet nie zastanawiał się nad odpowiedzią.
Brunet nie zastanawiał się nad odpowiedzią.
- Muzyka.
Cóż, Jinki mógł to wywnioskować już po tych
paru razach, gdy ukradkiem widział go
tańczącego z Taeminem. Miał wtedy tak szeroki, szczery uśmiech, iż trudno
byłoby uważać inaczej. Już miał go poklepać po ramieniu, gdy zauważył łzy,
które powoli spłynęły po policzkach Jonghyuna. Zaczął w panice rozglądać się
dookoła, a gdy nikogo nie zobaczył, naciągnął trochę rękaw swojej kurtki - nie
posiadając przy sobie żadnych chusteczek - i nachylił się do młodszego.
- Y-yah, nie płacz... - Otarł delikatnie jego
twarz, teraz widocznie zmęczoną ostatnimi latami spędzonymi w koszarach. Oczywiście, że
chciał mu pomóc. Nie miał tylko pojęcia, w jaki sposób to zrobić. Czy mógł tak po
prostu zejść ze stanowiska i wrócić do pełnienia funkcji zwykłego cywila? Postanowił
zebrać się na parę słów, które może i nie zmieniłyby całej sytuacji, lecz
dodały choć odrobinę otuchy. - Głowa do góry. Jak już skończę służbę, razem z
Taeminem i Key zabierzemy cię ze sobą. Będziemy bawić się do rana, pić do
upadłego, drzeć w czasie ciszy nocnej i narzekać drugiego dnia na potężnego
kaca - powiedział z taką pewnością, że Jonghyun musiał się lekko uśmiechnąć. -
O! Już wiem! Założymy razem zespół!
- Hm? Jaki?
- Nie mam pojęcia! - zaśmiał się Jinki. - Ale
zobaczysz, będziemy się świetnie bawić.
Podbudowany entuzjazmem starszego, Kim pokiwał
głową.
- Dziękuję.
- Do usług. - Jinki wstał i ukłonił się lekko
niczym prowadzący cyrku.
- Idź spać, hyung, bo jutro nie wstaniesz -
oznajmił dowódca robiąc wyganiający ruch rękami. Kiedy wymienili krótkie
pożegnania, Onew wrócił do swojego namiotu, kładąc się spać. Jonghyun natomiast
siedział jeszcze przez jakiś czas, wyobrażając sobie ich zespół i wszystkie
rzeczy, na które teraz nie mógł sobie pozwolić. Jakby zrezygnował ze
stanowiska... czy ojciec miałby mu za złe? Wiedział, że nie. Jego tata nie był
osobą, która nakazywała dziecku spełniać swoje własne ambicje. Gdyby wybrał
inną ścieżkę, wspierałby go. Więc czym
tak właściwie się kierował, zostając w wojsku?
♣
Taemin obudził się w
środku trzeciej nocy, słysząc zza ścian namiotu dziwny szelest i szuranie.
Podniósł zaspane powieki. Powoli przyzwyczaił wzrok do ciemności, jednocześnie
nasłuchując tego samego dźwięku. Nastała głucha cisza, przerywana
pochrapywaniem jego kolegi, który spał tuż obok. Usiadł ostrożnie w swoim
śpiworze, zachowując pozorny spokój. Był
pewien, że coś słyszał, nie mogło mu się wydawać.
Jego serce
przyspieszyło swoją pracę, gdy parę sekund później niezbyt głośny, aczkolwiek
wyraźny dźwięk łamanej gałązki dotarł do uszu chłopaka. Zadrżał, spoglądając na
wejście ich namiotu. Pod światło gasnących płomieni ogniska zauważył skradającą
się postać, której cień wręcz tańczył po materiałowych ścianach. Osoba była wysoka, posturą przypominająca lekko przygarbionego mężczyznę. Ciągnął
coś… Coś, co wyglądało na wielki wór, który zdawał się być dosyć ciężki. W
przerażeniu Taem sięgnął dłonią do kolegi, by szturchnąć go za wystające spod
śpiwora ramię. Kiedy pierwsza próba obudzenia go zakończyła się fiaskiem,
zrobił to jeszcze raz, tym razem mocniej.
- Jiahn hyung, obudź
się, do cholery - warknął najciszej jak tylko mógł. Czuł się okropnie…
samotnie. Odkąd nie było przy nim Jinkiego, przestał wierzyć, że cokolwiek
potrafi, że ktokolwiek widzi w nim coś więcej niż drobnego chłopaka o zbyt
dziewczęcej urodzie. Miał nadzieję z tego wydorośleć, dlatego poszedł do wojska
razem z Onew… oraz dlatego, że nie chciał dwuletniej rozłąki ze swoim
chłopakiem. Zadrżał, gdy po chwili jego umysł podsunął mu bolące słówko "były" i mocniej szarpnął
kolegę, tym samym wyrywając go ze snu.
- Czeegooo…? - mruknął,
niezgrabnie podnosząc się na łokciach.
- Ktoś tu jest, spójrz.
- Taemin wskazał na miejsce, w którym jeszcze niedawno znajdował się cień
mężczyzny. Teraz jednak na ścianach namiotu migotały ostatnie płomienie powoli
gasnącego ogniska. - J-jeszcze przed sekundą tu stał!
- Kto, Taemin?
- N-no… O-on… Był tu… P-przysięgam…
- Wydawało ci się. -
Podsumował starszy z nich po chwili ciszy. Z powrotem położył się na
niewygodnym śpiworze, czując swoje poobijane po treningach mięśnie. Nie dość, że dostawali straszny wycisk na
służbie, to jeszcze musiał dzielić namiot z tym natrętnym dzieciakiem. -
Daj mi spać.
Taem jednak nie miał
zamiaru poddać się tak łatwo. Może Jiahn
mu nie wierzył, ale Kibum to zrobi, prawda? Musiał mu to przekazać. Jemu i
Jonghyunowi. Nie przywidziało mu się, był tego pewien. Ktoś znajdował się w ich
obozowisku, razem z nimi. Ktoś, kto nie posiadał czystych zamiarów. A las nie
był zamieszkiwany przez nikogo. Ba! Co więcej, należał do wojska jako miejsce
ćwiczeń. Nikt niepożądany nie miał do niego wstępu. Dreszcz przeszedł przez
jego plecy, wstrząsając jego ciałem.
Gdy usłyszał świst
porywistego wiatru, gwałtownie wrócił do pozycji, w której się obudził. Zakrył
się najszczelniej, jak tylko potrafił, próbując stłumić wszystkie dźwięki,
jakie dostawały się do jego uszu. Zacisnął mocno powieki. Chciał, by obrazy
cienia mężczyzny zniknęły z jego umysłu, jednak na próżno. Starał się myśleć o
wszystkim, byle nie o tym. Niestety nie potrafił zasnąć, przez resztę nocy
przygryzając swoją wargę do krwi. Kiedy nad ranem mu się to udało, obudził go krzyk
Woohyuna.
Miał złe przeczucia.
♣
Kibum poruszył się w swoim śpiworze, gdy tylko dotarły do niego głosy i krzyki zza namiotu. Z grymasem niechęci na twarzy wysunął rękę i chciał nią szturchnąć Woohyuna, jednak trafił w pustą przestrzeń. Zmarszczył brwi i - wzdychając ciężko - minimalnie otworzył zaspane oczy. Zdziwił się, że jego kolegi tam nie było - zazwyczaj to on budził się pierwszy. Z trudem usiadł na cienkim materacu, biorąc zegarek do ręki.
- Barbarzyńca... Jak mógł coś takiego zrobić... - Usłyszał ponownie, co go zainteresowało. Postanowił sprawdzić, co się stało, dlatego ubrał się ciepło, a następnie wyjrzał z wnętrza namiotu. Prawie wszyscy z ich grupy stali tyłem do niego, całkowicie zasłaniając widok. Zamknął za sobą suwak i ruszył w ich stronę. Nagle poczuł dłoń, która zacisnęła się na jego ramieniu.
- Key hyung - wymamrotał Taemin, zbierając na sobie całą jego uwagę. Był blady, miał nieobecny wzrok i wyglądał, jakby nie spał co najmniej pół nocy. - Co się dzieje?
- Właśnie próbuję się dowiedzieć... - odpowiedział, spoglądając na niego jeszcze raz. Młodszy jeszcze nigdy nie wyglądał tak źle, co zmartwiło Kibuma oraz wywołało w nim matczyne instynkty.
- Taeminnie, wszystko w porządku? Nie wyglądasz najlepiej.
- Nic nie jest w porządku - odszepnął, jednak więcej nie chciał powiedzieć. Blondyn zastanawiał się, jak do niego dotrzeć, ale wiedział, że znał go zbyt krótko i nie mógł z tym nic zrobić. Jeszcze.
- Co tu się dzieje?
Jak na zawołanie wszyscy odsunęli się od przedmiotu zaciekawienia i ustawili w szeregu. Wszyscy oprócz Key, który mógł zerknąć na to, wokół czego zrobiło się zbiegowisko. Czuł, jak jego żołądek odmawia posłuszeństwa i robi parę fikołków; zrobiło mu się niedobrze. Jedynie Woohyun miał na tyle odwagi, by wystąpić z szeregu oraz pociągnąć kolegę w swoją stronę. Natomiast wzrok Jonghyuna zatrzymał się na znalezisku jego podopiecznych. Krew spływała coraz wolniej z martwego ciała młodej sarny na bielutki śnieg, który pod jej wpływem zmieniał swoją barwę.
- Co się tutaj stało? - zapytał ponownie, tym bardziej z większą ostrością w głosie. - Kto to zrobił?
Nastąpiła cisza przerywana odgłosami lasu. Żaden z nich nie odważył się odezwać, mimo iż nikt nie był temu winny. Lodowate deszcze przechodziły wzdłuż ich pleców. Taemin przełknął z trudem, wpatrując się wytrwale w drzewa. Wiedział, że ktoś z nimi był. Zadrżał nagle, kiedy przypomniał sobie kontur mężczyzny, odgłos kroków i szurania wielkiego worka po śniegu. Nie mogło mu się przywidzieć, wszystko było zbyt wyraźne... A może oszalał?
- S-sir, Park Gyojung-ssi miał dzisiaj wartę - odezwał się odważniejszy z młodych żołnierzy. - Nigdzie go nie ma. To on musiał to zrobić i... uciec.
Jonghyun pogrążył się w zamyśleniu, patrząc na krwawiącą ofiarę nieznanego sprawcy. To był pierwszy raz, kiedy spotkał się z taką sytuacją w czasie wyjazdu szkoleniowego. Nikt nie uczył go, jak zachować się w momencie, gdy jeden z żołnierzy okaże się... psychicznie chory? Nie wiedział jednak, czy może oskarżać Gyojunga. Nie posiadał żadnych dowodów, a jego zniknięcie nie świadczyło o niczym. Mógł jedynie snuć domysły.
- Przygotujcie się do treningu - powiedział głosem wypranym z jakichkolwiek uczuć. Grupa zdziwiła się jego decyzją i spojrzała na niego okrągłymi jak talerze oczami. - Poczekamy, aż Park Gyojung-ssi się pojawi. Jeśli to nie nastąpi, wracamy do sztabu, a resztę zostawimy policji i wojsku. Bez pytań. Żadnych sprzeciwów. Araji?
- A-arasseo.
Ki Bum się nie utopił, jestem zawiedziona. D: W sumie to nie trzeba wiele wiedzieć o wojsku, żeby o nim pisać, wierz mi. 8D Doradzić mogę jeszcze zajęcia z chemii - maski przeciwgazowe OP1... O nie, wyobraziłam sobie Key, jak to ubiera, może lepiej zamilknę. XD
OdpowiedzUsuńMnie jest bez różnicy, jak tekst jest pisany, przeczytam wszystko - chociaż sama właśnie wolę, jak moje rozdziały trzymają się razem, nie wiem dlaczego. Opowiadanie wcale nie jest żałosne, no ej. D: Sposób, w jaki Key nazywa Jjonga... Ach. ♥ Powiem Ci, że osobiście mam wysokie wymagania, jeśli chodzi o opowiadania, które czytam i w cholerę zaczynają mnie drażnić te, w których używa się koherentnego słownictwa albo większy nacisk kładzie się na to, żeby opowiadanie wyglądało super-mega-stylistycznie-o-ja-pierdolę niż na fabułę. Można się pogubić w tym, co się dzieje, bo autorkom zachciewa się niepotrzebnie zapychać tekst. A to mi się podoba, bo stylistycznie jest bardzo dobre, opisy są odpowiednio rozbudowane, nie przesadzone, ale też i nie ubogie, a przede wszystkim nie brnie się przez nie, jak przez Krzyżaków, czytając na przymus. Wiadomo, że po roku styl pisania na pewno się zmienił, ale to działa na plus.
Wybacz, ostatnio przeżywam jak żaba okres, że niektórzy wyżej srają, jak dupę mają, toteż ciesze się jak dziecko z normalnych opowiadań. XD W każdym razie nieziemsko mi się podoba, jakbyś tak jeszcze miała jakieś wątpliwości, kochana. XD
"Niektórzy wyżej srają, jak dupę mają" dobrze, że leżę.........
Usuńnienawidzę opisów xDDDD krzyżaków dobrnęłam do 100 strony i ni ch*ja więcej, dziękuję.
Ja się boję, że w WSS całkiem odbiegam od wszystkiego, dlatego czuję, że dobrze zrobią mi edycje na wattpadzie......
Spodobał mi się pomysł z maskami!!! XD Key w takiej masce... nie wie, jak to założyć... o Boże, muszę to zapisać... xDD problem w tym, że z chemii miałam ledwo 3, więc TAM to ja się nie pcham xDD
UsuńAch i dziękuję za komentarz <3
No ale kiedy mnie to naprawdę wkurza. TT.TT Jak ałtoreczki myślą, że są takie woah, a w rzeczywistości... Boże, kto to czyta i jak to jest, że oni to tak chwalą. No, ale to mnie rozumiesz przynajmniej!
UsuńA bo tak to jest, że opowiadanie w pewnym momencie żyje własnym życiem. Ty coś masz ustalone, ale one nieee, musi swoje humorki pokazać i wszystko idzie w pizdu. To nie Twoja wina, pamiętaj. Jeśli tak czujesz, to może faktycznie tak być. Na gorsze to nie wyjdzie~!
*szept - polecam maskę typu słoń, boli, jak wciągasz to na włosy*
UsuńChemia w stylu właśnie te maski przeciwgazowe albo te kombinezony. XD Tak to nasz dowódca nazywał na poligonie. O.O Mogę Ci nawet opowiedzieć historyjkę z tym związaną, może Cię natchnie. XD Zabawnie było pompować, bo kolega nie potrafił tego założyć, tsaa... W sumie sporo tego było. Awdf, tęsknię za szkołą. TT.TT
Proszę bardzo. <3
Wiem jaka to maska... tata ją miał xDD i wiem jak to boli, au... kombinezony mi pokazywali na praktykach w straży pożarnej, ale to może jakieś inne xDD ale też kogoś pompowali... xD Boże, jak to zabrzmiało...
UsuńDajesz, opowiadaj xD
To u mnie na czas trzeba było to założyć, a kolega nie umiał i dowódca mu powiedział, że my w podporze będziemy czekać, aż się nauczy. No ale kolega stwierdził, że tego nie zrobi, więc nas dowódca przeczołgał po lesie. Kolega nadal nic, aż miał nas pompować, dopóki się nie rozpłacze. Nie ukrywam, byłam zła. XD Albo OP1 ubieraliśmy na czas, major nam rewię mody robił. Najpierw maska i rękawiczki, a potem reszta. Tych guzików nie dało się pozapinać. Za karę trzeba było oczywiście pompować. XD Jedna grupa za karę biegała w tym po lesie... Na szczęście nie moja. Ale za jednego dupkamój stolik orbitował wokół kuchni. ._. Równo, na tą samą nogę, śpiewając. Dostaliśmy potem wolną rękę, żeby się na nim odegrać. XD Gosh, tęskno mi do tego. T.T
OdpowiedzUsuńWoah.
UsuńDobra.
Teraz ciekawskie pytanie, dopóki burza mi nie zerwie połączenia.
Gdzie ty pracujesz xD
Planuję się dostać do policji kryminalnej, ale na razie sprzedaję gazety. XD
UsuńOoooo... mój tata jest policjantem. Masakryczna robota. Chodzi znerwicowany jak Key z wałkiem, gdy Jong nie wraca na noc do domu.
UsuńTo prawda, że jak postrzelona osoba trzyma w dłoni pistolet, to od razu można zaliczyć to do morderstwa, a nie samobójstwa? XD musiałam zapytać xD
Ja chcę do kryminalnej. Albo antyterrorystycznej. *-*
UsuńNie słyszałam o tym, uczyłam się legitymować i mandaty wypisywać, o tym komisarz nam nie mówił. 8D
Antyterrorystycznej... aż mi się pewne yaoi przypomniało, co ostatnio czytałam... cool ^^
UsuńMandaty... jak mnie spotkasz... to weź nie wlepiaj... ja dobrze jeżdżę, really xD tak po znajomości xD
Ostatnio napisałam shota, gdzie Jjong był policjantem, awdf, zapomniałam o nim. *-*
UsuńZastanowię się. XD Każdy tak mówi, a potem pięćdziesiąt to za mało. XD Wyprzedzanie na przejściach dla pieszych, na wzniesieniach, eish...
Trzeba ponadrabiać ficzki DDD:
UsuńHarcory. Ja tak fajna nie jestem. Grzecznie czymam się znaków...
Ja bym może się za siebie wzięła z moim i nadrobiła rozdziały, bo znowu miesiąc będę milczeć. D:
UsuńJa też nie. Muszę na egzamin iść, fuck.
Boszzzz! Wieki mnie na internetach nie było! Wszystko przez szkołę, pracę i moje nowe zamiłowanie do BTS <3 ;-; Więc no, bardzo się cieszę, że jest już kolejna część i jestem ciekawa kto zabił tego biednego zwierzola ;-; Czekam na następną cześć i postaram się częściej komentować ;*
OdpowiedzUsuńMiałam iść spać, a ru rozdział i to taki jsksjsnskskn. Nie mów tak o wss bo to mój jeden z ukochanych jongkey! Chciałam ci napisać ładnego komenta, ale zasypiam już a rano zapomne. Świetne ciesze się z nowych rozdziałów wss i kurde prawie padłam i zaczełam piszczeć widząc dedyk. Koooocham całym serduszkiem <3
OdpowiedzUsuńTak zdecydowanie nie powinnam była pisać o tej godzinie to się zawsze źle kończy xd
Usuńawww super! ciekawa jestem, o co chodzi, ale to chyba jak każdy :D
OdpowiedzUsuńsupi dupi, naprawdę dobrze Ci idzie, nawet, jeżeli nie znasz się na wojsku - nie wplatasz jakiś zagmatwanych spraw, z których nie ma jak się wydostać, więc wszystko wygląda naturalnie, tak, jakbyś się na tym znała :D
awawawawaww, smutny Jjong :C
dobra, czekam na kolejne rozdziały! :D:D:D
Wczoraj w nocy znalazłam Twojego bloga i jestem na prawdę pod wrażeniem :). W nocy zamiast spać czytałam poprzednie rozdziały, więc przepraszam, że komentuję tylko ten jeden.
OdpowiedzUsuńSzczerze, to nie wiem dlaczego myślisz, że opowiadanie jest "żałosne". Jest jednym z lepszych, aż nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Życzę Ci dużo weny na pisanie :)
p.s nie wiem dlaczego, ale zawsze miałam słabość do JongKey (i do JongTae, ale to wina internet war XD , więc tym bardziej ta historia mnie wciąga ;).
Ohh... moje kokoro od razu szybciej bije <33 dziękuję bardzo <3
UsuńJa JongKey i OnTae... w sumie mogę ostatecznie czytać inne paringi, ale 2mina się nie czepię xDD
Ogólnie to wróciłam dzisiaj z wyjazdu i jestem bardzo zła, że dopiero teraz czytam ten rozdział ;-; Nie pamiętam nawet, o czym był poprzedni xdd Oby tak dalej <3
OdpowiedzUsuńNo dzień dobry♡ Rozdział przeczytałam już jakiś czas temu i tak nie do końca pamiętam szczegóły, wiec komentarz będzie taki dosyć ogólny haha. Oh ah jak ja na to opcio czekałam♡ Bardzo je lubie świetnie mi się je czyta. Nie mogę już się doczekać kolejnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńDobra ogólnie to jestem ciekawa co to za barbarzyńca zabił to zwierzątko, wzbudzilas moja ciekawosc. I oczekuje więcej Jongkey z czasem D: Eww ten komentarz jest bez sensu, ale ważne, że jest prawda??
Ogólnie czekam niecierpliwie na kolejnego parta, życzę dużo weny i pozdrawiam cieplutko ♡♡♡