czwartek, 17 lipca 2014

3# Oneshot "Wybaczenie"

Witam serdecznie! Przed parodniowym wyjazdem na wakacje, chciałam jeszcze dodać ten oneshot, który jest kompletnym niewypałem, ale niestety innego skończonego nie mam, więc trzeba się 'zadowolić' tym. Nie zlinczujcie mnie, proszę xD Ogólnie sprawdzałam, więc błędów ortograficznych nie powinno być, ale te przecinki potrafią gdzieś się zawieruszyć, lecz raczej nie powinno to być czymś odpychającym. Jezus Maria, jak to człowiek potrafi zawału dostać, kiedy nagle budzik dzwoni "Wow! Every-bo-dy wake up, wake up!". Dead x_x 
Poza tym, z zakątków YouTube'a:


pedoMinho rozwalił system "I don't worry". I co? I co? Mówiłam, że prawdziwe jest OnTae, a żabol woli kobiety xDD
Dobra, nie gadam więcej, bo na końcu też się rozpiszę, więc... Zapraszam do czytania, albo chociaż częściowego przejrzenia xD


TYTUŁ: Wybaczenie
ZESPÓŁ: SHINee
PARING: JongKey
TYP: Yaoi
UWAGI: Scena +18 (nadszedł mój dzień >.<)

_________________________________________________________________

     - Co robisz, idioto?! Patrz, jak tańczysz!
     - Nie moja wina, że masz takie wielkie, dinozaurze stopy!
     - Odezwała się panienka z kreskami i w różowej bluzeczce.
     - Powiedział co wiedział i się wywalił.
     - Wywalił? - zapytał Jongie, wyprowadzony z kontekstu. Przecież nadal stał. Nagle Key mocno go popchnął, przez co blondyn stracił równowagę i wylądował na podłodze, zaszczycając ją dotykiem swoich zgrabnych pośladków. Przed tym jednak zdążył złapać szatyna za rękaw, dlatego i on poleciał. - Sam też nie masz idealnej równowagi.
     Mówiąc to, Jonghyun patrzył w zdziwione oczy Kibuma z chytrym uśmiechem, które znajdowały się jedynie parę centymetrów od jego ciemnych tęczówek. Młodszy oburzył się i wstał z poirytowaniem, otrzepując ostentacyjnie czarne spodnie. Wyjął z kieszeni swoją komórkę i sprawdził godzinę.
     - Przerwa! - krzyknął, idąc w stronę wyjścia z sali ćwiczeń.
     - Ej, miałeś zdjąć tą durnotę z telefonu! - Zezłoszczony blondyn ruszył w jego stronę, chcąc złapać urządzenie. Niestety, Key odsunął rękę od zasięgu Kima.
     - Nie! Mój telefon i robię, co chcę.
     - Chociaż raz mógłbyś mnie posłuchać! Jestem starszy!
     - I głupszy.
     - O Boże... - Dało się usłyszeć głębokie westchnienia pozostałych. Ostatnio byli nie do wytrzymania, ciągle się kłócili i kłócili. Nie było dnia, w którym by któryś któremuś nie dogryzł. A to wszystko przez...
     - Minho, chodź mi pomóż. Chłopaki! - Onew razem z żabolem podszedł do nich. Złapali ich za kołnierze koszulek i odsunęli od siebie. - Jak pies z kotem!
     - Miau - zamruczał Kibum prowokacyjnie, dając do zrozumienia, że w razie czego, to Jong jest kundlem. Schował telefon do kieszeni.
     - Prędzej jak stare małżeństwo - wtrącił rozbawiony Taemin, uczepiając się ramienia najstarszego hyunga. Cmoknął go w policzek, szczerząc białe ząbki w stronę kłócących się przyjaciół. Uwielbiał im dogryzać. A teraz jeszcze bardziej sprawiało mu to radość, bo reagowali ze zdwojoną siłą.
     - Ja ci dam stare małżeństwo, ty mała łajzo! - Diva rzucił się w stronę maknae, który zaczął uciekać. - Nie tak cię wychowałem!
     - Co za ludzie... - mruknął Jong z chytrym uśmiechem pod nosem, ponieważ zauważył, że komórka wypadła szatynowi na podłogę. Podszedł i ją podniósł, zdejmując żenujące etui, które następnie wyrzucił do kosza na śmieci, stojącego w rogu sali.
     - Kibum-ah! - krzyknął nagle Jinki, stając na drodze rapera. - Zostaw Taemina, nic ci nie zrobił.
     - Pff. - Zezłoszczony, zaprzestał biegania za maknae. Wzrok utkwił na Jonghyunie, zbliżającego się do niego z  jego telefonem w dłoni.
     - Masz, zgubiłeś coś. - Lekko rzucił w niego urządzeniem i odwrócił się w stronę wyjścia. - Chodźcie, chłopaki. Odpoczniemy.
     Lider razem ze swoim Tae, a także z Minho i Dino opuścili pomieszczenie. Key jednak nie śmiał się ruszyć z miejsca. Wpatrywał się w swoją komórkę, która utraciła ochronną obudowę. Tracąc zmysły, zaczął jej szukać, rozglądając się po całej sali. Kropelki potu wstąpiły na jego czoło. Zauważył śmietnik i chociaż nie podobała mu się wizja grzebania w nim, nie mógł tego tak zostawić. Podbiegł do niego i uniósł pokrywkę. Soczyście zielone etui odznaczało się na tle białych i szarych papierów i chusteczek. Jego piękne brązowe oczy zaszkliły się. Sięgnął po nie ręką i po chwili już miał je założone na telefonie. Usiadł na drewnianej podłodze, opierając się o ścianę. Naprzeciw znajdowało się lustro, więc chcąc czy nie chcąc, spojrzał w nie. Widział, jak łzy spływają po jego gładkich policzkach, zostawiając słone ślady. Wzrok przeniósł ponownie na futerał. Zielony dinozaur uśmiechał się do niego, szczerząc ząbki. Nie mogąc dalej skrywać uczuć, rozpłakał się na dobre, chowając twarz w kolanach. Jego serce powoli zaczęło się kruszyć, tracił wiarę, nadzieję, że jeszcze będzie dobrze. Żałował, że w ogóle starał się o bycie gwiazdą k-popu. Jakby nie mógł zostać projektantem mody w Ameryce.
     - To moja wina... - zachlipał, pociągając nosem. Nie mógł złapać tchu, a płacz ciągle narastał, wstrząsając nim.

***

     Blondyn szedł tanecznym krokiem w stronę brązowowłosego. Śpiewał do mikrofonu, a jego anielski głos rozbrzmiewał na sali koncertowej. Ruchy, jakie wykonywał z gracją, nęciły wzrok Kibuma, aby patrzył jedynie na niego. Przedtem ustalili kolejną nowość dla fanserwisu, gdyż tęsknili za dawnymi wygłupami. Chcieli doprowadzić fanki nawet do płaczu. Niby udawane pożądanie w ich oczach było widoczne na obrazach z kamer. Głośne piski. Zwiększyli kroki w swoim kierunku i już prawie byli obok siebie. Na drodze jednak niespodziewanie stanął Minho, który machnął biodrem w rytm muzyki i zarzucił ręce na ramiona Key, oplatając jego szyję. Jjong stanął w połowie kroku, zdziwiony. Choi zbliżył usta do ust rapera i mało brakowało, a by go pocałował. Jeszcze głośniejsze piski. Kim zdołał się odsunąć, ale nie mógł dać po sobie poznać zdziwienia, więc roześmiał się i udał, że wyciera usta rękawem. Następnie, nie patrząc na dinozaura, ominął go, śpiewając swoją kwestię.
     - Mieliśmy się trzymać tego, co ustaliliśmy! - warknął wściekły blondyn do Kibuma po koncercie. Stali właśnie w przebieralni, będąc ostatnimi w pomieszczeniu. Ten zastygł w miejscu, nie wiedząc o co mu chodzi. Spojrzał na niego z uniesioną brwią.
     - Ale co?
     - Wiesz o co mi chodzi! Nie mówiłeś, że mnie wystawisz i zrobisz ze mnie głupka!
     - Nie wiem o czym mówisz. - Zbulwersowany postawą przyjaciela młodszy Kim, skrzyżował ramiona na klatce piersiowej i spojrzał na niego z wyrzutem.
     - A kto się prawie całował z Minho? Ja? - Jongie nie widział co zrobić z rękami, więc machał nimi na prawo i lewo.
     - Daj spokój, to było spontaniczne. Sam o tym nie wiedziałem.
     Uspokojony, że już wie o co chodzi, ściągnął koszulkę. Podszedł do wieszaków i zaczął przebierać w t-shirtach. Od żółtych, przez zielone, do fioletowych i czarnych. Przy okazji zdjął ze swoich dłoni mnóstwo dodatków. W pewnym momencie poczuł, jak silne ręce odwracają go przodem do przyjaciela. Spojrzał w jego oczy i ujrzał w nich złość. Nic poza tym. Trochę się przestraszył, ponieważ chłopak nigdy nie był taki względem niego.
     - Jonghyunie hyung? - szepnął w jego stronę. Idealnie wykrojone usta lekko zadrżały.
     - Nie mów tak do mnie. Jesteś wstrętny i kłamliwy. Nie znałem cię od tej strony. Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi. - Mówił spokojnie, ale mimo to wstrząsały nim emocje. Głos mu się załamał. - A ty grasz na dwa fronty... Jak mogłeś mi to zrobić? Wyszedłem na kompletnego debila. - Opuścił głowę.
     - Jjong... To tylko głupi fanserwis, j-ja... Nie wiedzia...
     - Dobra, wiesz co? Zapomnijmy o tym. I o tych wszystkich momentach, o zabawie, o radości, którą razem przeżyliśmy. Niepotrzebne mi to. Jesteś zwykłym kłamcą i nawet nie chcesz się przyznać.
     Wyszedł, zostawiając szatyna samego w osłupieniu.

***

     Kibum nadal siedział na podłodze skulony. Wylał z siebie potoki łez w ciągu tych kilkunastu minut. Czuł, że pieką go oczy, a sam zaczyna robić się senny. Nie mógł jednak zasnąć, ze względu na próbę. Mieli czterdzieści minut przerwy; cieszył się, że nikt nie spróbował do niego zajrzeć. Może mają go gdzieś. W końcu nie jest im do niczego potrzebny. Onew z Taeminem zajmują się sobą, Minho pewnie nadal gdzieś się rozciąga, a Jonghyun siedzi przed kartką, pisząc nową piosenkę.
     "Co go opętało, żeby bez uzgodnienia robić takie coś?" - myślał o Minho i jego zagraniu na koncercie. Zaczęło mu się przewracać w żołądku, kiedy oczami wyobraźni widział nagrania z tej akcji na YouTube. Nie było mu teraz do śmiechu. Przez to stracił najlepszego przyjaciela. Kogoś, kogo podziwiał i szanował. Kogo kochał nad życie.
     Przez swoje głupie uczucie nie mógł myśleć o nikim innym. Gdziekolwiek był, zawsze choć raz przypominał mu się obraz uśmiechniętego Jonghyuna. W tym momencie przez to płakał i nie mógł tego powstrzymać. Nadgarstkiem co rusz wycierał łzy, ale to niewiele mu dało, ponieważ w miejsce starych pojawiały się nowe. Telefon w zielonej obudowie leżał obok niego na podłodze, a dinozaur nadal szczerzył zęby, pogarszając jego samopoczucie.
     Nagle usłyszał kroki blisko wejścia do sali. I głos, na który zamarł.
     - Dzięki, że powiedziałeś. Muszę go poszukać. Och, zapomniałem bluzy.
     Rzeczywiście, grafitowa bluza, należąca do wokalisty, leżała na krześle po drugiej stronie pomieszczenia, blisko lustra. Kibum popatrzył w swoją prawą stronę i zamarł, gdy poruszyła się klamka. Do sali ćwiczeń wszedł blondyn, idąc od razu po ubranie. Wzrok Key podążał za nim, a kiedy ich spojrzenia się spotkały, od razu odwrócił głowę i zmienił pozycję, jakby był luzakiem, który po prostu sobie siedzi. Na jego nieszczęście, Jonghyun zauważył ślady łez i mocno zaczerwienione oczy. Zdziwił się i z wrodzonym niepokojem o niego podszedł do szatyna, kucając przed nim. Key opuścił głowę, starając dalej się ukrywać jak tylko może.
     - Kibum, płakałeś? - Chłopak próbował napotkać jego wzrok, lecz tamten skutecznie go unikał.
     - Nie, idź stąd - odrzekł chłopak, kiedy odzyskał zdolność mówienia. Odchrząknął, po raz kolejny kierując twarz w przeciwną do Jjonga stronę.
     - Spójrz na mnie.
     - Wyjdź.
     - Spójrz.
     - Wynoś się!
     Mając dość jego niegrzecznego tonu, wokalista złapał go za podbródek i próbował odwrócić do siebie. Po paru sekundach, przy których się z nim mocował, blada i mokra twarz Kibuma skierowana była w jego stronę. Jonghyun zdziwił się jeszcze bardziej, kiedy już był pewny, że widział łzy. Przez myśl przemknęło mu wcześniej, iż może niezdara oblał się wodą, ale nie. Szatyn z żalem patrzył na niego.
     - Płakałeś?
     - Nie - odpowiedział z zaciśniętymi zębami.
     - Hah, kłamiesz w żywe oczy... - prychnął Kim, spoglądając na niego czule. - Czego?
     - Odczep się i wyjdź.
     - Nie. Przepraszam.
     - Co? - Key zamrugał parę razy zdziwiony.
     - Rozmawiałem z Minho o tym koncercie... No i przepraszam. Nie wiedziałem.
     - Zapchlona jaszczurka! Mogłeś się domyśleć! Nigdy bym cię nie okłamał!
     - Wiem... Wybaczysz mi?
     - Nie. - Skrzyżował ramiona na piersi i wydął usta.
     - No błagam. Wkurzyłem się po prostu.
     - Czym? Że Minho próbował mnie pocałować? Phi.
     - A żebyś wiedział. Coraz częściej specjalnie działał mi na nerwy i wyszło, że i tobie się dostało. Przepraszam.
     - Odsuń się.
     - Coś ty taki niedostępny? Opanuj się, Divo - mruknął do jego ucha, owiewając jego szyję gorącym oddechem. W pewnym momencie pocałował jej skrawek, na co Key zadrżał.
     - Nie nazywaj mnie tak.
     - Kibummie.
     Jonghyun przybliżył się do niego jeszcze bardziej i początkowo jedynie musnął malinowe usta szatyna. On drgnął lekko. Jego oczy, szeroko otwarte, wyrażały niemałe zdziwienie. Spojrzał na chłopaka, który również się na niego patrzył. Te parę centymetrów, które ich dzieliły, zaczęły drażnić niższego, więc łatwo je zlikwidował. Ułożył wargi na wargach Kima, trwając w tej pozycji przez kilka sekund. Nie mogąc wytrzymać, Key zaczął udoskonalać pocałunki. Namiętny dotyk sprawił, że zapalił się jak zapałka. Gorąca fala spłynęła po nim, poczuł mrowienie na karku. Chciał więcej, pragnął więcej.
     Jjong zaczął powoli wstawać, ciągnąc go za sobą. Ten nie sprzeciwiał się, nawet przez moment o tym nie pomyślał. Za bardzo go kochał, więc dogłębnie mu ufał. Wplótł dłonie w jego blond włosy i przyciągnął mocniej do siebie. Kiedy został popchnięty na ścianę, całkowicie stracił jasność umysłu. Obie ręce znalazły się na karku Jonghyuna i z jego pomocą wskoczył na niego, oplatając nogami biodra wokalisty. Ten z kolei błądził dłońmi po plecach ukochanego, podwijając różową bluzkę. Kibum odsunął się o parę centymetrów, by zaczerpnąć powietrza. Uśmiechał się przy tym błogo, nie otwierając oczu. Jong natomiast wpatrywał się w niego jak w obrazek, oddychając płytko i szybko.
     - Key, co z twoją fryzurą...? - zapytał, drażniąc się. Szatyn odwrócił głowę, zaglądając w lustro. Przeraził się, zeskoczył z blondyna i podbiegł bliżej. Poprawił włosy, które zmierzwiły się w czasie pocałunku. Był tak tym zajęty, że nie zauważył nawet przytulającego się do jego pleców Blinga.
     - Hyung, zostaw.
     Trzepnął go po rękach, które zaczynały ściągać z niego koszulkę. Nie pomogło. Zaczął się z nim siłować.
     - Jonghyun! Przestań, nie... Ach... - westchnął po ataku na jego szyję. Nogi lekko ugięły się pod nim.
     - Chodźmy zobaczyć. - Usłyszeli głos Onew. - Poza tym, zaraz przerwa się kończy, więc dużej różnicy nam to nie zrobi.
     Taemin, Jinki i Minho zastali chłopaków po przeciwnych stronach sali. Obaj mieli czerwone policzki, potargane włosy i dziwne wyrazy twarzy.
     - Eee... Co robicie?
     - Tańczymy - odparł Jonghyun bez wahania. - Uznaliśmy, że ta przerwa była strasznie długa.
     - Tańczycie... Bez muzyki? - Minho poruszył brwią.
     - Akurat wyłączyliśmy, by poczekać na was. Lenie. - Kibum machnął dłonią jak typowa diva.
     - Taa... No dobra, jak uważacie. - Lider wzruszył ramionami i wznowili ćwiczenia układów. Tym razem wokalista i raper wymieniali uśmiechy, a nie spojrzenia z chęcią mordu.

***

     - Key... - mruczał Jonghyun wprost do ucha szatyna, leżąc na nim. Całował delikatnie jego szyję. Chłopak wzdychał z przyjemności, jaką odczuwał. Dłońmi sunął po umięśnionych ramionach ukochanego. Sam drżał pod każdym dotykiem.
     - Jongie... Ach... - wzdychał, patrząc w ciemność, która panowała w jego pokoju. Było mu okropnie gorąco, nawet gdy leżał tak bez koszulki, jedynie w samych spodniach od piżamy. Ogień, jaki się w nim rozniecił, doprowadzał go na skraj wytrzymałości.
     - Kocham cię, Bummie - szepnął blondyn. - Nie wyobrażam sobie innego życia niż z tobą obok. Nawet, gdy ktoś stanie między nami, to proszę, nie zostawiaj mnie tak więcej.
     Łzy napłynęły mu do oczu, więc ukrył twarz w zagłębieniu jego szyi. Młodszy zdziwił się, kiedy poczuł mokre krople na swoim ciele. Nie sądził, że chłopak mógł się rozkleić od takiego wyznania. Sam jednak odczuł coś dziwnego w sercu.
     - Nie płacz. - Wsunął jedną dłoń w jego włosy, a drugą objął go w pasie, przysuwając bliżej, chociaż wiedział, że już bliżej się nie da. - Zawsze będę obok ciebie. Przecież też cię kocham, ty głupi Dinozaurze. - Nie mógł wytrzymać tej jakże wzniosłej chwili, więc oczy też mu się zaszkliły.
     Jonghyun uspokoił się i uniósł na rękach, patrząc na partnera.
     - Jesteś mój?
     - Tylko i wyłącznie.
     Wokalista nachylił się i nakrył usta rapera swoimi. Całował go delikatnie i powoli, jednak z każdym momentem dotyk jego warg był mocniejszy i namiętniejszy. Wsunął swój język, zapraszając go do wspólnej zabawy. Kibum chętnie się przyłączył. Już od dawna bardzo tego pragnął, więc nie mógł być szczęśliwszy. Nie miał zamiaru niczego przerywać, chciał czerpać jak najwięcej przyjemności. Drgnął jednak, kiedy Jjong zaczął rozwiązywać supełek od sznurków w jego spodniach. Otworzył lekko oczy. Sylwetka ukochanego hyunga powoli schodziła niżej. W chwili, gdy niby przypadkowo blondyn otarł swoją męskość o jego, Key wciągnął gwałtownie powietrze, zagryzając wargę. Podniecenie rosło w nim z sekundy na sekundę i to z winy starszego. Głos szepczący jego imię, jego ciepło, bliskość. Wszystko to wyzwalało w nim emocje, jakich nigdy nie był w stanie doznać. Obaj nie myśleli o konsekwencjach, ani o tym, że mogą zostać nakryci. Liczyli się tylko oni i ten moment.
     Jonghyun zdjął powoli szare dresy szatyna. Usiadł między jego nogami i napawał się widokiem mlecznej skóry. Uśmiechnął się, widząc wypukłość w modnych i markowych bokserkach Kibuma. Ten, zauważając o co chodzi, zrobił się czerwony i usiadł. Uderzył blondyna w ramię, który zaśmiał się perfidnie.
     - Przestań! To tylko i wyłącznie przez ciebie!
     - Ach, więc to tak na ciebie działam. Niezły tygrys ze mnie.
     - Wcale że nie! Nie pochlebiaj sob...
     Nie dane było mu dokończyć. Ponownie ich usta były złączone, a języki toczyły bitwę. Młodszy Kim sunął dłońmi po nagim torsie hyunga, wyczuwając jego wyrzeźbione mięśnie. Potem przesunął je wzdłuż szyi i oplótł je wokół niej, przyciągając go mocniej.
     - Wiedziałem, że jesteś zachłanny, ale nie, że aż tak - mruknął mu do ucha, przygryzając lekko jego płatek.
     - Jeszcze nie jednym cię zaskoczę.
     Szatyn popchnął Jjonga na plecy, górując nad nim. Nie mógł pozostać mu dłużny, więc z równie silnym pożądaniem zaczął całować każdy skrawek jego skóry. Ręką powędrował do jego rozporka, rozpinając go powoli. Zaczął zsuwać z niego spodnie, ale marnie mu to szło. Po kilku sekundach Jonghyun pomógł mu w tym, unosząc biodra. Jego ciało było tak rozgrzane, że myślał, iż ma gorączkę.
     - Taemin, gdzie jest Key? - W sąsiednim pomieszczeniu słychać było głos Minho. Wzdrygnęli się.
     - Nie wiem, może w waszym pokoju? - odpowiedział mu maknae. - Onew, przestań. Nie teraz.
     - Zamknąłeś drzwi? - zapytał Kibum, patrząc spanikowany na wokalistę.
     - Nie.
     - Idiota!
     Wystraszony zszedł z łóżka i podbiegł do drzwi, które zamknął szybko na klucz. Oparł się o nie przodem, wyczekując przyjścia Choi. Nie spostrzegł Kima, który zaczaił się za nim i przytulił go od tyłu. Dotyk jego zimnych rąk spowodował przyjemne dreszcze, rozchodzące się po plecach rapera. Nagle poczuł szarpnięcie drzwiami.
     - Key? Jesteś tam?
     - Taak, potrzebujesz czegoś? - zapytał w nadziei, że szybko sobie pójdzie.
     - No, mniej więcej mojego łóżka. Jak mi to załatwisz, masz mnie z głowy.
     - Eee... Idź do Taemina. Nie chcę dzisiaj nikogo widzieć. - Mówił co tylko mu przyjdzie do głowy. Głupia sprawa, zostać przyłapanym z Jongiem w jednoznacznej sytuacji.
     - U niego jest Jinki.
     - To idź tam, gdzie wcześniej spał O-On-ew... - jęknął, kiedy starszy zaczął pocierać dłonią jego męskość przez bokserki i całować po karku.
     - A Jonghyun? On tam spał.
     - M-mówił, że wychodzi do jakiegoś klubu i wróci r-rano...
     - Mhm, jasne... Pozdrów go tam. - Wszystkowiedzący Minho zaśmiał się i odszedł od drzwi, by po chwili udać się do pokoju Onew, którego z kolei właściciel był zajęty obcałowywaniem Taemina w kuchni.
     - Do klubu? Serio? - zapytał blondyn, zaprzestając swoich poczynań.
     - Tak. O, już wróciłeś. - Key udał zdziwionego. - Masz pozdrowienia od Minho.
     - Patrz, nie wiedziałem. Przecież to taka wredna żaba.
     - Widzisz, a jednak o tobie pamięta.
     - Wolałbym nie.
     Chłopak zdecydowanie pociągnął Key w stronę łóżka i nie dając mu czasu na sprzeciw, rzucił go na nie. Sprężyny materaca lekko zaskrzypiały, kiedy wokalista usiadł na jego biodrach, pochylając się nad młodszym. Wpił się w jego szyję, jakby był spragnionym krwi wampirem. W końcu zassał się na niej lekko i odsunął, pozostawiając czerwony ślad.
     - Jak będzie widać, to cię zabiję - ostrzegł Key.
     - To już możesz planować jak to zrobić. - Uśmiechnął się Jjong.
     Zanim szatyn zdołał odpowiedzieć, już miał usta zajęte przez spragnionego bliskości Blinga, który sunął leniwie ręką po jego ciele, zatrzymując się w okolicach bokserek. Chłopakiem znów wstrząsnęły lekkie dreszcze. Nie potrafił racjonalnie myśleć, a blondyn w ogóle mu nie pomagał. Raczej na odwrót - sprawiał, że zapominał o całym świecie. Przez moment pomyślał, że to za szybko. Dopiero co wyznali sobie uczucia i tak od razu mają iść do łóżka? Z drugiej strony nie chciał przerywać. Chciał pokazać, że go kocha nad życie, że sprawia mu ogromną przyjemność.
     Co rusz cichutko szeptał imię Jonghyuna do jego ucha, które po chwili delikatnie przygryzał. Ten niewyrośnięty Dinozaur musiał wiedzieć, że działa na niego jak narkotyk. Raz spróbował i pragnął go więcej. Uzależnił się od tej bliskości. Nawet leczenie by mu nie pomogło. Ta używka była tak mocna, że szybko i dogłębnie złapała go w swoje sidła. Ale nie opierał się. Już nie mógł. Nie potrafił. Nie chciał. Z każdym dotykiem jego podekscytowanie rosło, co przejawiało się w uwypukleniu bokserek.
     Wokalista mruknął przeciągle, kiedy Kibum zaczął przesuwać dłońmi po umięśnionej klatce piersiowej. Przejechał potem po ramionach, by zakończyć wędrówkę na jego karku. Przyciągnął go mocniej do siebie, smakując zachłannie pełnych warg Blinga. Już dawno nie było mu tak dobrze. Ba! Nigdy nie było lepiej! Od tej pory nie musi wyobrażać sobie podobnych sytuacji między nim a blondynem. Teraz może swobodnie zbliżyć się do swojego ukochanego hyunga, który odwzajemnia jego uczucia. Kocha go nad życie i jest w stanie poświęcić mu wszystko.
     Jjong, nie spiesząc się, schodził w dół, całując każdy skrawek mlecznobiałej skóry Divy. Wszelki dotyk, którym go obdarzał, był niezwykle delikatny, jakby chłopak został zrobiony w fabryce porcelany. Powoli zsuwał jego bieliznę, chcąc mu ulżyć w tych męczarniach. Uśmiechnął się na widok pobudzonej męskości. Musnął go palcami, by następnie lekko je na nim zacisnąć. Kibum oddychał płytko i szybko. Poczuł, jak jego policzki robią się jeszcze bardziej czerwone i niemiłosiernie pieką. Był zawstydzony tym, że Kim widział go w pełnej okazałości.
     - Ślicznie wyglądasz, gdy się rumienisz - oznajmił wokalista ze stoickim spokojem. Musnął nosem jego policzek, a potem wpił się w wargi, ciągle zaspakajając prawą dłonią pożądanie, które silnie odczuwał Kibum. Lecz ono nie chciało spadać, wręcz odwrotnie. Wciąż rosło. Ręka blondyna przyspieszyła, a szatyn zaczął się wić z rozkoszy. Odchylił głowę do tyłu, dając dostęp Jjongowi do swojej szyi, którą obdarzał krótkimi całusami. Schodził w dół, aż zatrzymał się przy członku ukochanego. Przejechał delikatnie językiem po całej jego długości, by następnie wziąć go do ust. Przeciągły jęk Divy słuchać było w całym pokoju. Przez moment bał się, że pozostali też mogli słyszeć. Jednak zaraz to olał, nie dając rady powstrzymać westchnień, jakie wydobywały się z jego gardła. Jonghyun poruszał głową w górę i w dół, chcąc sprawić partnerowi jak najwięcej przyjemności, lecz kiedy szatyn był bliski spełnienia, przestawał. Robił tak parę razy, drażniąc się z nim.
     - Głupi Dinozaur... Ach... - mruczał Key. Wplątał dłoń w jasne włosy Kima, który podniósł na niego wzrok z podstępnym uśmiechem. - Przestań się mną w końcu bawić, ty kretynie.
     - Już, już, królewno.
     Zaczął pobudzać z powrotem jego męskość. Po krótkiej chwili Kibum doszedł w jego dłoni z niemym westchnieniem na ustach. Zaciśnięte na pościeli ręce powoli rozluźniły ucisk, a on opadł całkowicie na łóżko. Jego oddech także się uspokajał. Twarz miał czerwoną jak pomidor w lecie. Blondyn uśmiechnął się na ten widok. Bardzo go kochał i nie wyobrażał sobie życia bez młodszego. Czuł, że byli sobie przeznaczeni. Wszystko na to wskazywało, a jego silne uczucie do szatyna dawało o sobie znać. Ucałował delikatnie te słodkie usta, należące w końcu jedynie do niego. Napawał się tym jak tylko mógł. Nagle poczuł jak Diva dołącza język. Ułożone na jego ręce przyciągnęły go mocniej do siebie. On za to błądził dłońmi po jego klatce piersiowej, brzuchu, biodrach. Key, kiedy poczuł palce Jonghyuna przy swoim wejściu, drgnął bardziej ze zdziwienia niż strachu przed tym, co miało nadejść. Bling spojrzał na niego z troską.
     - Jeśli nie chcesz, nie... - zaczął szeptem.
     - Chcę - odrzekł twardo. - Udowodnię, że cię kocham.
     - A-ale... - To wyznanie zdziwiło go. - Bummie, nie musisz tego udowadniać, wierzę ci.
     - Wcześniej nazwałeś mnie kłamcą, więc naprawię to. Nie chcę, byś tak o mnie myślał.
     - To... Nie... Aish, Kibum. - Wyraźnie zmieszany po prostu wpił się w jego wargi, mocno i drapieżnie. Następnie przygryzł jedną z nich, odsuwając się. - Nie jesteś kłamcą, a ja ufam ci bardziej niż sobie. Wystarczy, że to docenisz i będziesz mnie kochał tak jak ja ciebie.
     - Kochałem cię od pierwszego dnia trainee, kocham cię i będę cię kochał już zawsze. Wierz mi, tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.
     - Na to liczę. - Uśmiechnął się czarująco.
     Powoli włożył jednego palca do jego wnętrza, całując zachłannie mlecznobiałą szyję. Szatyn jęknął cicho, ale nie sprzeciwiał się. Później dodał drugiego, a następnie trzeciego. Raper mruczał, wyginając plecy w lekki łuk. Był rozgrzany niczym węgielek na grillu, na nic zdało się uchylenie okna.
     - Jongie... - szepnął niewyraźnie Key. Oczy zasłonięte miał mgłą rozkoszy i patrzył w sufit, trzymając ręce na ramionach kochanka. - Nie nazywaj siebie tygrysem, skoro jesteś wolny jak żółw.
     - Wolę jak jesteś bezpośredni, Key - odrzekł mu z chytrym uśmiechem.
     - Po prostu weź mnie, głupi dinozaurze - syknął niczym wąż, chcący ostrzec zbliżającego się przeciwnika.
     Blondyn spełnił prośbę ukochanego, wchodząc w niego. Robił to powoli, z wielkim wyczuciem, uważając, żeby go nie skrzywdzić. Gładził rękami jego brzuch, a następnie zaparł się nimi po obu stronach jego głowy. Patrzył, jak zaciska swoje powieki, a na ustach pojawia się grymas bólu. Zaprzestał działań, chcąc dać odpocząć Kibumowi, który i tak oddychał już dość szybko.
     - Key - mruknął mu do ucha, składając czuły pocałunek na jego policzku. - Jesteś w stu procentach pewny?
     - Znęcasz się, czy co? - odpowiedział dobrze mu znanym tonem Divy. - Po prostu weź się w garść, tchórzliwa jaszczurko.
     Pokręcił głową i jednym ruchem wszedł w niego do końca. Szatyn jęknął, kurczowo trzymając się pościeli. Chcąc, nie chcąc, uronił łzę, która pociekła po jego lewym policzku, jednak szybko została otarta przez zatroskanego Jonghyuna. Musnął go w to miejsce, przenosząc pocałunki na słodkie wargi Kima, które ochoczo oddawały tę pieszczotę. Zarzucił ręce na kark wokalisty i mocniej wpił się w jego usta, jakby miał mu zaraz uciec lub rozpłynąć się, oznaczając koniec sennej jawy.
     Z każdym kolejnym pchnięciem uśmiechał się coraz bardziej, mogąc rozkoszować się wymarzoną chwilą. Nie czuł już bólu; zastąpiła go niezwykła przyjemność i wielkie pożądanie. Należał do niego. Nie przeżyłby, gdyby został mu w jakiś sposób odebrany. To byłby największy cios. Jednak nie potrafił sobie wyobrazić takowej sytuacji, ponieważ tej nocy stali się jednością. Kochał go i nie miał zamiaru więcej opuścić. Westchnienia, jakie wydostawały się z jego gardła, były wręcz przesycone namiętnością i uczuciem, którymi go darzył. Kiedy ruchy bioder Blinga stały się szybsze i gwałtowniejsze, wplótł dłonie w jego mokre od potu włosy i przyciągnął do siebie. Zaczął obdarzać licznymi muśnięciami wgłębienie jego szyi. Czując, że jest bliski spełnienia, zaczął szeptać do ucha ukochanego.
     - Jongie, ja dłużej... Ach... Nie...
     - Ciii, Bummie...
     Parę głębszych pchnięć wystarczyło, by poczuł, jak gorące nasienie rozlewa się w jego środku, a sam doszedł na ich brzuchy, które zaczęły kleić się od białej wydzieliny. Jonghyun pocałował go w czoło i, zmęczony, opadł na miejsce obok niego. Key ułożył główkę na jego umięśnionym ramieniu, a dłonie na klatce piersiowej, po czym wtulił się tak mocno jak tylko potrafił. Blondyn objął go i ostatni raz złączyli wargi, by po paru minutach zasnąć z błogimi uśmiechami.
 ___________________________________________________________________


Podsumowując, oneshot składa się z dwóch części. Jedna to ta główna, a druga opis ekhem. Wydaje mi się, że nieświadomie to przedłużałam, bo pisząc, byłam cała czerwona i mi samej robiło się gorąco (pisząc przy rodzicach, to ło jeżu...). Boże jak to się ciągnęło... Żal. Gdyby jeszcze wyszło, to rozumiem, ale jak to wygląda jak rozdziabany na talerzu kurczak z robakami a'la Bear Grylls i zużytą kaszką dla dzieci, to ja przepraszam bardzo, lecz nie wiem po co ja to dodałam ;_; taaaki wstyd... Co ja mam o tym powiedzieć? Że ludź chyba może zasnąć w połowie i praktycznie wszystko diabli wzięli. A miało być tak pięknie, romantycznie, a wyszło jak zwykle ;_; Ja pierniczę... Chłosta mi się należy za pisanie takich nudnych... To chyba nawet nie idzie nazwać 'opowiadaniami'... Idę się zakopać. ;_; Posiedzę w ciemni i mam nadzieję, że chociaż OnTae mi wyjdzie. ;_; Do zobaczenia!

5 komentarzy:

  1. Haha, mnie budzi mój przyszły mąż-Kai ♥
    Niby po koreańsku, ale na szczęście mniej więcej rozumiem :D
    Denerwujesz mnie, wiesz? -,-
    Jak można mówić niewypał o czymś takim?! To było cudowne! *-*
    Najbardziej mi się podobał moment, kiedy Jjong znalazł zapłakanego Key ♡
    A ta scena ekhem jest świetna! Nie wiem o co ci chodzi! Napisałaś ją wprost idealnie! Lubię jak te sceny się ciągną :)
    Bo kto by chciał czytać opis sceny erotycznej, który zajmuje 5 linijek? Nikt! Dlatego właśnie jeśli o mnie chodzi to dostajesz złoty medal!
    I wiesz co? Wydaje mi się, że autorom zwykle nie dk końca podobają się ich dzieła i nie są w pełni usatysfakcjonowani! Ale wtedy okazuje się, że czytelnicy są zachwyceni! Dziwne, nie? Ja też tak mam, ale cały czas uświadamiam się, że po prostu muszę zebrać więcej doświadczenia, żeby wejść na następny poziom :)
    Dobra, rozpisuję się o niczym, a moim celem było powiedzenie ci, że jestem tym one-shotem zafascynowana! Trudno wyrazić to słowami, więc wkleję trochę serduszek^^
    ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
    Miłego wyjazdu! Baw się dobrze!~~^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam! Jejku bardzo mi sie podobało, jak Kijaszek płakał to oczka mi sie zaszklily! Pokłócili sie #boPedoMinho. XD wspaniałe sie czytali życzę weny i pozdrawiam. <3 /Kimiko

    OdpowiedzUsuń
  3. Okej, skomentuje krótko, bo zaraz mnie mama wygoni do sprzątania xD
    Pomysł bardzo mi się podobał. Napisałaś ładnie i w sumie nawet nie zwracałam uwagi na przecinki, czy coś. Bardziej zajęta byłam pochłanianiem tekstu. Tak samo jak Weronice, najbardziej podobała mi się scena, kiedy Key płakał i znalazł go Jonghyun. To było takie kochane i słodkie. Pomyślałam wtedy "nareszcie się dowiedział, ze Key go kocha i go przeprosił!" xD Mniejsza o to...
    Scena seksu ( dlaczego nazywasz to ekhem? xD seks jest dla ludzi, nie? Nazywajmy to normalnie haha. Moge się założyć, że jestem młodsza od ciebie, a już w ogóle nie rumienie się gdy czytam albo piszę takie sceny :D chyba za dużo tego się naczytałam i jest to już u mnie na porządku dziennym xd ) no, scena seksu wyszła ci bardzo dobrze! Nie masz się czego wstydzić i serio, ludzie kochają jak się przedłuża ^^
    Weny ~

    OdpowiedzUsuń
  4. Scena seksu wyszła ci idealnie. To najlepszy one-shot z ok 150, które widziałem. Kobieto Ty masz talent! To po prostu było sexy + kawaiiiiiiii.

    OdpowiedzUsuń